Data: 2008-05-04 17:52:15
Temat: Re: Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego...
Od: "michal" <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Ikselka wrote:
>>> Spłycasz i upraszczasz, bo nie możesz pokochać siebie.
>> Większą radość sprawia mi kochanie innych. Taki już nic nie warty
>> jestem... ;(
> Tego nie da się rozdzielić ani nawet zróżnicować co do wartości, więc
> nie wiem, jak Ty to robisz.
> Nie można kochać innych więcej (ani mniej), niż siebie. Naprawdę, czy
> tak wielka jest perfidia/mądrość/głębia tych słów (vide temat), że tak
> wielu ich kompletnie nie rozumie, a może tylko woli udawać, że nie
> rozumie?
Jestem przekonany, że większość te słowa dobrze rozumie. Inaczej niż Ty
starasz się je interpretować. Kochanie siebie jest tak u każdego czytelne,
że nie potrzeba nikogo do tej miłości namawiać. Ma natomiast sens namawianie
do miłości wobec innych. Równoważy to takie działania przeciwne, a dość
powszechne, jak podżeganie do nienawiści i nietolerancji.
Żeby każdy mógł zrozumieć, czym jest kochanie bliźniego - za przykład w tym
zdaniu podano miłość do siebie. To łatwo zrozumieć. Łatwo. :)
> To sprawia, że czasem nawet już wbrew swej woli czuję się
> uprzywilejowana i mam dość tego uczucia... cóż, tak jest co krok, co
> krok, kiedy spotykam ludzi z klapkami na oczach.
Samouwielbienie wbrew swojej woli? To jakaś nowa kategoria. Bardzo
ciekawe... ;)
--
pozdrawiam
michał
|