Data: 2008-05-04 21:47:10
Temat: Re: Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego...
Od: i...@g...pl
Pokaż wszystkie nagłówki
On 4 Maj, 21:53, medea <e...@p...fm> wrote:
> >>>> Nikt się nie oburza na to, że Tobie udaje się
> >>>> piękna drożdżówka. Oburzają się, kiedy zapytani o przepis na
> >>>> drożdżówkę, otrzymują przepisy na całe życie ;-).
> >> Ee, wcale nie.
>
> > Masz poczucie realizmu - to było tylko efektownie skonstruowane.
>
> A wiesz, że to się nazywa manipulacja? Bardzo nieładnie wycięłaś.
W mediach Ci to pewno nie przeszkadza ;-)
A Ty bardzo nieładnie połączyłaś. Napisałaś, że razem z przepisem na
drożdżówkę (a może zamiast?) podaję przepis na życie. Czy to prawda?
Przepis na drożdżówkę podawałam w p.r.k. li tylko, a dyskusje o życiu
z "pracującymi matkami" to raczej nie tam były. Więc sprytnie i
efektownie połączyłaś zupełnie różne merytorycznie obszary mojej
działalności grupowej, aby wyszło Ci to, co wyszło. Wiesz, że to się
nazywa manipulacja? Dlatego było tylko efektowne, ale bardzo nieladne.
Hmmm..
> > Ładne byłoby, gdybyś poparła przykładem lub opisem, bo nie bardzo
> > łapię, o co Ci chodzi.
>
> Myślałam, że złapałaś już za pierwszym razem. Spodziewałam się, że
> zażądasz konkretów, ale niestety nie będę przeglądać wszystkich Twoich
> postów.
Ej, myślałam, że masz na myśli konkretne wypowiedzi, bo tak "w cały
świat" to mozna dowodzić swoich racji także co do istnienia
krasnoludków :-)
> Czytuję od czasu do czasu różne grupy, na których się pojawiasz,
> wiesz o tym dobrze, i taki mi się jawi Twój obraz - za bardzo chcesz
> wszystkich naginać do swojego modelu.
Nie mam takiej mocy i powtarzałam to już wielokrotnie. Natomiast to
moja odmienność (jestem w mniejszości) i jej demonstrowanie (o tak!
demonstruję, a nie naginam) spotyka się z agresją, najczęściej zresztą
oskarżana jestem o chęć wpływu.
Śmieszne to, bo jak niby miałabym drogą internetową czy inną,
przekonać do czegokolwiek kogokolwiek? Nie mam zdolności
hipnotycznych. Więc niech się żadna pani nie boi, że po przeczytaniu
moich wywodów zapadnie w sen hipnotyczny, nagle rzuci pracę i obudzi
się z ręką w nocniku, bez środków do zycia :-DDD
> > Samouwielbienie (jak zwykle) twierdzę, że kiedy ja coś komuś wytykam,
> > mam pod ręką przykład na poparcie swych zarzutów :-)
>
> Pamiętam choćby Twoje dyskusje z pracującymi matkami, które próbowałaś
> przekonać, że kobieta tylko w domu powinna się realizować.
Chciałam do czegoś przekonać kogoś? - pisałam "rzućcie pracę"? Chyba
trochę przesadzasz.
Chciałam pokazać "kobietom sukcesu", że TEŻ jestem jedną z nich, jak
mówią o mnie agresywnie: "siedząc w domu", "przy garach", a na ich
próby dziobania (nazwanie mnie kurą domową) reagowałam zdecydowanie,
budząc tym oczywiście (jak zwykle) dalszą agresję ze strony
"businesswomen" :-)
Ich agresja spowodowana była jedynie tym, że MNIE śmie odpowiadać
jedynie MÓJ model, a nie ich, i że uważam jedynie ten za zgodny z
powołaniem, z całą biologią kobiety.
Co w tym poglądzie jest niesłuszne? Podeprzesz się może legendą o
Amazonkach?
;-P
> Ten motyw
> zresztą pojawia się w Twoich postach od czasu do czasu.
Motyw kobiety szczęśliwej - cały czas, i to w określonym (moim)
celu :-)
>
> Twoje samouwielbienie powinno być nieźle odżywione tym, że ktoś tak
> uważnie Cię czytuje ;-).
"Ktoś"? - ba, większość!!!
:-)
|