Data: 2013-01-15 09:06:13
Temat: Re: Łapa nie w swoich majtach.
Od: case <c...@u...news>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2013-01-15 09:53, Chiron pisze:
> Użytkownik "case" <c...@u...news> napisał w wiadomości
> news:50f50e6f$0$26686$65785112@news.neostrada.pl...
>> W dniu 2013-01-14 19:44, Stalker pisze:
>>> W dniu poniedziałek, 14 stycznia 2013 00:38:14 UTC+1 użytkownik
>>> zażółcony napisał:
>>>
>>>> Ha - Chiron, dużo by gadać ...
>>>>
>>>> Chiron, jesteś w stanie jakoś wyjaśnić to, że ludzie
>>>> nawet nad wigilijnym stołem potrafią sobie skakać do gardeł ?
>>>> I to tzw. porządni katolicy ?
>>>> Festiwal pretensji i pranie rodzinnych brudów ?
>>>
>>> Redi, ja tu odpowiem, choć się posłużę przykładami z późniejszych
>>> odpowiedzi.
>>>
>>> IMO to nie do końca jest problem stricte katolicki. Chociaż powoduje
>>> go IMO "magia" świąt, o której pisze Chiron i XL. Takie przekonanie,
>>> że w ciągu jednego dnia uda się załatwić rzeczy, które nabrzmiewają w
>>> ludziach często latami. Bo wystarczy "wybaczyć". Dysonans jaki
>>> towarzyszy sztuczności takiego przekonania wybucha potem ze
>>> wzmocnioną siłą.
>>>
>>> Sam (a w sumie to cały blok) byłem świadkiem w tym roku takiej
>>> koszmarnej scysji u sąsiadów. Ludzie bardzo boleśnie się przekonują,
>>> że "magia Bożego Narodzenia" nie działa bo się zaśpiewa kolędę, a w
>>> kościele zjawi się 3 razy więcej ludzi niż normalnie.
>>>
>>> Stalker, chociaż mimo wszystko jestem w stanie uwierzyć, że u Ikselki
>>> glob na świętach raczej nie mówił by do niej mimo wszystko per
>>> "katolicka piz..o, ku..wo z rynsztokiem we łbie"...
>>
>> Co roku przed świętami w różnych publikacjach psychologowie na
>> awanturach rodzinnych nie pozostawiają suchej nitki i zgodni są co do
>> tego, że to są prawdziwe relacje rodzinne, a ich ekspresja spowodowana
>> jest nietypowo długim (w stosunku do tygodnia powszedniego)
>> przebywaniem członków tych rodzin w swoim towarzystwie.
>> Lub w zasadzie skazaniem ich na swoje parodniowe towarzystwo.
>> Jeśli dotyczy to akurat rodzin katolickich, to jest dodatkowo okazja
>> do wytarcia sobie gęby różnym sarkastom "magią świąt".
>> Gdy tym czasem z katolicką "magia świąt" można mieć do czynienia.
>> Moja babka za życia żelazną ręką trzymała rodzinę w kupie i na święta
>> każdy musiał podzielić się z każdym opłatkiem, nawet z największym
>> wrogiem.
>> Jak ktoś komuś wisiał kasę, to potrafiła nawet sama ją oddać, żeby na
>> święta zeszli się dłużnik z wierzycielem, a po świętach, na spokojnie
>> sama się rozliczała z winnym.
>> Nie twierdzę, że od razu kochali się wszyscy, ale spory były wyraźnie
>> łagodzone.
>> Siła przyzwyczajenia chociaż doskonale znana każdemu, bardzo często
>> bywa niedoceniana.
>> Podobnie jak z 9 pierwszymi piątkami miesiąca.
>> Nawet sam myślałem, że to ściema, ale jak odpokutowałem 6-ty piątek to
>> dotarło do mnie, że nie chodzi tu o to, żeby odpokutować za całe
>> przeszłe i przyszłe życie, ale żeby tej pokuty się nauczyć i być do
>> niej zdolnym.
>> Podobnie jak 9 pierwszych piątków nauki jazdy pozwoliłoby być zdolnym
>> do jazdy samochodem i być partnerem na drodze dla innych.
>>
> Każde społeczeńśtwo istniejąc wieki wykształciło swoje mechanizmy- które
> pozwalają mu istnieć. Dzięki nim istnieje więc wspólnota- która sprawia,
> że członkowie społeczeństwa tego mają ze sobą wiele wspólnego, istnieje
> solidaryzm, więzi społeczne. Już Konfucjusz uczył, że aby podbić dany
> naród- należy te więzi pozrywać. Ośmieszać bohaterów, tradycje,
> obyczaje. W końcu sami zaczynają się śmiać z nich- i wtedy nie są już
> społeczeństwem- tylko grupą szarej masy, która można ukształtować na
> niewolników
To może i byłoby w jakiejś części prawdziwe w przypadku, gdy majętna
klasa rządząca (decyzyjna w stosunku do innych) byłaby stosunkowo nieliczna.
Natomiast w przypadku gdy coś do powiedzenia ma coraz większa liczba
osób i instytucji, to IMO gradient (wektor największego wzrostu pola)
ewentualnej degradacji społeczeństwa jest zupełnie inny i znacznie
bardziej złożony.
|