Data: 2004-11-15 16:50:12
Temat: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej katoliczki i wrednego ateisty...
Od: "jbaskab" <j...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Afektem i pomrocznością to można wysoki sąd mamić :) Jak myślisz, gdyby oni
> nie byli małżeństwem - to ona wiedząc że to ateista, spojrzałaby wogóle na
> niego ? Podejrzewam, że jednak mówi prawdę. Sam fakt, że nie omieszkała mu
> tego tego powiedzieć, może oczywiście być wynikiem uniesienia. Co nie
> zmienia autentyczności tego "wyznania".
mówiąc szczerze to nie bardzo wiem do czego zmierzasz, ale to może dlatego, że
mój umysł już reaguje tylko na słowo "spać" ;)
> > Może
> > to nie być odrzucenie człowieka jako takie, a jedynie stwierdzenie- "nie
> > chcę (nie chciałam)
> > problemów". Albo moze to byc element szantażu emocjonalnego- inna paskudna
> > zagrywka, ale ciagle zagrywka, a nie odrzucenie.
>
> Przecież daje mu do zrozumienia, ze pozbawiony "wiary" - jest dla niej
> bezwartościowy. Ja nie pisze o odrzuceniu a'la Bacha czyli "noga, dupa,
> drzwi".
ten cytat o bezwartosciowości, to ja mam skłonność przypisać inwencji twórczej
Vetcha.
> Ok, nie załapałem.
> To, że Vetch doszedł do wniosku, że przejawy "religijności" są bezsensowne
> to jeszcze nie koniec. Ponieważ sam w owej "religijności" trwał przez jakiś
> czas, czuje się najzwyczajniej w świecie oszukany. A więc zywi być może
> skrywaną nienawiść do wszelkich obrządków, paciorków itd. I teraz potrafię
> sobie wyobrazić, co tam w jego głowie się dzieje, gdy jego żona poświęca się
> tego typu praktykom, zamiast poświęcać czas jemu. Z kolei ze strony żony,
> jego postawa może wyglądać na "kaprysy ateisty". A więc obydwoje zarzucają
> sobie niepoważne traktowanie oraz obydwoje są radykalni. Nie chcę rozsądzać,
> kto tu ma rację, bo IMO żadne z nich jej nie ma :) Ale tez nie zgadzam się
> że postawa Vetcha to "wygodnictwo".
Ja tam nie wiem, jak to się przedstawia ilościowo. Mnie sie sformuowania Vetcha
po prostu nie za bardzo podobają.
> Nie mówię że nie - tylko gadżet z kulkami i wypowiadane słowa nie mają chyba
> w tym kontakcie najmniejszego znaczenia ? Ja praktykuje w bardziej
> przyziemny sposób, poprzez radość :) co nie znaczy że mam coś przeciwko
> "mistycznym" kontaktom u innych. Zauważ, że jedno i drugie - to obcowanie z
> Bogiem, a nie przypisywanie magicznych własności przedmiotom/słowom.
Przecież nie przypisuje sie magicznych własciwości kulkom na sznurku.
Mówiąc "różaniec" ma się na mysli prawie zawsze modliwę, a nie paciorki.
Paciorki są ułatwieniem w modlitwie, są przy niej obecne i jako takie mają dla
modlacego się duża wartość.
Aska
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|