Data: 2018-07-01 23:07:41
Temat: Re: Margaryny antycholesterolowe
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pan stefan napisał:
>>>>> Na pławnice czyli sieci wolno spływające łowiono w ujściu Wisły ale
>>>>> foki zorientowały się w darmowej i bez fatygi stołówce i skutecznie
>>>>> wykończyły połowy łososia do celów zarybieniowych. Skutek - braknie
>>>>> żarcia, foki szlag trafi a to szkoda, bo one takie milutkie i mają
>>>>> takie fajne pyszczki...
>>>>
>>>> "Połowy do celów zarybieniowych"?! W dziedzinie nowomowy nic mnie
>>>> już chyba nie zaskoczy! Połowy zawsze są "odrybianiem", a prawdziwe
>>>> zarybianie polega na wpuszczaniu do wody wyhodowanego narybku.
>>>> Tu próbuje się hodowli tuczników -- ktoś chce łapać podrośniętą
>>>> rybią młodzież, gdzieś ją wozić, czekać aż brzuchy porosną, łowić
>>>> i jeść. A właściwie sprzedać, bo o kasę chodzi, nie o głód.
>>>
>>> A ikrę i mlecz czyli łososiową spermę to biorą skąd? Odławiają,
>>> wyciskają, zapładniają, hodują (prawie inkubatory)....
>>> http://www.vetpol.org.pl/dmdocuments/ZW%202010_10%20
%2004.pdf
>>
>> To jest artykuł nie o łososiu, lecz o rybach łososiowatych. Głównie
>> o pstrągu. A konkretnie o jego hodowli. Jak ktoś hoduje pstrągi, to
>> już nie musi ich ze stanu wolnego "odławiać w celach zarybieniowych",
>> bo je po prostu ma.
>>
>> My tu teraz o innym przypadku. Łososie naturę mają taką, że gnają
>> na tarło do rzeki, w której przyszły na świat. Czyli na pewno nie
>> do Wisły -- od kilkudziesięciu lat w tej rzece żaden łosoś nie
>> złożył ikry. Więc tym bardziej nie jest tak, że rybacy łowią sobie
>> te łososie tylko tak dla jaj, a brzydkie foki zżerają je zanim ryby
>> odzyskają wolność.
>
> To skąd brały się łososie odławiane przez Spółdzielnię "Troć" z Tczewa
> przy ujściu Wisły? Przecież tama we Włocławku nie ma (a właściwie ma
> tylko nieczynna) przepławki dla ryb?
> http://www.dziennikbaltycki.pl/strefa-biznesu/a/w-sp
rawie-plagi-baltyku-jaka-znow-staja-sie-dzis-foki-po
lemika,11803649/
Jeśli wierzyć autorom linkowanego tekstu, to z "materiału zarybiniowego".
O resztę to by trzeba spytać kogoś, kto dobrze zna biologię rozrodu tych
ryb. Albo przynajmniej stara się ją poznać -- bycie naukowcem nie polega
na tym, że się wie od razu wszystko, tylko na tym, że wiedzę zdobywa się
w badaniach. Może minął ostatni moment, by takie badania zrobić. Bo Wisła
dla łososi umarła dwadzieścia lat przed okresem wymienionym w "tabeli 1".
Ja tego nie wiem, czy morski łosoś od razu bezbłędnize potrafi znaleźć
rzekę swego dzieciństwa, czy plącze się od ujścia do ujścia, a dopiero
gdy poczuje zapach Vaterlandu, płynie w góre (staram się wykorzystać język
obcy w sposób podobny do autorów). Może łososie są na tyle uczone, że po
tylu latach już tu u nas nawet nie próbują, i stąd tak drastyczny spadek
u ujścia Wisły?
Autorom polemiki w ogóle nie zależy na odpowiedziach na te pytania. "Foki
są zuchwałe, a rybacy bezradni" -- tak może napisać profesor, ale tylko
"profesor rybołówstwa". Foki są bezradne, bo im do cna wytruliśmy ryby,
których w średniowieczu żreć nie chciała nawet służba leśna z dóbr
Zamoyskich. A rybacy są zuchwali, bo niepodzielnie chcą panować nad wodami
i hodować w nich dla siebie wybrane ryby, jakby to jakiś staw dworski był,
a nie morze i rzeki.
Bo to przecież nieprawda, że pan prezes spółdzielni coś tam "sztucznie
wyciera" i narybek przechowuje do osiągnięcia dojrzałości. Gdzie to niby
robi, gdzie ma te przedszkola rybie? Pomysł jest taki, jak wcześniej
opisałem -- przywieźć młodzież z miejsca, gdzie o rzeki dbano, hodować,
pilnować by foka nie zjadła. Marzy mu się taka hodowla, jak pangi w Mekongu.
Z zarybianiem rozumianym jako reintrodukcja gatunku nie ma to nic wspólnego.
Tę trzeba by było prowadzić w górze rzeki.
Hodować łososie to sobie można w Norwegi, tam są na to warunki. Syn kolegi
pracuje w takiej farmie jako płetwonurek. Mówimy o nim czasem, że Marek
ryby szczać prowadza, ale tak naprwwdę, to jest skomplikowana praca.
Daleko wykraczająca poza pomysł "walić młotkiem foki po łbie i parzeć,
czy na nieswoje nie mają ochoty". Ale to już całkiem inna historia...
Jarek
--
Las nad tobą szumiał ale ścieli go
Las nad tobą szumiał, twoją wodą poił się, Rzeko dzieciństwa
Gdzie twa woda czysta, która koi ból
Daj mi twoją wodą z oczu moich spłukać łzy, Rzeko dzieciństwa
|