Data: 2006-06-18 13:36:56
Temat: Re: NASTOLATKA Z ZESPOLEM ASPERGERA
Od: "quasi-biolog" <q...@W...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
SnowGoose <l...@p...fm> napisał(a):
> Widać, ze dla ciebie rozmowa jest czymś trudnym a jednocześnie pożądanym
Ja lubie i - IMHO - potrafie przeprowadzac 3 typy rozmow: (1) przekazywanie
wiedzy (tlumaczenie, wyklad, lekcja, takze na forum publicznym), (2) analize i
(3) dyskusje. I w zasadzie nic poza tym. Te potrzeby skutecznie zaspokajam
sobie w usenecie. W realu trudno znalezc czlowieka, ktory bylby na dluzsza
mete zainteresowany znajomoscia oparta na tego rodzaju konwersacjach: (1)
szybko wyczerpuje limit zainteresowania i nudzi, (2) meczy i budzi niechec
(np. moje proby penetrowania osobowosci czy operacje na otwartym
swiatopogladzie), zreszta pula zagadnien do analizy jest mocno ograniczona, a
(3) rzadko kto potrafi prowadzic, zwykle ludzie sie przeciw mnie antagonizuja
i okopuja na z gory przyjetych stanowiskach, nie chcac dalej dyskutowac.
> (...) Ludzie
> raczej komunikują się ze soboą z łatwością i nie noszą/przenosza
> zazwyczaj silnych negatywnych ładunków emocjonalnych.
Ja nie "przenosze negatywnych ladunkow emocjonalnych". Nigdy sie na nikogo nie
"obrazilem" ani nie "chowalem urazy/pretensji", a co najwyzej zaczalem sie po
prostu bac lub wstydzic i w zwiazku z czym unikac. A dostrzeglem, ze ludzie
maja wprost przeciwnie.
> Nie sądze żeby
> ktoś z nich odczuwał rozmowy jako "eksploatacji".
O "eksploatacji" pisalem raczej w odniesieniu do caloksztaltu znajomosci a nie
do pojedynczej rozmowy.
> Rozmowa może toczyć
> się w miłej niezobowiązującej atmosferze, może też być ciekawa i
> spontaniczna prowadzona z dużym zaangażowaniem.
Slogan. Co ma z niego wynikac?
> Czasem bywa zwyczajnie
> nudna i odczuwana jest jako "strata czasu".
To po co takowa prowadzic?
> > U mnie "eksploatacja" dlatego, ze zuzywane prze ze mnie w innych
> ludziach
> > interesujace mnie surowce (w praktyce: m.in. tematy do rozmow) sa
> praktycznie
> > nieodnawialne, a przy okazji powoduję gromadzenie w ludziach
> nieznosnych
> > zlogow odpadow i produktow ubocznych eksploatacji (w praktyce:
> uprzedzen,
> > uraz, kompromitacji, zszarganej reputacji etc.).
> Tematy rozmów są nieodnawialne?
Tak.
> Co to ma znaczyć?
Patrz: pierwszy akapit.
> że nie można rozmawiać
> więcej niż jeden raz z tą samą osobą na dany temat?
Nawet, jesli rozmowa nie zostala dokonczona (niepelna analiza, podczas
dyskusji strony nadal trwaja przy swoim zdaniu itd.), a zazwyczaj tak jest,
ludzie bardzo czesto nie zycza sobie do niej - ani do rozmowy na pokrewny
temat - wracac. Wielu tematow (np. silnie zwiazanych z aksjomatyka swojego
swiatopogladu) w ogole nie chca poddawac dyskusji.
A jesli rozmowy zostalyby dokonczone - pula tematow sie wyczerpuje, a jej
regeneracja jest bardzo powolna. Zbyt powolna, dla utrzymania sensownej
znajomosci.
> Zupełnie nieprawda.
Slogan.
> Wydaje mi się, że nie rozmuniesz fenomenu komunikacji i bezinteresownego
> dawania.
Czego niby "nie rozumiem"? Zadne swiadome dawanie nie jest "bezinteresowne".
> Dając własne zainteresowanie niczego się nie pozbawiasz,
Mozesz pozbawiac sie cennego czasu i narazac na dyskomfort wysluchiwania
czegos, co Cie nudzi i/lub z jakichs powodow drazni.
> a odwrotnie czujesz się bardziej zaangażowany i "bogaty".
A tego rodzaju zideologizowana hipokryzja (np. wymuszone konformistycznym
poczuciem obowiazku arcy-nudne pogawedki ze spierniczalami prastarymi starcami
z mozgami przezartymi starcza demencja) tez niektorych satysfakcjonuja (a
raczej unikanie ich wprawia w psychiczny dyskomfort). Ale nie wszystkich.
Zreszta, takie wymuszone "rozmowy" nie sa wiele warte - "z niewolnika (tu:
niewolnika spolecznych konwenansow) nie zrobisz dobrego pracownika"...
> Druga osoba to
> zauważy będzie ci wdzięczna
Jesli kogos bawi taka manipulacja - wymuszanie w ludziach poczucia
wdziecznosci, bycia "dluznikiem" swiadomym, ze okazuje mu sie "łaskę"...
> i również obdaży cię zainteresowaniem i
> zaufaniem.
Ma sens, jesli nie jest to relacja asymetryczna - dajasz wiecej, niz mozesz
sobie w zamian wziac...
> > > Zresztą można się nauczyć tego, że żeby
> > > nie być zmęczonym, trzeba co pewien czas odpocząć od ludzi.
> > Dla mnie najlepiej do konca zycia... tylko, ze to niemozliwe.
> Nie wiem czy najlepiej. (...)
Znaczy sie, uwazasz ze "wiesz lepiej" co jest dla mnie dobre? Jak marksisci?
pozdrawiam
quasi-biolog
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|