Data: 2002-07-10 12:36:25
Temat: Re: Narkotyki a ON
Od: r...@n...pl (Radosław Tatarczak)
Pokaż wszystkie nagłówki
Piotr Zawadzki <p...@s...pl> wrote in <aggp7e$gng$1@news2.tpi.pl>:
>Radosław Tatarczak wklepał swoimi pracowitymi paluszkami:
>
>
>>>Jużto napisałem. Ex definitione: narkotyki są nielegalne; nie tylko
>>>ich sprzedaż ale, jak sam zauważyłeś, także posiadanie, a co za tym
>>>idzie - zażywanie.
>>
>>Imho dziwna ta indukcja,
>
>IMHO jak najbardziej poprawna. Spróbuj zażywać, nie posiadając ;-)
Wiecej wyobrazni ;) Chociazby palenie marihuany/haszyszu w sposob popularny
na wschodzie, czyli kadzidelko i fajka, ktora przechodzi z ust palaczy.
Teraz pytanie, kto jest posiadaczem? Zapewne posiadacz "podpalki", a teraz
prosze przeprowadzic subsumpcje zachowania pojedynczego palacza :)
>
>>Mam prawo palic marihuane, nie moge chodowac ani sprzedawac ani
>>posiadac.
>
>Jak wypalisz coś, czego nie posiadasz (nie masz)? To elementarne,
>drogi Watsonie.
Oj drogi Sherlocku, mozna :)
>
>>Naginajac
>>argumentacje do granic erystyki, mozna wreszcie poklocic sie, dlaczego
>>papierosy nie sa uznawane za srodki odurzajace, a sa narkotykiem :))
>
>To nic nie ma do rzeczy. Papierosy przez nasze prawo nie są uznawane
>za narkotyki czy "środki odurzające". A swoją drogą, ciekawym bardzo,
>czy przez jakiekolwiek prawo są za takie uważane.
Naginajac dalej, spokojnie mozna uznac papierosy za srodki odurzajace, gdyz
zawarte sa w nich substancje maja wplyw na samopoczucie palacego (bodajze
cannubiny, czy cus w tym stylu) itd. Sam jestem ciekaw, jak biegly rozrozni
papierosa od marihuany light (o obnizonej zawartosci tejze cannubiny). Ale
naginam do bolu, z przecietnym policjantem i tak nie pogadam w ten sposob
;)
>
>>Ja natomiast sklaniam sie ku szkole, ktora stwierdza, ze nie ma
>>przestepstwa bez szkody, kto zatem traci na fakcie (hipotetycznym, bo
>>chociaz jestem za legalna marihuana to sam jestem bezuzytkowy;)
>>palenia?
>
>Ale teraz zaczynasz dyskutować z prawem - z ustawą. Nie chcę, aby to
Nie, z teza o braku tozsamosci miedzy prawem do wybory a popelnieniem
przestepstwa. Nie moge popelnic przestepstwa jesli wybieram taka droge,
ktora jest szkodliwa, ale wylacznie dla mnie. Oczywiscie jest to uwaga
scisle filozoficzna, bo jak widac prawo stanowione ma to gdzies :)
>>Poza tym przywolywanie
>>Kanta jest troche nieszczesliwe, bo prawo do lamania prawa jako forma
>>wolnosci to dopiero XX wiek i instytucja obywatelskiego
>>nieposluszenstwa.
>
>Nie rozumiem. Kanta a "obywatelskie nieposłuszeństwo"? Gdzie to
>napisałem? Mówię / piszę tylko o kantowskiej definicji prawa jako
>"minimum ograniczenia..." itd.
Moja kulpa, nie skojarzylem, na szczescie mam dawno za soba egzamin z
filozofi prawa i nie bedzie konsekwencji podobnej wpadki ;)
pozdrawiam
RT
|