Data: 2010-03-12 10:32:43
Temat: Re: Niedaleko pada jabłko terroru od drzewa idealizmu.
Od: tren R <t...@n...sieciowy>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 12-marzec-10, Vilar wlazł między psychopatów i wykrakał:
> Użytkownik "tren R" <t...@n...sieciowy> napisał w wiadomości
> news:15ufv7p64dtly$.dlg@trenerowa.karma...
>> Dnia 11-marzec-10, Chiron wlazł między psychopatów i wykrakał:
>>
>> wiesz...
>> właśnie zadzwoniła moja matka. i niby gada o pierdołach, a nagle.. "wiesz,
>> pomódl się... ty wiesz, pozwól nam poczuć, że mamy syna".
>>
>> jeszcze nie czas chiron, jeszcze nie czas...
>>
>> --
> Yyyyy, ja Cię nawet rozumiem Trenerze...
> To jest dokładnie jeden z powodów, dla których nie mam dzieci, bo się
> zaparłam, że nie zostanę jałówką.
tego nie rozumiem do końca, ale nie musze w to wnikać.
ot, twój wybór.
> Ten sam schemat subtelnego działania rodziców, przy którym wszystkie zasoby
> człowiek zamiast w rozsądek idą w jedno wielkie NIE. I to Nie z piętnastoma
> wykrzyknikami.
wiesz, ja to widze już teraz - kiedy staram się podejść do mojego starszego
dziecka z próbą rozwiązania. jest nie z piętnastoma, a czasami z
dwudziestoma. więc - rozważywszy sytuację, całkiem zresztą ostatnio, moje
podejście jest takie - nic nie proponuję, kiedy rodzą się wykrzykniki.
jedyne moje pytanie brzmi: "co proponujesz". doskonale działa :)
w ogóle musze powiedzieć, że ta moja krzykaczka jakoś ostatnio sobie mniej
krzykliwie poczyna.
> Tylko wiesz... po drodze sporo się działo.
> Np. wyrzuciłam swoją własną mamę z domu, z rykiem (płaczem) potwornym i
> obraziłam się na nią tak dokumentnie, że nie odzywałam się do nich chyba ze
> 2 miesiące. Cierpieliśmy wtedy wszyscy równo. Ale to po pierwsze "stare
> dzieje", a po drugie... mężczyźni nie płaczą.....
> Pozostaje Ci chyba tylko zaciskać zęby w milczeniu.
zawsze sobie obiecuję, że choćby nie wiem co się działo, nie dam poznać po
sobie, że jestem zirytowany na maxa. udaje się w jakimś 10% przypadków :)
> Ale......wspieramy Cię! :-))))))))
nie ma to jak koleżanki i koledzy z grupy :)
> PS. Czemu te relacje z rodzicami muszą być tak rąbnięte?
właśnie - cały czas żyję nadzieją, że moje takie nie będą.
imho - to w dużej mierze kwestia zaufania do dzieci. i przełamania swojego
strachu o nie. żeby pozwolić im odlecieć, czując się jednocześnie
spełnionym w tym, że przygotowało się je do wysokich lotów.
i nie trzymając za plecami sznurka od latawca...
> I co na to wy, którzy teraz jesteście rodzicami, czyli "tą drugą stroną"???/
> Ja, obiektywnie mówiąc, miałam świetnych rodziców. Naprawdę świetnych (Tatko
> nie żyje).
> I takie jazdy........
no - moi i tak są świetniejsi od teściów :)))
--
politycznym sygnaturkom mówimy stanowcze "zaraz wracam"
|