Mam tego swiadmosc...wiem,ze to choroba...nawet probowalam ja kiedys
leczyyc,ale niestety braklo samozaparcia ze strony zainteresowanej(tzn...nie
widzi problemu,ale to normalne).........i "teoretycznie"wiem,ze psycholog by
pomógl,ale cos we mnie peklo i po prawie 20 latach znoszenia tego stanu nie
umiem.....