Data: 2004-09-28 17:13:47
Temat: Re: Nowa dieta
Od: "bazyli4" <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Krystyna*Opty*" <K...@o...pl> napisał w
wiadomości news:cjc4rk$sq1$1@news.onet.pl...
> Czy ja mówię, że MA MIEĆ 120/80 ???
> Co uważam - to wyżej podkreśliłam WĘŻYKIEM i nie do mnie pretensje
> o standardowe normy, panowie Czepialscy o dziesięć mm Hg mniej lub
> więcej ;)
A CZY JA SIĘ CZEPIAM???
;-)))
> Ja? _NIC_ nie zarabiam, jestem od paru lat na utrzymaniu męża... :)
> Tak wyszło... ale mogło być o wieeele gorzej... :[
> Zadowolony? :)
A ja 1083 złocisze brutto... to jakby mnie kto z kolei się czepił ;-)
> A powyższe "zawdzięczam" przede wszystkim dietetykom zalecającym
> powszechnie dietę, która mnie wpędziła w choroby, oraz służbie
> zdrowia, która nie była w stanie mnie wyleczyć. I zdaje się jest to
> masowe zjawisko... wystarczy poczytać pl.sci.medycynę, czy forum
> Zdrowie gazety.pl
> I kogo mam teraz skarżyć za poniesione szkody na zdrowiu i utracie
> wielu lat pracy? Mogę mieć tylko pretensję do siebie, że byłam tak
> naiwnie wierząca w owe "naukowe autorytety" z piedestałów na kształt
> ołtarza...
A ja nigdy w nic nie wierzyłem, jadam tak jak i ojciec i dziadek i
pradziadek... żadnych nowomodnych wynalazków nie stosuję, no, może nie
jadam, tylko żrę, ale wszystko jak na razie w normie, a dobiegam
czterdziestki ;-)
> Na moje szczęście znalazł się w tej służbie zdrowia jeden lekarz,
> który pokazał mi drugą stronę tego medalu. Dzięki niemu nie jestem
> dzisiaj wrakiem. Ale to JA SAMA po przeanalizowaniu jego wiedzy i
> skonfrontowaniu jej z własnymi chorobowymi doświadczeniami świadomie
> podjęłam decyzję leczenia się jego metodą. I bardzo dobrze na tym
> wyszłam. Być może gdybym niegdyś się nie rozchorowała, to i nie
> podjęłabym optymalnego żywienia. DO to często ostatnia deska ratunku.
Też tak sądzę, nie wiem tylko, czy tak się da na dłuższą metę, ale może
się i da, czas pokaże... a umrzeć i tak na coś każdy z nas musi ;-)
Pozdrawiam
Paweł
|