Data: 2011-12-09 07:52:49
Temat: Re: O WSZYSTKIM - 1,2,3,4
Od: AW <d...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 1 Gru, 07:41, "spit" <s...@g...pl> wrote:
> Użytkownik "AW" napisał w wiadomości grup
> dyskusyjnych:c2ef00f8-8946-4e2f-a223-eddc8203e...@q1
6g2000yqn.googlegroups.com...
>
> >Nie Spitku, nie tak. Wyobrażenie w świadomości czegoś poza
> >świadomością to nie paradoks, jeśli pamiętasz, że to tylko wyobrażenie
> >i nic więcej. Masz prawo wyobrażać sobie cokolwiek tylko zechcesz i
> >wierzyć że ewentualnie tak może być.
>
> Cytowałem ciebie.
> Dodaktowo:
> "Wymiar obiektywny to realne byty poza świadomością, a więc przedmioty
> niezależne od podmiotu, prawdy stanowiące desygnaty poznania." AW
Słabo czytasz. Powyżej pisało wyraźnie:
"A więc wstępnie, oto powszechnie_panująca_konwencja, wyrażona moją
parafrazą:"
Dopiero poniżej był mój punkt widzenia, zaczynający się w ten sposób:
"A teraz moje na ten temat zdanie:"
> Dla mnie poznanie ma sens i choć mogę sobie wyobrażać cokolwiek ,to musi to
> do czegoś w rzeczywistości prowadzić.
> Choć podmiot i przedmiot są niezależne to coś je zawsze w rzeczywistości
> łączy.
O jakiej "rzeczywistości" mowa? Jeśli masz na uwadze prawdziwie
obiektywny, nieznany ci byt poza poznaniem to w porządku - masz prawo
tak domniemywać. Podejrzewam jednak, że chodzi Ci o rzeczywistość
pseudo-obiektywną, znaną ci a więc o przejawiającą ci się jako treści
w twojej świadomości. Ta rzeczywistość to właśnie twoje poznanie.
> U ciebie poznanie przedmiotu zawsze kończy się paradoksalnie ,łącznie z
> poznaniem wszechbytu ,czyli zawsze jesteś sam.
Tak, wszelkie poznanie, a więc zarówno bezpośrednie doznania zmysłowe
jak i wtórnie powstałe koncepcje, zawsze odbywają się w indywidualnej
świadomości. Dlatego też rzeczywistość opiera się o Twoją
świadomość. I paradoksu żadnego tu nie ma. Paradoks powstaje dopiero
z chwilą, gdy mylisz treści w świadomości z "bytem obiektywnym".
> U mnie paradoks to siła napędowa poznania ,wynikająca z ludzkiej
> niedoskonałości fizycznie ugruntowanej istnieniem w czasoprzestrzeni.
Paradoksem jest zapominanie, że 'czasoprzestrzeń" to wyściółka w
świadomości.
> U mnie paradoks związany jest ze stałym sięganiem własnych granic ,które w
> zależności od nastawienia przekraczam i zdobywam nowe pola ,
> bądź cofam się i oddaję pola już posiadane.
Świadomość posiada ograniczenia, które można przekraczać, poszerzając
ją w ten sposób. Gdzie tu paradoks?
> "Inne narody mają świętych, Grecy mieli Mędrców."
> Może już pora na świętych mędrców?
> Nie chcesz zostać jednym z nich. :)
Mam zbyt wiele słabostek ;-)
> >Natomiast PARADOKSEM jest mylenie występujących w świadomości treści z
> >tzw. "rzeczywistością obiektywną". Dlaczego? A no dlatego, że
> >"rzeczywistość obiektywna" jest Z_DEFINICJI_POZA_ŚWIADOMOŚCIĄ, wobec
> >czego to co występuje w świadomości być nią NIE MOŻE.
>
> Jeśli wypowiedzenie słowa "słoń" nastąpiło w wyniku pewnego doznania,
> to jest to konsekwencją jakiegoś ich uporządkowania.
Zgoda, że "uporządkowane" doznania świadome mogą Ci się przejawiać.
Ale ich źródło, obiektywny słoń to już wtórny wniosek. Nie przeczę
oczywiście, że ów słoń może istnieć obiektywnie, lecz podkreślam jaka
jest kolejność. Najpierw są doznania, które stanowią 100-u procentowy
pewnik, a następnie pojawia się wynikający z nich wniosek (słoń!),
który MOŻE - lecz teoretycznie przynajmniej, NIE_MUSI - być prawdą.
Na przykład, Twój słoń to może być albo całkowite urojenie, albo
niepełna i wybiórcza część "obiektywnego słonia".
> Jeśli stwierdzisz ,że twoje doznania nie mają nic wspólnego z
> rzeczywistością obiektywną,
> to dalsze pisanie jest problematyczne,bo to jest sytuacja kiedy oba okręgi(z
> twojej analogii) są rozłączne i
> droga do rzeczywistości obiektywnej jest zamknięta ,nie mówiąc nawet o jej
> pełnej reprezentacji - absolucie, kiedy to oba okręgi są jednym.
Bezpośrednie doznania zmysłowe to fakty absolutne, które mają z
rzeczywistością obiektywną tyle wspólnego, że ją Tobie reprezentują -
ale same nią nie są, bo są subiektywne. Jeśli natomiast pomijasz
problematyczność o której mówiłeś stosując uproszczenie typu "oto słoń
(obiektywny)", to zauważ, że wówczas pomijasz własną subiektywność, a
więc samego siebie.
Przecież słoń którego uznajesz za rzecz obiektywną "istnieje" dla
ciebie TYLKO dlatego, że jako podmiot odnotowujesz go poprzez
subiektywne przejawy we własnej świadomości. Podmiot jest konieczny
dla ustalenia jakichkolwiek bytów - bo byty mogą być ustalone tylko
poprzez relację poznawczą. Zaś idea że byt może istnieć bez podmiotu
to już samo-negacja podmiotu, a więc zdegenerowanie i samo-
utrącenie.
> o o
> ...
> oo
> ...
> o
>
> >W świadomości masz wiec najwyżej dostęp do MODELU obiektywnego bytu
> >który domniemywasz. Ów model, który błędnie utożsamiasz z obiektywnym
> >bytem, składa się WYŁĄCZNIE ze zmysłowych danych oraz wtórnie
> >powstałych w oparciu o nie pojęć. Kropka! :-)
>
> Ja tak utożsamiam?
> Jakim cudem wkroczyłeś w moje myśli,bez wychodzenia poza swoje?
> Rozmawiasz ze mną ,czy sam ze sobą?
> No tak w jednym modelu ze mną ,a w drugim ze sobą ,a w trzecim z Juliuszem
> Cezarem. :)
Bez przesady, mówię po prostu o tym jaka obecnie panuje konwencja.
Faktem jest, że przejawiasz mi się tylko jako literki na ekranie
komputera, które dostrzegam. Nie mniej WIERZĘ, że istniejesz jako
świadomy byt, podobny do mojego. Teoretycznie rzecz biorąc, mógłbym
domniemywać, że jesteś wytworem mojej wyobraźni, ale domniemywam że
istniejesz niezależnie i obiektywnie. Z tym, że to tylko domniemanie,
bo prawdziwie niezaprzeczalnym FAKTEM jest dla mnie jedynie mój odbiór
owych literek. :-)
> >> Wyjście poza własną świadomość(jedność) wymaga na wstępie wiary.
>
> >Znów nie tak. Wiara to domniemanie, że treści we własnej świadomości
> >mają odpowiedniki poza nią samą. I choć wiara odnosi się do wymiaru
> >poza świadomością, to jednak jako taka występuje TYLKO w świadomości.
> >A więc żadnego wyjścia poza świadomość NIE MA.
>
> ...ale przecież wiadomo , że tu nie chodzi o wychodzenie w butach poza
> własną świadomość,
> tylko o przyjęcie ,że wymiar obiektywny naprawdę istnieje i przejawia się
> jego obiektami w formie obiektywizacji(konfrontacji dwóch światów).
Skoro poza świadomość wyjść nie możesz, to przyjęcie, że istnieje
wymiar obiektywny (coś poza świadomością) to tylko WIARA. Aby taką
tezę potwierdzić, musiałbyś wyjść poza własną świadomość.
BTW, ja w to wierzę święcie i równie mocno jak i Ty, z tym że zdaję
sobie jednak sprawę, że to WIARA a nie FAKT. Bo takie przyjęcie
(domniemanie) teoretycznie przynajmniej może (choć NIE MUSI!) okazać
się błędne.
Na przykład, może powstać doskonała podróbka zmysłowych doznań, a
wówczas uznasz za rzeczywistość obiektywną sztucznie stworzoną ci
iluzję.
Rzecz po prostu w tym, aby odróżniać bezpośrednio doznawane absoluty
od wtórnie wynikających z nich domysłów.
> >> No OK...to już ustaliliśmy,chodzi o to ,że zdjęcie zawsze coś
> >> przedstawia.
> >> :)
>
> >Skoro mówisz o zdjęciach, to chcę ci uzmysłowić jak należałoby ująć
> >rzecz posługując się przykładowo zdjęciami, abyś pojął o czym mówię.
>
> >A więc "zdjęcie" to twoja świadomość a więc świadome doznania. Zaś
> >"to co zdjęcie przedstawia" to domniemany byt obiektywny.
>
> >I teraz pamiętaj, że bezpośrednio dostępne jest ci TYLKO zdjęcie. Nie
> >twierdź więc, że masz do czynienia z domniemanym oryginałem. Bo skoro
> >tak twierdzisz, to mylisz oryginał oraz jego wtórne reprezentacje -
> >oraz domyślnie negujesz zdjęcie jako takie (swoją świadomość, czyli
> >samego siebie).
>
> Dostępne są mi zdjęcia ,na których coś się znajduje.
> To coś to ,albo miszmasz,albo ślad rzeczywistego obiektu.
To coś, to stu procentowa rzeczywistość. Zaś ślad obiektywnego bytu
lub miszmasz to już dwie interpretacje a więc prawdopodobieństwo 50%
na 50%.
> Wszystko ogarniasz świadomością,
> ale różne "ślady" dają ci do zrozumienia ,że nie jesteś sam,
> a ich odrzucenie dobrze nie wróży.
Racja ale jeśli zapominasz, że to świadomość wówczas uznajesz ślady za
"obiektywne byty" i w ten sposób negujesz samego siebie.
> >Dlatego, że uznajesz informacje które odbierasz w swojej świadomości
> >za ich domniemane źródło, czyli za byt "obiektywny".
>
> Pudło
To świetnie! Znaj różnicę!
> >> Z drugiej strony skoro nie przekraczasz wymiaru subiektywnego
> >> świadomości,
> >> a wymiar obiektywny traktujesz jako pseudo-obiektywny,
> >> to najszerszy wymiar też jest pseudo-wymiarem?
>
> >Gdy zdaje ci się, że znasz bezpośrednio coś obiektywnego, to masz do
> >czynienia z wymiarem pseudo-obiektywnym bo inaczej byłby paradoks.
>
> Czemu boisz się wyjść z własnej skorupy? :)
> Skoro uznajesz "Nie czyń drugiemu co tobie niemiłe." ,
> to przecież ten "drugi" nie kończy się na "pseudo-drugim".
> Słów ,których używasz nie stworzono z myślą o świecie wirtualnym i nie
> nauczył cię ich pseudo-nauczyciel.
> Dla mnie obiektywność ma różne oblicza wynikające z mojej woli.
> Jeśli pozwalam im na różne formy życia - to żyją na swój sposób ,tak jak
> ktoś to zrobił z Łazarzem. :)
> "Moje królestwo nie jest z tego świata." to wyprzedza twój wymiar obiektywny
> o tysiąclecia. :P
Nie będę się więcej powtarzał. Wyraziłem już wielokrotnie w czym
rzecz.
> >Natomiast jeśli wiesz, że wymiar najszerszy jest POZA twoim poznaniem,
> >wówczas twoje o nim pojęcia to tylko pojęcia - a jako takie nie tworzą
> >już paradoksu.
>
> >Wymiar najszerszy, prawdziwie obiektywny, to logiczna konieczność - bo
> >świadomość jako byt lokalny i skończony, MUSI posiadać JAKIEŚ
> >podwaliny. Z tym, że JAKIE one są to rzecz nie do ustalenia w
> >kategoriach empirii - przynajmniej nie za życia.
>
> >Tak czy inaczej, wymiar prawdziwie obiektywny, ten który z DEFINICJI
> >jest POZA świadomością, to DLA NAS nic więcej jak WIARA, czyli nasza
> >wewnętrzna reprezentacja tego co domniemywamy. No jak, dotarło tym
> >razem?
>
> :)
>
> U mnie twój wymiar obiektywny ma wiele "pięter obiektywizmu",które prawda
> przenika i nie traci znaczenia,
> a u ciebie to idee powstałe z pseudo obiektów,czyli z założenia nic
> realnego.
Inaczej. Mój wymiar obiektywny jest NIESKOŃCZONOŚCIĄ zawierającą
wszelkie potencjały, czyli o kilka pięter więcej niż ten twój. ;-)
To on warunkuje to co subiektywnie przejawia się w mojej świadomości -
oraz moją świadomość jako taką. Z tym, że w przeciwieństwie do
Ciebie, nie mylę go z jego modelem wtórnie powstałym w mojej
świadomości, a ponadto PAMIĘTAM, że jedynie ów model jest mi
bezpośrednio dostępny jako rzeczywistość.
> Ja mogę źle ,lub dobrze rozpoznawać idee na swój sposób rezydujące w
> wymiarze obiektywnym,ty z góry je odrzucasz. :P
Nie, podkreślam jedynie, że to tylko mój odbiór danych. Odrzucam zaś
błędne mniemanie, że moj odbiór stanowi pełną rzeczywistość
obiektywną. Rzeczywistość obiektywna ma prawo być nieskończenie inna
od mojego jej odbioru. Słoń, ryba czy mucha być może też ją 'znają' po
swojemu, uznając ją za 'obiektywną'.
> >> Czepiasz się nazwy ,czy tego co ona reprezentuje?
> >> Jeśli tego drugiego to jesteś w błędzie.
>
> >Błędem jest empirystyczna naukowatość, a więc domyślne negowanie
> >wszystkiego poza tym, co JUŻ zostało potwierdzone. Inna tego nazwa to
> >"niedopuszczanie bytów ponad potrzebę". Ostatecznie nieznana nam
> >rzeczywistość ma prawo zawierać nieskończone spektrum potencjałów.
> >Zaś zapominając o tym i negując ją, w rzeczywistości kastrujesz samego
> >siebie.
>
> To nie o to chodzi.
> W danym naukowym podejściu masz pewne zasady opisu,których trzeba się
> trzymać by nie zabłądzić.
> To ,że w fizyce pojawiła się ciemna materia i ciemna energia jako
> kwintesencja to przykład ,
> że coś nie do końca potwierdzonego tam dopuszcza się .
NAUKA to poleganie na empiriach w celu wykonywania praktycznych
zadań. Nie wymaga więc rozumienia szerszych wymiarów - wystarczają
jej tylko korelacje na których można polegać w określonych warunkach
na lokalnym szczeblu. W konkretnych celach nie trzeba mieć szerokiej
perspektywy. Wystarczy odnotowywać pewne fakty i koncentrować się na
tych aspektach, które odnoszą się do obranych celów.
Dlatego naukowiec to specjalista z klapkami na oczach. Zna ogromną
ilość szczegółów, lecz zupełnie nie zajmuje się integracją
rzeczywistości. Aby skutecznie i wydajnie wywiązywać się z obowiązków
za jakie mu płacą, musi unikać "bytów ponad potrzebę". Wie co i jak,
ale nie wie dlaczego. Wie jak jest tu w wymiarze lokalnym, ale nie
wie co wstępnie warunkuje fakty które ustala. Z tym, że zupełnie
pomija to czego nie wie. Takie są "zasady opisu". To zrozumiałe.
NAUKOWATOŚĆ to natomiast bardzo rozpowszechniony w obecnej dobie
ideologiczny kult, który czyni z nauki religię. A więc wielebni
naukowi eksperci, których podsuwają Ci finansujące ich i dyrygujące
nimi tajne elity, to niemal bogowie dla przeciętniaczków. To wielcy
kapłani dzisiejszych czasów, którzy tak wymyślnie wpajają Ci naukowate
doktryny, że przyswajasz je jako niepodważalne absoluty. Masz się im
kłaniać w pas i nie kwestionować ich autorytetów.
Owszem, unikaj bytów ponad potrzebę, ale przyjmuj bez zastrzeżeń ich
wyssane z palca domysły. Ciemna energia i materia, BB jako przygrywka
dla świata, takie czy siakie spekulacje o mechanice kwantowej - to
wszystko nie więcej jak próbne ujęcia. Ujęcia czysto
materialistyczne, bo odgórnie wykluczające cię z zasadniczego
równania, jako istotę świadomą.
Skoro naukowaci agitatorzy to mędrcy, wobec tego bez wahania
przyjmujesz trucizny jakie Ci aplikują: hormony i antybiotyki w
genetyczne zmodyfikowanej żywności, przymusowe szczepionki z rtęcią,
fluor w wodzie i w paście do zębów, syntetyczne chemikalia w lekach,
radioaktywność na prawo i lewo, eliminowanie naturalnych środków, itp,
itd... W ten sposób wykitujesz zaraz po przejściu na emeryturę i nie
będzie potrzeby aby cię utrzymywać jako starocia we wspaniałej, wysoce
zaawansowanej cywilizacji. Cóż, przecież oni najlepiej wiedzą co
należy, prawda?
> >Nie czepiaj się sformułowań, a spróbuj zrozumieć o co chodzi: na
> >jakiej podstawie zdaje Ci się, że możesz negować jakiekolwiek
> >potencjały/możliwości w wymiarze o którym nie masz zielonego pojęcia?
>
> Pijesz do tego ,że wymiar obiektywny z założenia jest naprawdę
> niepoznawalny?
> Dla mnie chwilowo poznawalne są obiekty tego wymiaru.
> Na czas poznania obiekt z wymiaru niepoznawalnego opuszcza go i zyskuje
> poznawalność przejawiając się pseudo-obiektywnie w świadomości,
> po czym wraca do wymiaru niepoznawalnego.
>
> Dla ciebie owca widziana pseudo-obiektywnie po wyjściu do wymiaru
> niepoznawalnego ma możliwość zmiany w smoka,czajniczek i nie wiadomo w co
> jeszcze,
> a potem w kurę ,która ni z tego ni z owego wraca jako pseudo-obiektywna
> kura.
> Taki teatrzyk jednego aktora odrzucam.
> :)
>
> Tego,że twoja żona w wymiarze niepoznawalnym nie zamienia się w żonę sąsiada
> też nie wykluczasz,a w męża sąsiadki?
Nie mówię o treściach_w_świadomości lecz o podwalinach_świadomości -
to co z definicji jest poza_świadomością zawiera wszelkie potencjały -
bo nic o tym ustalić nie jesteś w stanie. (powtarzać już więcej nie
będę).
> >Spitku mój ty drogi, niebożę zaplute,
> >Konwencje to wrogi, choć im włazisz w dupę...
>
> >Nie sierdź się mój miły, nie chcę cię urazić
> >Modły się spełniły byś mógł w tyłki włazić.
>
> AW widzi owcę!
> Nie to przecież smok!
> Włożył już gumowce,
> w drodze na manowce.
Pleciesz drogie dziecię
najbanalniej w świecie,
Te konwencje przecie
smrodzą na planecie...
:-)
> >Piszę do ciebie, zamkniętego w błędnym kole koncepcyjnych ujęć. Aby
> >do Ciebie dotrzeć posługuję się więc systemem językowych koncepcji.
> >To taka KONWENCJA komunikacyjna - innej nie ma. Jednakże, próbuję Cię
> >w ten sposób naprowadzić na wyjście z błędnego koła, abyś zaczął
> >wyciągać wnioski od podstaw - z własnych odczuć i pierwotnych doznań a
> >nie z zaszufladkowanych, wtórnie wpojonych ci ujęć. Okay?
>
> Ok,to jest właśnie przykład ,że wymiar niepoznawalny musi mieć łącznik ze
> świadomością,
> bo do mnie ,mimo wszystko, coś dociera z twoich przekazów.
Przecież nie jestem wymiarem niepoznawalnym, lecz treścią w Twojej
świadomości! Obaj jesteśmy w znanym nam, wspólnym wymiarze lokalnym.
> >>>Jeśli wzniósł byś się ponad wszczepione ci przyziemne konwencje,
> >>>wówczas dostrzegłbyś mnóstwo pozornych sprzeczności, wynikających z
> >>>dualizmu. Jednak z tej nowej perspektywy uznałbyś je za konieczne
> >>>konfiguracje na których opiera się równowaga przeciwieństw.
>
> >>>Ty jednak wolisz 'eliminować' sprzeczności poprzez zamykanie oczu oraz
> >>>zatykanie uszu - i nie wysuwasz już nosa poza lokalnie panujące
> >>>dogmaty.
>
> >> Pozornych sprzeczności ,czyli czegoś co sprawia wrażenie sprzeczności
> >> nie ma sensu eliminować, można co najwyżej wyjaśnić skąd się to wzięło.
> >> Sensownie jest eliminować sprzeczności prawdziwe.
>
> >O ile znasz różnicę...
>
> Hipoteza:
> Jak śpisz twoja żona nie zmienia się w owcę,a ty w pasterza na hali.
>
> Metoda weryfikacji:
> Montujesz kamerę nad wspólnym łóżkiem.
>
> Czy na skutek takiego eksperymentu wymiar niepoznawalny AW straci jedną
> możliwość czy niekoniecznie?
>
> AW:
> No oczywiście ,że nie przecież kamera jest pseudo-obiektywna.
> ;)
:-/
> >> Jeśli możesz odnieś się do tego przez analogię z transformatorem z dwoma
> >> uzwojeniami pierwotnym i wtórnym, które reprezentują świat zewnętrzny
> >> (pierwotne) i wewnętrzny(wtórne). Obliczeń nie musisz robić :P
>
> >Wykazujesz tu klasyczny przykład samo-negacji. Wymiar wewnętrzny jest
> >pierwotny oraz absolutny a więc stanowi niezaprzeczalny fakt. Zaś
> >zewnętrzny wymiar to domniemania wtórne. Pamiętasz kolejność
> >poznawczą?
>
> Zakładałem ,że dla ciebie Bóg wszystkiemu nadaje bieg.
Bóg, to podstawa warunkująca całą rzeczywistość a więc jej wszystkie
wymiary. Z tym, że to dopiero wtórny wniosek. Zarówno dla Ciebie
(jak i dla mnie) dostępny jest tylko wymiar własnej świadomości.
Twoje absoluty to własne, bezpośrednie doznania. Oto Twoja
rzeczywistość pierwotna, na której bazujesz wszelkie dalsze
domysły.
W Boga jedynie wierzysz, bo Bóg to nieznany Ci bezpośrednio wymiar
obiektywny, czyli rzecz wtórna w ramach kolejności poznawczej. (I tu
może być jednak wiodący do nieporozumień paradoks, bo choć Bóg stanowi
pierwotne podwaliny twojej świadomości, to mimo wszystko przejawia się
w niej tylko jako wtórna treść!) - bo nie znasz nic więcej jak
subiektywne treści w samym sobie.
> >> Kiedy jestem w śpiączce to nie czuję,
> >> a więc jestem choć nie w wyniku czucia. ;)
>
> >Nie wiesz czy czujesz będąc w śpiączce, bo po przebudzeniu możesz już
> >nie pamiętać. Zaś twoje przekonanie, że będąc w śpiączce nie czujesz
> >choć jesteś, powstaje POZA śpiączką, a więc wtedy gdy już czujesz,
> >prawda? Na tym polega samonegacja.
>
> Czy do weryfikacji takich spraw nie można stosować hipnozy,tak z ciekawości
> pytam?
Hipnoza ponoć może Ci pomóc w rozbudzeniu pamięci.
> >>>Ale tu nie było mowy o żadnych topornych konkretach, takich jak te
> >>>przykładziki. Czy potrafisz sobie wyobrazić skończoność czasu lub
> >>>przestrzeni? Jeśli tak, to wytłumacz mi, bardzo proszę, na czym to
> >>>polega.
>
> >> W sensie fizycznym
> >>http://pl.wikipedia.org/wiki/Czas_Plancka
> >>http://pl.wikipedia.org/wiki/D%C5%82ugo%C5%9B%C4%8
7_Plancka
>
> >To że ktoś sobie wymyślił pewien sposób definiowania jednostek nie ma
> >nic wspólnego z ograniczeniem czasu i przestrzeni. Nie powołuj się na
> >internetowe "autorytety" lecz mów sam za siebie. Nadal nie
> >wyjaśniłeś, jak TWOIM ZDANIEM czas lub przestrzeń mogą się kończyć.
> >Wykaż proszę, w jaki sposób można WYKLUCZYĆ nieskończoność.
>
> Najpierw podaj mi jakąś nieskończoną wielkość fizyczną.
> Robakks widział Kasię o wzroście aleph0[cm] ty też ją widziałeś?
> Jaki miała rozmiar stanika?
Nie za bardzo śmieszne. A jak TWOIM ZDANIEM? Czy czas lub przestrzeń
mogą się kończyć?
> >> W innym sensie Pojęcia wytwarzasz w świadomości.Jak to napisałeś na
> >> pewnym podstawowym poziomie świadomości odrzucasz szufladkowanie
> >> pojęciowe, a wtedy min. pojęcia czasu i przestrzeni przestają istnieć.
>
> >Czy uważasz, że zanim powstało pojęcie o grawitacji, grawitacji nie
> >było? (Fakt, że pojęcia powstają w świadomości i że świadomość jest
> >jedyną rzeczywistością, którą doznają ludzkie jednostki. Jednakże,
> >zanim powstanie pojęciowe szufladkowanie rzeczywistości, rzeczywistość
> >jest odbierana jako zintegrowana całość, włącznie z czasem,
> >przestrzenią i grawitacją - choć te rzeczy nie zostały jeszcze
> >zdefiniowane jako odrębne elementy.)
>
> Pisałem o pojęciach i wyobrażeniach.
> Pytałeś o to czy potrafię sobie wyobrazić skończoność czasu i przestrzeni,
> a ja ci potwierdziłem i podałem przykłady oraz dopowiadam ,że nie potrafię
> sobie wyobrazić nieskończonego czasu i nieskończonej przestrzeni,
> bo wyobrażenia są związane ze wspomnieniami.
> Wyobraź sobie ptaka XSADJOJFDKS.
A to bardzo ciekawe, bo ja zupełnie nie potrafię sobie wyobrazić
SKOŃCZONEGO czasu lub przestrzeni! Dlatego pytam się, jak Twoim
zdaniem mogą się one kończyć??? Jak wygląda granica i co jest poza
nią?
> Pytasz czy zanim powstało pojęcie o grawitacji to grawitacji nie było,
> a ja ci odpowiem po twojemu ,że jeśli w wymiar obiektywny nie mamy wglądu,
> to nie wiemy ,czy tam grawitacja np.nie zmienia się w "ciemną
> antygrawitację",albo "sok z gumijagód",
> ale nie musisz tak rozumować,bo jeśli siedzimy cały czas w pseudo-obiektach
> to opisujesz ich idee.
Skoro mówiłem już nie raz, że prawdziwie obiektywny wymiar to rzecz z
definicji nam niedostępna, to powinieneś rozumieć, że mówię tu o
grawitacji lub jej braku w ramach ludzkiej świadomości. A więc, jeśli
ktoś nie ma (jeszcze) koncepcji grawitacji, czy ma to oznaczać, że w
jego poznaniu wszystko 'pływa' tak jak w stanie nieważkości? Raczej
nie, prawda? A więc, rzeczywistość stanowi jednolitą całość, zanim
zostanie poszatkowana pojęciami.
> >Podstawowy poziom świadomości to samowiedza. To sam odbiór
> >doznawanych jakości, bez czynienia wątpliwych domniemań co do
> >stojących za nimi mechanizmów. To rzeczywiście niezaprzeczalne fakty
> >i absoluty. Ta podstawa to coś co znasz najbardziej pierwotnie i
> >bezpośrednio. Z tym, że każdy zna tylko własne doznania. Nie
> >potrafimy posługiwać sie telepatią, a więc ja nie znam Twoich doznań
> >ani Ty moich. I choć mogą być one bardzo podobne lub nawet
> >identyczne, to jednak nie można tego ustalić. Można tak jedynie
> >domniemywać.
>
> >Zaś aby się "dogadać" musimy posługiwać się językiem, czyli
> >symbolicznymi koncepcjami. Koncepcyjne ujęcia mogą być przeróżne i
> >nieskończenie mnogie. Jednak prawda/nieprawda nie wynika z koncepcji
> >lecz z podstawowych doznań. Jeśli to rozumiesz, to masz zawsze pod
> >ręką własny punkt odniesienia i jesteś zdolny do dokonywania ocen.
> >Zaś jeśli wierzysz w "obiektywne" racje w świecie wtórnych koncepcji,
> >to będziesz wiecznie podatny na wpajane ci indoktrynacje.
>
> >Masz myśleć niezależnie, w odniesieniu do własnych, wewnętrznych
> >kryteriów - oraz dążyć do samowystarczalności. Wówczas będziesz miał
> >szansę.
>
> Ok
>
>
>
> >>>> Miłowanie bliźnich jest jak najbardziej sensowne.
>
> >>>No to cieszę się, że przynajmniej tu się rozumiemy!
>
> >Widzisz, jak się zgadzamy to nie ma już o czym gadać. ;-)
>
> :)
:-)
> >Wszystko jest stworzone na podobieństwo BOGA, bo Bóg stanowi podwaliny
> >wszelkiej rzeczywistości. Między innymi Ty, małpa oraz mrówka. Czy ma
> >to oznaczać, że jednakowo rozumiecie sens?
>
> Żyjemy.
To dobrze!
> >> Stanowi dla ciebie wzór ,czy nie?
>
> >Tak! A skoro obiektywnie NIE wiem czym jest Bóg, przeto wzorem jest
> >dla mnie pełna_gama_potencjałów, czyli absolutna_wolność, w której sam
> >czynię wybory w oparciu o subiektywne kryteria zawarte w podstawach
> >mojej świadomości (w ten sposób korzystam wolnej woli sam sobie
> >tworzę optymalną rzeczywistość).
>
> No moment,według tego co wcześniej pisałeś o wymiarze obiektywnym, to
> naprawdę obiektywnie ty nic nie wiesz.
Tak. Chodzi o ustosunkowanie się do niepoznawalnego wymiaru.
> >> W sumie to przesadziłem z tym życiem wiecznym. :P
>
> >A oto dwa najbardziej zasadnicze i krańcowo różne sposoby odnoszenia
> >się do rzeczywistości:
>
> > albo ustosunkowujesz się doraźnie co do wymiaru lokalnego (tu i
> >teraz),
>
> > albo permanentnie co do wszechwymiaru (wiecznie i wszędzie).
>
> >Jak myślisz, który jest lepszy? :-)
>
> ...a to się wybiera jak lizaki?
Liźnij no to i owo..
> >Chcę Ci w ten sposób dać do zrozumienia, że skoro jesteśmy teraz
> >istotami zdolnymi do odczuwania pewnej skali świadomych doznań, to
> >można wobec tego mniemać, że jakieś formy świadomego bytu
> >prawdopodobne trwają i są odczuwane poprzez wieczność, bo w przeciwnym
> >razie nasz obecny, świadomy byt byłby nieskończenie małym wyjątkiem w
> >porównaniu z wiecznością.
>
> >A jest rzeczą przytłaczająco bardziej prawdopodobną, że to co znamy
> >akurat teraz to przejawy permanentnych aspektów wszechbytu a nie ich
> >jakieś niesłychanie rzadkie wyjątki. Z tym, że to oczywiście nic
> >więcej jak spekulacje i domniemania z mojej strony.
>
> Ok
>
>
>
> >Spitku, wiem że miewam cierpki styl, ale naprawdę urazić Cię nie
> >chcę. Przeciwnie,
> >podziwiam Cię, że się zmagasz z tymi KONCEPCJAMI, bo bardzo niewielu
> >na to stać.
>
> >Trzym się!
>
> >AW
>
> spoko spoko
>
>
>
> >.
>
> --
> pozdr.spit
pzdr tż
AW
.
|