Data: 2009-12-02 12:38:51
Temat: Re: O piątej po południu
Od: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Własnie o to chodzi IxI, że takie filmy uświadamiaja nam kruchość wszystkich
pozorów...
Ale na szczęscie jestesmy durnymi małpami, a mózg zdecydowanie woli
przypisać "miłe" uczucie do konkretnego faktu, niż "niemiłe" (NLP), i zaraz
przykryjemy to czymś niezbyt mądrym, za to przyjemnym.
I w tym szaleństwie jest metoda - inaczej przyszłoby zwariować, a nie z
optymizmem wieść dotychczasową egzystencję.
MK
Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:13xxt9sw2wfs2$.4ocle83z10f1$.dlg@40tude.net...
> Dnia Wed, 2 Dec 2009 04:11:05 -0800 (PST), Iza napisał(a):
>
>> On 2 Gru, 12:34, XL <i...@g...pl> wrote:
>>> Dnia Wed, 2 Dec 2009 09:48:07 +0100, Vilar napisał(a):
>>>
>>>> Wczoraj oglądałam film na Ale kino (O piątej po południu), który
>>>> zgniótł
>>>> mnie na miazgę...
>>>> Oglądał ktoś jeszcze?
>>>
>>>> MK
>>>
>>> Ja oglądałam wczoraj film (tytułu nie znam, bo zaczęłam oglądanie po
>>> rozpoczęciu emisji) sfabularyzowane filmowe świadectwo, wspomnienie o
>>> rodzinie Kowalskich, spalonej przez Niemców 6 grudnia 1942 za ukrywanie
>>> Żydów.
>>> --
>>>
>>> Ikselka.
>>
>> Oglądałam ten film...zbierałam sie potem do kupy, przez tydzień.
>> W sumie również w dziecinstwie słyszałam wiele takich autentycznych
>> opowieści.
>> ___
>> Iza
>
> Na mnie działają takie rzeczy, ponieważ po pierwsze miałam TO w rodzinie
> (Michniów), po drugie rodzina w tym filmie została przedstawiona
> maksymalnie realistycznie, jakby żyła oto dziś, wśród nas, kilka
> konkretnych osób, znanych mi może osobiście, i nagle przychodzi ktoś z
> zewnątrz i sprawia jednym kiwnięciem palca, że ich życie, dorobek, miłóść
> rodzinna staje się niczym, jej całej z chwili na chwilę nie ma.
>
> Czy jest w ogóle ktoś na tyle głupi czy naiwny, kto może z całą swoją
> pewnością powiedzieć, ze TO się nie powtórzy???
> --
>
> Ikselka.
>
|