Data: 2005-02-18 14:20:52
Temat: Re: (OT) musze sie Wam czyms pochwalic :)
Od: "Margola Sularczyk" <margola@nu_spamie_pagadi.ruczaj.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Bozena" <b...@s...pw.edu.pl> napisał w
wiadomości news:cv4ssp$53b$1@absolut.sgh.waw.pl...
> "Kot" wrote in message news:4215B74A.1080005@poczta.onet.pl...
> | Tak tak, ja wiem, ze teraz jest moda na restrykcyjne diety dla
> | przyszlych matek i matek karmiacych - jestem im bardzo przeciwna. Moim
> | zdaniej jesc trzeba wszystkiego po trochu, wtedy dostarcza sie
> | organizmowi wszystkich niezbednych skladnikow i jednoczesnie nie
> | doprowadza sie do dziwnych stanow, ze po zjedzeniu jednej truskawki czy
> | fasolki dziecko dostaje potwornych sensacji. Trzeba sobie wychowac
> | twardzieli, nie francuskie pieski ;PP
>
>
> Podpisuje sie pod Kotem wszelkimi lapkami, ktore tylko posiadam ;)) Kot to
> baaardzo zdroworazsadkowy Kot :)))
> Jestem dzieckiem wychowanym dokladnie taka metoda - groch, fasole i inne
> takie podczas karmienia mie byly jedzeniem normalnym... mama jadla
> wszystkiego po trochu, bez zadnych tam ograniczen... teraz moj zoladek
> gwozdzie trawi i zadne tam zarazki mnie sie nie czepiaja... ale to tez
> napewno efekt tego ze nie bylam "sterylnym" dzieckiem i moj system
> immunologiczny dzielnie zasuwal od samego poczatku...
To i mnie nic innego nie zostaje, jak się podpisać... Pierwsze sześć
tygodni karmienia to był czas eksperymentów, wprowadizłam wszystko i dziecię
me o imieniu Karol nie jest alergiczne. Ale i w ciąży jakoś nie roztrząsałam
się nad sobą, tylko jadłam niemal wszystko (golonkę też, hehe) Jadłam też
sery pleśniowe - mozecie mnie oświecić, czym to groziło? Sery pleśniowe
jadłam też (zgrozo!) karmiąc, ale to już po pół roku. Gdybym się chciała
ograniczać, tobym nie moła karmić tak długo, a tak to wszystkim z wyjatkiem
mojego uzębienia i kośćca na zdrowie to wyszło ;)
Karol wychowywany był zasadniczo na podłodze, w towarzystwie kota i kurzu
(wykładzina dywanowa, na to koc) Leżał i fikał, potem fikał i siadał i znowu
fikał i te de. Nie narzekamy na brak zdrowia. Tylko jedno nas spotkało: mam
dziecko quasi-wegetariańskie ;) Zjada zupę "cioś mi się źdaje, zie tu ciuję
mięsio" - i trzeba skubańca oszukać (dziadkowie) albo odpuścić (my dajemy mu
zupy bez mięsa)
W szyneczce skubany mięsa nie wyczuwa. Nie wiem, jak to świadczy o zakładach
mięsnych Duda z Sosnowca ;)
Margola
|