Data: 2015-03-12 15:27:19
Temat: Re: Odp: Odp: Odp: Odp: Jak ogórkowa, to tylko na kości
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Wed, 11 Mar 2015 22:42:15 +0100, @ napisał(a):
> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:3so0qseptpav.p4ua18enwuz3$.dlg@40tude.net...
>> Dnia Sat, 7 Mar 2015 23:45:33 +0100, @ napisał(a):
>>
>>
>> Spróbuję tego "Vogla" - gdzie to kupić?
>
> W Polsce znalazlam tylko w jednej firmie:
> http://www.magnapharma.com.pl/index.php/bioforce-ag
> O dziwo nie jest droga.
>
> Ja dostawalam zawsze od rodziny z Australii, kiedy jeszcze ta przyprawa nie
> byla dostepna w Polsce, dlatego bardzo sie zdziwilam, ze jest produkowana we
> Francji. W Australii jest dostepna powszechnie, u nas - mimo, ze Francja
> zdecydowanie blizej - niestety nie.
> To jest jedyna gotowa mieszanka soli i ziol, ktora nie powoduje u mojego
> dziecka cyrkow gastrycznych (a ma problemy od urodzenia).
>
>>
>>
>>> Natomiast co do wlasnego, domowego przecieru, przymierzam sie do niego
>>> juz
>>> od 3 lat, ale lato mi zawsze "przelatuje" i konczy sie na mrozeniu
>>> zmiksowanych pomidorow.
>>
>> To warto robić tylko kiedy masz skądś naprawdę dobre (=dojrzałe na krzaku,
>> z mnóstwem barwnika, smaku i aromatu) pomidory.
>>
>> Kiedyś kupiłam z ciekawości takie w puszce i muszę powiedzieć, ze byłam
>> wstrząśnięta, bo one nawet w puszce były nieprzyjemnie twarde,
>> nierozpadajace się i JASNORÓŻOWE, a nie mięsiste, miękkie i ciemnoczerowne
>> jak moje w przetworach! Czyli były niedojrzale, kiedy je przerabiano, nie
>> ma przeproś. Zesztą po smaku (a raczej jego braku) mogłam poznać,
>> porównując oczywiscie do moich.
>
> Te z puszki, niezaleznie od kraju pochodzenia (bo niby z Italii
> najlepsiejsze) sa kwasne i nikt mi nie wmowi, ze mialy szanse sobie
> spokojnie dojrzewac w ciepelku na sloncu.
Oczywiście. Te ich suszone rownież są bez smaku i jakieś bezpłciowe, dosyć
kwaśne i nic poa tym, zero aromatu też. Jedno oszustwo, gdzie tammowa o
dojrzałości i suszeniu "na słońcu", no mowa dla naiwnych. Kiedyś ususzyłam
swoje, to wiem, jak pomidor suszony powinien smakować - sama słodycz i
aromat, niesamowita sprawa, większość zeżarliśmy ot tak, jako przekąskę, ne
sposób się było powstrzymać. A już te maleńkie koktajlowe to iście jak
rodzynki albo i lepsze!
>
>>
>>> Tez dobre, ale wolalabym miec przecier :)
>>> Mam kilka zapisanych przepisow, jednak jak mam sie zabrac za przetwory,
>>> nie
>>> chcialabym ryzykowac - podzielisz sie swoim ? Bede wdzieczna.
>>> Kolezanka konserwuje pomidory w ten sposob, ze zmiksowane wrzuca do
>>> sloika,
>>> zasypuje lyzka soli i pasteryzuje. Ale to nie przecier, tylko alternatywa
>>> dla mrozenia :)
>>
>> Po pierwsze nie bardzo uznaję miksowanie - ziarenka z założenia staranie
>> oddzielam, a już wolę, gdyby skórki zostały, bo skórki zawsze to błonnik,
>> przy tym są bez smaku. Ziarenka mają w sobie cierpkość/goryczkę, która
>> jeszcze podczas przechowywania takiego "miksu" bardzo silnie się wydziela,
>> nadając jakiś niezbyt dla mnie przyjemny akcent, a ja lubię słodki
>> przecier, bez cierpkości. I nie zagęszczam go, bo służy także do picia,
>> robię go więc bardzo dużo. Na zimno jest świetny sam, jak również jako
>> "pomidorowy chłodnik" - po prostu kroję do niego drobniusieńko cebulę,
>> wsypuję pieprz, nieco soli (bo konserwuję go bez soli), lekko słodzę,
>> wlewam łyżeczkę oliwy/oleju, mieszam, podaję w szklanych wysokich kubkach
>> albo szklankach do piwa (cóż, ładnie w nich wygląda) - do tego kromka
>> chleba z masłem, kanapka albo grzanka/tost i mam wyśmienitą, lekką
>> kolację.
>>
>> Na sniadanie pyszny jest ser pokruszony biały z cebulką i z pomidorami ze
>> słoika, wymieszany z nimi w salaterce.
>>
>> Przecier robię na dwa sposoby - świeże pomidory przeciskam przez maszynkę
>> taką specjalną (idzie to przy jej użyciu jak burza), albo pracowicie
>> kopystką (też szybko idzie) przecieram przez sito pomidory uprzednio
>> rozgotowane w garnku (niezbyt długo gotować, tylko tyle aby się
>> rozpaćkały,
>> bo też z ziarenek gorycz wyjdzie do przecieru).
>> Pakuję w słoiki różne wielkosci oraz (do picia) w butelki po "Kubusiu"
>> (uprzedzam pytania, już kiedyś wyjaśniałam - mam ich mnóstwo od znajomych,
>> zbierają je dla mnie, czasem dostając w zamian napełnione), tym dużym.
>> Butelki pasteryzuję w dużym wysokim garze, słoiki wiadomo, też.
>> Obowiązkowo robię też pomidory pelati, czyli całe pomidory w przecierze -
>> to już przyprawiam solą i odrobinkę cukrem, żeby owoce nabrały smaku
>> wewnątrz.
>
> Czyli przecier robisz z ziarenkami ?
No właśnie piszę, że nie, bo nadają cierpkość - przez sito one nie
przechodzą, ani maszynka ich nie przepuszcza. Skórek też zresztą nie.
> Mnie akurat posmak goryczki z ziaren nie przeszkadza, w dodatku lubie
> pomidorowke, w ktorej pestki "strzelaja" w zebach, dlatego wrzucajac
> pomidory do zupy nigdy nie oddzielam miazszu.
>>
>> Używam też sporo przecieru do leczo w słojach - minimalnie podduszone na
>> małej ilosci oleju i posolone podcza duszenia składniki warzywne (_bez
>> cebuli_ - to ważne!) zalewam w słoikach przecierem i pasteryzuję bardzo
>> krótko, 15 minut, żeby warzywa pozostały chrupkie i nie rozciapciały się
>> (słone jest i kwaśne, to wystarczy, nie zepsuje się w chłodnej piwnicy).
>> Chętnych na ten przetwór nie brakuje, bo obie córki mam "słoikowe" w
>> Warszawie, więc już teraz mi półka w piwnicy pustawo prześwituje, więc
>> chyba znowu za mało zrobiłam. A taki półprodukt to zbawienie, jak trzeba
>> szybko coś wymyślić na obiad, bo tylko trzeba podsmażyć lekko
>> wędlinę/boczek, dodając pod koniec cebulę (tylko dla zeszklenia), wlać
>> słoik leczo, doprawić jak się lubi, raz zagotować i już - przeważnie
>> delikatnie też zagęszczam mąką, kiedy ma być bardziej sycące. Można
>> wrzucić
>> też na koniec jakieś pokrojone mięso, jeśli komuś mało białka. I voila -
>> bagietka do tego, obiad jednodaniowy jak marzenie.
>> Można też takie leczo zmiksowac na zupę-krem i dokończyć ją na rosole.
>
> Leczo z cebula pasteryzowalam tylko raz.. Na 8 sloikow 5 mi sie wzielo i
> wypeklo, reszte zdazylam zuzyc.
> Nie bylo to spowodowane bledami "technicznymi" przy produkcji, tylko
> prawdopobnie dodaniem cebuli.
> Pozniejsze eksperymenty "bezcebulowe" potwierdzily ta teze.
Dlatego specjalnie podkreśliłam, że leczo pasteryzuję BEZ CEBULI, cebulę
dodaję dopiero kiedy przyrządzam z niego posiłek.
>
> Pozdrawiam i dzieki za przepis na przecier.
> @
Nic skomplikowanego, może się przyda. Jeśli planujesz robienie co roku i
więcej, to zainwestuj w maszynkę do wyciskania, choćby taką na korbkę.
--
Ikselka
"Spójrzmy tylko na królestwo nasze, jedno z pierwszych w Europie, spójrzmy
na jego siły i środki obronne, na jego dostatki, bogactwa, na wszystko, co
ludziom jest potrzebne. Czegóż nam brakuje? Oto rządu silnego i ustalonego
ładu prawnego, a wtedy wszystko będziemy mieli i stać będziemy silni i
pewni siebie.
Jan Zamoyski, fragment przemówienia sejmowego z 1575.
|