Data: 2011-02-15 12:47:21
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: performerka <m...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 15 Lut, 13:42, "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> wrote:
> Użytkownik "performerka" <m...@i...pl> napisał w
wiadomościnews:e50f1ebc-4a06-4d59-87fe-a97e68c6fb1f@
o8g2000vbq.googlegroups.com...
> On 15 Lut, 10:54, "cbnet" <c...@n...pl> wrote:
>
> > W grę wchodzą wszelkie metody, dzięki którym tata stanie się
> > dla dziecka - jeśli miałbym ci to wytłumaczyć "jak krowie na rowie"
> > za przeproszeniem - mniej więcej tak samo ważny jak np wujek,
> > albo ktokolwiek inny.
> > Tata staje się osobą ~obcą dla dziecka i jest to wynik _wyłaczenie_
> > manipulacji matki.
> > --
> > CB
>
> Nie znam sie na dzieciach bo ich nie posiadam, ale mam autopsje
> dziecka, ktoremu
> przez lata wpajano bezpodstawnie otwarta pogarde, niewnawisc i brak
> szacunku do ojca, przez rodzine mojej matki.
> Otoż.Na dwie sprawy bym zwrocila twoja uwagę. Po pierwsze, uwazajac,
> ze dziecko tak latwo
> ulegnie krzywdzacym opiniom o ojcu - pomniejszasz i lekcewazysz jego
> umiejetnosc oceny sytuacji i ojca jako osoby(odkad siegam pamiecia,
> slowa te przyjmowalam do swiadomosci, ale tylko tyle).
> Powinienies zdawac sobie sprawe z tego, ze nie tak latwo jest komus
> cos wmowic, jesli nie ma to pokrycia w czynach. Slowem - lepszy
> przyklad niz wykład.
> Mataki i babka nawet razem wziete, nie beda w stanie zdemonizowac ojca
> nieodwracalnie, o ile ten ojciec nie potwierdzi ich oszczerstw
> wlasnymi czynami i slowami - to raz. Rola ojca w tym momencie, jesli
> nie ma rownego dostepu do dziecka(i jeśli go ma), powinna byc
> normalna bo inaczej skrzywia dzieciaka i wedzie wykorzystywał te
> "szarpanine na miłość" rodziców do egoistycznych celów. Co przez to
> rozumiem? Taki rodzic, ma byc soba(karcic tez jak trzeba) i w miare
> mozliwosci wywiazywac sie ze swoich obowiazkow wzgledem niego. Bladem
> natomiast bylaby zbytnia poblazliwosc, nadopiekunczosc i nienaturalne
> dogadzanie dziecku, tylko po to, zeby naprawic to co potencjalnie w
> jego umysle robi matka. I teraz wracjac do mnie. Nie znienawidzilam,
> ojca a nawet wiecej, po latach odkrylam, ze cala tajemnica "jego
> potworności" kryla sie po stronie matki, od ktorej to nigdy nie bylam
> w stanie wyciagnac rzeczowych argumentow na jego 'podlosc', choc
> domagalam sie tego jako dorosla juz kobieta, majaca do tego prawo.
> Ale pewnego razu i to nie tak dawno. Myslac o nim zapytalam mojego tż;
> co sadzisz o moim ocju? A on na to: no ciul z niego, co tu
> dodac...jakby zalezalo mu na tobie to by sie z toba kontaktowal za
> wszelka cene...ja bym tak zrobil. W momencie gdy usłyszałam te swola
> usmwiadomilam sobie, ze faktycznie, gdyby byl w porzadku i gdyby mu na
> mnie zlezało, to stanął by na wysokości zadnaia zarówno w kwestiach
> wychowawczych(w miarę mozliwości) jak i zaspokojeniu moich potrzeb
> emocjonalnych(teskonota za mezczyzną) Jestem zdanie, ze matka...ojciec
> wsio rawno, ktora demonizuje rodzica w glowie dziecka, jest bezmozgim
> YETI(chyba uwałaczam yeti) i predzej czy pozniej kreci bata na swoj
> wlasny garb - to pewne. Niech ojciec, po prostu robi swoje- bedzie
> ojcem jak najlepiej to potrafi a reszte pozostawi do oceny dzieciom.
> Czas wszystko wyjawi.
>
> _____
>
> Posłuchaj, czy mogę przesłać Twoją wypowiedź swojemu koledze?
> Myślę, że będzie dla niego cenna.
>
> MK
Pewnie.
|