Data: 2011-02-16 19:25:20
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: "cbnet" <c...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Z tym "Master..." to gruba przesada.
Jakaś netowa iluzja zapewne.
Co do moich relacji z teściami: są co najmniej bardzo poprawne.
Mili ludzie, tyle że uprawiają między sobą i wobec swoich dzieci
te swoje gierki, które znam z autopsji, ponieważ bardzo, bardzo
podobnie wyglądało to w wydaniu rodziców mojej mamy.
Oczywiście moi rodzice też się w to namiętnie "bawili".
Właściwie wszystkie moje ex-narzeczone były kobietami z tak
funkcjonujących rodzin.
Akurat pod tym względem moja partnerka wydaje się najbardziej
z nich normalna, niejako.
Czasem słyszę od niej teksty znane mi od mojej matki, co jest
o tyle zdumiewające, że mają różne osobowości.
Obawiam się, że jestem silnie uwarunkowany psychicznie na
kobiety uwarunkowane w taki sposób jak opisałem w temacie.
No to tyle jeśli chodzi o wynurzenia osobiste.
Mam nadzieję, że zaspokoiłem ciekawość.
--
CB
Użytkownik "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> napisał w wiadomości
news:ijgb4k$5ph$1@news.onet.pl...
> A tak bardziej serio,
> mały hint: Teściowe można bardzo sympatycznie i niedużymi nakładami zasobów ...
> pouwodzić.... Próbowałeś?
>
> To też jest mała manipulacja, trochę inna niż w stylu "Master of puppets", który
> chodzi Ci po głowie, ale zapewniam, że bardzo skuteczna. I nie tak wątpliwa
> moralnie.
>
> Bo, odnosząc się do tego co słusznie tu smarował vB, podejście "Master of
> puppets" to już obszar wzajemnej wojny (tu podjazdowej). Natomiast lekkie
> uwodzenie, to w sumie sprawianie, żeby sprawy szły gładko, bez manipulowania
> nimi. Ugłaskanie rzeczywistości.
> Tak jakoś to widzę.
|