Data: 2002-02-19 22:35:33
Temat: Re: Optymalni
Od: Bezz <x...@y...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Grzegorz Wasiak" <g...@r...com.pl> wrote:
>> Co nazywasz sportem amatorskim? Masz ochotę na turystykę rowerową na
>> przykład, taką bardzo umiarkowaną, 100 km dziennie przez tydzień? Na DO
>> możesz o tym zapomnieć.
>Dlaczegóż to??? Pomijam fakt, że jestem czynny zawodowo i czasowo nie dałbym
>rady tyle zrobić - chyba, że przez weekend.
Niekoniecznie; dla zawodowca setka to kwestia trzech godzin; dla
doświadczonego turysty - trzech i pół, czterech...
>Ludzie, to co, oznacza to, że do samochodu ledwo mogę dojść na DO?
Nie, bo do wysiłku typowego dla codziennego funkcjonowania organizmu
zasilanie tłuszczem jest wystarczające. Zauważ że ja od początku się o
to nie spieram - dyskutuję tylko o kwestiach dotyczących sportu.
> W czasie
>wakacji letnich robiłem w tygodniu parę tras po 15 km do tego z dzieckiem na
>siodełku z tyłu. Kiedy nie było rowerku, było pływanie. Zbastuj kolego, bo
>chyba za daleko dojechałeś na rowerku /względnie zagalopowałeś się ;-)/.
No wybacz, ale znowu... 15 km na rowerze, nawet z bagażem, to naprawdę
bardzo mało. 15 km to mój 77-letni dziadek potrafi przejechać na swojej
Ukrainie w pogodny dzień. Ba, nawet 50 km przejedzie prawie każdy.
Ale 100 km już nie - dla przeciętnego człowieka w dobrej kondycji po
60-80 km przychodzi kryzys energetyczny i koniec, można się tylko wlec
tempem spacerowym, na jakiekolwiek przyspieszenie nie ma siły - wracamy
do zasilania tłuszczami, bo glikogen się skończył. Jedynym wyjściem jest
zatankowanie węglowodanów żeby zwiększyć poziom glukozy we krwi.
>Ok, a teraz konstruktywna propozycja: 8-10 marca jestem znowu w Spindlerovym
>Mlynie. Proponuję plan dnia: w sobotę rano od 9:30 do 16:30 narty /z przerwą
>na tak zwane małe conieco - ostatnio to był zestaw: mała becherovka i duży
>gyros;-)/
>Następnego dnia to samo. Zobaczymy:
>1. czy rzeczywiście narty można porównać do chodzenia?
Nie do normalnego chodzenia, ale do chodzenia po górach. Raz się idzie,
raz przystaje, raz pod górkę, raz z górki. Ogólnie - rzadko kiedy poziom
wysiłku przekracza 50% maksimum.
>2. Co się stanie ze mną, jak już cały glikogen zużyję?
Stracisz siły na jakikolwiek wysiłek powyżej chodzenia spacerkiem.
>> Myślisz że na te tematy Kwaśniewski nie pisał piramidalnych bzdur?
>> Pamiętam jego artykuł w którym twierdził że dzięki przejściu na żywienie
>> optymalne mózg jest zasilany bezpośrednio ATP, przenoszonym przez krew.
>> Gdyby to napisał Leszek Serdyński, zrozumiałbym - ot, znowu przeczytał
>> piąte przez dziesiąte, zmieszał, i wyszła mu teoryjka; ale takie rzeczy
>> pisze lekarz medycyny? Włosy dęba stają.
>to czym się żywi mój mózg, skoro nie dostarczam mu wystarczającej ilości
>węglowodanów anie nadmiaru białka, z którego może sobie te węglowodany
>wytworzyć?
Kto mówi, że nie dostarczasz? Mózg wiele nie potrzebuje. Poza tym na
mózg zawsze idą ostatnie rezerwy organizmu.
> /ine mówię tu, że hipoteza o ATP jest słuszna - nie wiem tego/.
Najśmieszniejszą rzeczą w tym wszystkim jest to, że połowiczny czas
rozpadu ATP wynosi ok. pół sekundy, więc pomysł jego transportowania
przez krew mógł się zrodzić tylko w głowie ignoranta. ATP żyje tylko w
mitochondriach i nigdy nie przenika przez ściany komórkowe.
>> >Podważ teorię, że od spożywania cholesterolu nie rośnie jego poziom we
>> >krwi - to jedna z teorii Kwaśniewskiego.
>>
>> To nie ja mam podważać tę teorię, tylko on powinien ją udowodnić - bo w
>> porównaniu do do obecnego stanu wiedzy to jego teza jest rewolucyjna.
>> "Nadzwyczajne twierdzenia wymagają nadzwyczajnych dowodów". Gdzie są
>> badania, kontrolowane próby na reprezentatywnych populacjach?
>Jednym z dowodów jestem ja ;-))))))
Niestety, pojedyncze przypadki nie stanowią dowodów w medycynie. To nie
matematyka.
--
Bezz
|