Data: 2001-01-08 17:48:03
Temat: Re: Ortodoksja - było: długo o kuchni wege
Od: Aneta Reluga <a...@a...w.sygnaturce.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Przemiła osoba, chcąca być znana jako sadyl,
napisała w artykule <3...@p...onet.pl>:
[...]
> Wiem, że NTG
> Napisałem o tym na kuchni, gdyż właśnie tutaj od dłuższego czasu mamy
> możliwość obserwowania dyskusji z udziałem wegetarian, która skłoniła
> mnie do rozpoczęcia wątku.
> A wyłączam wegetarian z tego powodu, że nie zależy mi na ich zdaniu
> (tzn. nie chcę, aby udowadniali, ze nie są wielbłądem) ale na opinii
> osób niezainteresowanych, obserwujących dyskusję z zewnątrz.
No więc postaram się być obiektywna, chociaż będzie to trudne :)
Najpierw kwestia "uduchowienia".
Niektórzy są wegetarianami z przyczyn religijnych względnie
mistycznych, tymczasem z mojego doświadczenia wynika, że dieta
wege nie ma absolutnie wpływu ani na przeżycia duchowe, ani
mistyczne. Podobnie rzecz ma się z parudniową głodówką (prowadzoną
dla wyczyszczenia organizmu i przy okazji sprawdzenia efektów
ubocznych).
Teraz sprawa samopoczucia.
Tu nie mogę być obiektywna :) bo lubię mięso i moje samopoczucie
w trakcie eksperymentu było wybitnie pogorszone z uwagi na niemożność
jedzenia tego, co lubię. Z tego, co pamiętam, nie odczułam jednak
jakiegos znaczącego pogorszenia (trwało to sześć tygodni) oprócz
opóźnienia okresu. Polepszenia też nie, tzn. jak miałam przewlekle
chore zatoki, tak i pozostały chore :) Za to doskonale pamiętam
rozkoszną ulgę, gdy już zaczęłam jeść mięsko. Tego po prostu nie
sposób opisać, ba, samo to wrażenie jestem subiektywnie skłonna
zaliczyć do przeżyć mistycznych ;)
Teraz kwestia 'ideologii'
Bycie wege wynika z rozlicznych pobudek - religia, sympatia dla
zwierzątek, 'najnowsze badania' itp. Najgorsi, że tak brzydko
powiem, są wegetarianie-fanatycy. Co prawda z mego doświadczenia
wynika, że jest ich najmniej, ale niestety to oni są najbardziej
widoczni. Po prostu, jeśli ktoś nie ma poczucia obowiązku zbawiania
świata, to nie będzie się odzywał.
Na koniec moje osobiste zdanie.
Każdy widzi, że człowiek posiada układ pokarmowy wszystkożercy.
Również każdy ma swój rozum i jego problem, co z tą wiedzą zechce
zrobić. Ja na przykład wcale nie odżywiam się 'według zasad', gdyż
jedynymi jarzynkami, jakie lubię, są szpinak, zielony groszek
oraz brukselka, a najchętniej jem wyłącznie mięsko na śniadanie,
mięsko na obiad i mięsko na kolację (z przeplatanką: mięsko na
deser), a wszystko to sowicie popite mlekiem. Jak dla mnie jarzyny
mogłyby w ogóle w menu nie istnieć.
Ale nie zamierzam nikomu wmawiać, że to Dobre Jest (TM).
I fajnie by było, gdyby i mnie pozostawiono w spokoju. :)
An.
--
a...@r...mif.pg.gda.pl | Ta krowa była wymierzona we mnie!...
-------------------------' (Fox Mulder)
|