Data: 2002-04-29 12:16:14
Temat: Re: POCZYTAJCIE
Od: "kolorowa" <v...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Nie rozumiesz :-) Ciekawa jestem, skąd taki wniosek? Jestem przeciwniczką
> świadomego okaleczania i ingerowania w życie dziecka więc muszę być
> przeciwniczką aborcji?
>
> Jestem zdecydowaną zwoleniczką prawa do aborcji, nawet z powodów
> społecznych.
> Ale zauważam róznicę między przerwaniem życia w momencie, kiedy płód nie
> jest jeszcze zdolny do samodzielnego funkcjonowania, a skazywaniem dziecka
> przez jakieś swoje decyzje na gorsze życie.
Owszem, jeśli założymy, że celem życia ludzkiego jest śmierć, to lepiej od
razu oszczędzić dzieciakowi tych mąk. I w zasadzie nic nie stoi na
przeszkodzie, żeby tak samo potraktować dzieci już urodzone. Żeby pozbyć się
tego argumentu, wystarczy dziecko zastąpić płodem niezdolnym do
samodzielnego życia. A w którym to momencie płód zamienia się w dziecko? Po
co matki głaszczą swoje brzuchy, śpiewają mu piosenki, a przyszli tatusiowie
wygłupiają się z gadaniem do owego brzucha?
>
> Jeśli ktoś dokona aborcji, to tego dziecka po prostu nie ma - nie odczuwa
> już cierpienia, niedostatku, nie doświadcza nietolerancji.
Nie rozumiem takiego tłumaczenia. Dziecku będzie lepiej jak go nie będzie? A
kto dał komukolwiek prawo do podejmowania takiej decyzji?
Zostaje
> cierpienie sumienia matki - ona ponosi znaczącą odpowiedzialność.
No i tu się nie zgodzę. Być może Twój światopogląd każe Ci wierzyć, że
jedyne życie, to to ziemskie. Ale jest sporo ludzi, dla których zarówno to
życie, jak i śmierć są zaledwie fragmentem prawdziwego życia. Jedni mówią,
że Bóg wybiera rodziców dla dzieci. Istnieje też teoria, że to dzieci
wybierają sobie rodziców. Że ta, nazwijmy ją - dusza - wybiera sobie ciało i
takie życie, jakie jest jej potrzebne do przepracowania jakiegoś problemu.
Do tego, żeby w czasie tego życia ziemskiego uwolnić się od jakiegoś
cierpienia, cierpienia tak ogromnego, jakiego czasem doświadczamy w
najgorszych koszmarach. Jeśli kobieta przerywając ciążę uniemożliwi tej
duszy przyjście na świat, uniemożliwia jej tym samym uwolnienie się od tego
cierpienia (o tym, że ta kobieta będzie musiała i tak zmierzyć się ze swoim
przeznaczeniem nawet nie wspomnę - bo jak słusznie zauważyłaś - to kwestia
sumienia tejże kobiety).
Oczywiście, jak jest naprawdę, nie wie chyba nikt z żyjących, a przynajmniej
nie jest w stanie udowodnić, jak jest. A przynajmniej ja nic o tym nie wiem.
Jeśli jednak tak jest, to czy konsekwencje, jakie poniesie dziecko, któremu
nie pozwolono się urodzić będą w jakiś sposób lepsze od tych, które poniesie
dziecko zmuszone do głuchoty? A jeśli tak nie jest? Czy odebranie możliwości
życia jest lepsze niż zabranie słuchu? Czy ludzie, którzy cierpią, skaczą
tłumami z balkonów? A może zbiorowo odkręcają gaz?
A może usprawiedliwiamy aborcję dlatego, że potrafimy sobie siebie wyobrazić
w takiej sytuacji? Że może się okazać, że same musiałybyśmy podjąć taką
decyzję? Dla swojego dobra.
Bo na pewno nie dla dobra dziecka.
Jakie więc prawo ma ktoś, kto dopuściłby się aborcji, znajdując dla niej
usprawiedliwienie - aby oceniać tamte kobiety?
Małgosia
|