Data: 2002-11-26 08:41:51
Temat: Re: PODSUMOWANIE
Od: Nela Mlynarska <n...@t...com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Hanka Skwarczyńska napisał(a):
> Mnie
> chodzi o to, co napisał Sławek w odniesieniu do swojej córki.
> Oczywiście, że rodzice 16-letniej panienki mają prawo, a nawet
> obowiązek, się "wtrącać". Ale to nie "fakt łożenia na
> utrzymanie, oddania kilkudziesięciu lat własnego życia" itd.
> daje im to prawo - to są argumenty, na które dzieci odpowiadają
> "ja się na świat nie prosiłem" i mają rację. Z nimi nikt nie
> zawierał umowy "ja cię utrzymuję i się dla ciebie poświęcam, a
> ty robisz to, co ci każę". To rodzice chcieli mieć dziecko i
> ich - excusez le mot - psim obowiązkiem jest wywiązanie się ze
> zobowiązań, które tym samym podjęli.
Hanka .. Ty uważaj, ty jeszcze dzieci nie masz ;-) ale być może o sobie jako
rodzicu tu piszesz ;-)
A poważnie. Zgadzam się z Tobą. Uważam, że nie może być tak, że dzieci są
dla rodziców jakąś inwestycją na przyszłość, na spełnienie ich oczekiwań:
teraz się poświecę, a za to kiedyś otrzymam: to_1,to_2, ..., to_n. Rodzice
(tak ja siebie jako rodzica poztrzegam) po to są, aby dać życie, nauczyć
życia i wyprawić na drogę. Mogą ciepieć, że wyprawa już się zaczyna, mogą
cierpieć, że nie tędy droga, ale nie powinni krzyczeć: "zostań z nami", "w
lewo!! w lewo!!". Mają wiele lat, aby potomka przygotować do wyprawy, ale
kiedy już się stało, kiedy człowiek chce wyruszyć - jego droga, jego wybory,
jego porażki, jego sukcesy. Jeśli potomek tego oczekuje, mogą go w tej
drodze dalej wspierać, ale nie mają takiego obowiązku (mówię oczywiście o
dorosłych potomkach), mogą sugerować którędy iść, ale nie mogą oczekiwać
zgody, wymagać podporządkowania się ich oczekiwaniom.
Tak więc, jeśli dziewczyna nie chce ślubu, to nie musi tego robić tylko
dlatego, że jest winna coś rodzicom. Ja w takich ciężkich chwilach
sporządzałam bilans za i przeciw wątpliwej decyzji. Gdzieś w tym bilansie
miało znaczenie zdanie mojej mamy. Ale jest to jedna pozycja w bilansie i na
pewno nie zaważyłaby na tak ważnej decyzji czy wziąć ślub czy też nie (no
chyba, że sytuacja byłaby: "na dwoje babka wróżyła" i brakowałoby choćby
piórka aby przeważyć szalę na jedną ze stron).
Pozdrawiam,
Nela
|