Data: 2001-09-23 17:25:36
Temat: Re: PRL i jedzenie
Od: "MechaGodzilla" <m...@n...pl.NOSPAM>
Pokaż wszystkie nagłówki
Uzytkownik "Krysia Thompson" <K...@h...fsnet.co.uk> napisal w
wiadomosci news:i93sqtssfhpg8k7efhr1rctinem42osn2k@4ax.com...
> Pamietam te czasy w latach 60tych, kiedy z Mama chodzilam do
> sklepu miesnego, a Mama wzdychala macajac mieso - tylko ta
> wolowina na pieczen i wolowina na pieczen. To jej przypominalam
> na poczatku lat 80tych....
>
> I pamietam paczki od Wujka z Angli (hahaha), w ktorych zawsze
> byly takie toffi w bloku - takie co to plomby wyrywa bez
> uprzedzenia..pachnialo to przecudownie - jakas tajemnicza
> zagranica i egzotycznymi wrecz miejscami....
>
> I pamietam salatke jarzynowa na wage, ktora stala w takiej
> wielkiej misie i miala roze z marchwi w charakterze ozdoby.
> chodzilam wtedy do sklepu po 10 dkg tego przysmaku....w ogole
> niepodobne do tych wszystkich salatek, co to teraz sprzedaja w
> garmazeriach...
>
> No i woda sodowa z saturatora!!
>
> I cytryny i mandarynki, ktore tylko byly w okolicach Bozego
> Narodzenia. Zawiniete z bibulke ktora pachniala tymi owocami.
>
> Krysia
> K.T. - starannie opakowana
tak, woda z saturatora w ciezkich szklanicach plukanych w wiaderku z zimna
woda...
pozdrawiam
Mechcia
|