Data: 2012-03-10 14:05:53
Temat: Re: Parowar - refleksje.
Od: "Stefan" <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
news:jjf786$b9u$5@news.icm.edu.pl...
>W dniu 2012-03-09 23:33, Ikselka pisze:
>>
>> I pomyśleć, że wychowałam się na wsi, wokół były gospodarstwa, babcia
>> dziadek też mieli świnie, a ja smaku takich ziemniakównie znam. Nawet
>> może
>> i chcieli mi kiedyś dać, ale mnie ten parnik zniechęcał i zniesmaczal, bo
>> ja od małości obrzydliwa byłam :-)
>
> Ja bywałam tylko na wsi, gdzie moi rodzice mieli działkę rekreacyjną i
> często zaglądałam do okolicznych gospodarstw po świeże mleko czy jaja.
> Od takich parowanych ziemniaków odstraszał mnie sam zapach.
Jak śp ciotki widziały, że my bardzo pieczołowicie płuczemy ziemniaki w
potoku, to dodawały koszyczek więcej, dla "swiniożerców" bo świnki swoje
musiały dostać. Poza tym parownik ma (miał) mocno dokręconą pokrywę i tylko
odczasu do czasu upuszczał parę przez zawór bezpieczeństwa. A takie parowane
ziemniaki ukopane czy wyciągnięte świeżo z kopca to miały aromat...
a jak się trafiły gołąbki czy inne rydze smażone na blasze... te kropelki
słonosłodkiego soku, przypieczona skórka, zapach suszonych grzybów
ponabijanych na kolce tarniny i suszące się z boku pieca... kwaśny zapach
zaczynu... chleb na liściach pieczony...smak źródlanej wody, prosto ze
źródła... zawsze zastanawiałem się jak ta woda pachnie...zapach wiejskiego
powietrza wieczorową porą, gdy z kominów zaczynały się wznosić słupy
pachnącego lasem dymu...Takich zapachów już nie będzie...
pozdr
Stefan
|