Data: 2004-11-12 17:37:55
Temat: Re: Pieni?dze w małżeństwie - czyli ...
Od: "Karolina \"duszołap\" Matuszewska" <g...@i...wytnij.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Kaszycha wrote:
>>troszczę; też pamiętam, co który/-a lubi, a czego nie... Właściwie to u
>>mnie różnica między TŻ a MBF polega na tym, że w przeciwieństwie do MBF
>>TŻ pociąga mnie fizycznie (Czyli TŻ to taki MBF, z którym sypiam).
>
> No i popatrz jak ładnie się ze mną zgodziłaś. Okazuje się, że istotą związku
> jest seks :)
Sheesh, skąd wyczytałaś, że jest ISTOTĄ związku? Przeleciałam przez moje
wypowiedzi w poszukiwaniu takiej, w której pisałam, że TŻ to osobnik, z
którym można liczyć li i jedynie na świetny seks -- i jakoś nie mogę
takiego listu znaleźć...
> I wszystko jasne. Porozumienie, komunikacja i to co tak
> naprawdę chcę w życiu robić to przyjaciele!
A nie "przyjaciół"? ;]
A na poważnie -- dla mnie TŻ najpierw został przyjacielem, dopiero potem
TŻ. A kiedy już został TŻ to wspólne zainteresowania, szacunek,
zaufanie, przegadywane noce, pasje, hobby, poczucie humoru itp. nie
wyparowały przecież automagicznie, ani nie zostały zastąpione przez
seks, prawda?
> Rozumiem więc osobne konta, osobne gary, osobne życie i wymianę seksualnych
> usług.... tylko czy to jest rodzina?
A czym jest rodzina? Pamiętaniem, że ktoś nie lubi herbaty z cytryną;
wspólnym przeżywaniem niepowodzeń; rozmawianiem podczas posiłków? Pokaż
mi w Twojej wizji Rodziny (przez duże R) palcem jedną rzecz, której nie
dałoby się realizować z Przyjacielem (przez duże P). Bo ja takiej rzeczy
nie widzę. Od razu wyłączam dzieci, IMO dzieci nie są granicą między
związkiem a rodziną (chociaż, po zastanowieniu się, jestem w stanie
wyobrazić sobie wspólne wychowywanie dzieci przez parę, która nie jest
ze sobą w związku).
Pozdrawiam,
Karola
|