Data: 2004-11-12 18:02:40
Temat: Re: Pieni?dze w małżeństwie - czyli ...
Od: "Kaszycha" <k...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Karolina "duszołap" Matuszewska" <g...@i...wytnij.pl> napisał
w wiadomości news:cn2sk8$fic$1@nemesis.news.tpi.pl...
> >>troszczę; też pamiętam, co który/-a lubi, a czego nie... Właściwie to u
> >>mnie różnica między TŻ a MBF polega na tym, że w przeciwieństwie do MBF
> >>TŻ pociąga mnie fizycznie (Czyli TŻ to taki MBF, z którym sypiam).
> >
> > No i popatrz jak ładnie się ze mną zgodziłaś. Okazuje się, że istotą
związku
> > jest seks :)
>
> Sheesh, skąd wyczytałaś, że jest ISTOTĄ związku?
Rozumiem, że miewasz związki z przyjaciółmi. Dla mnie to wynika jasno z tego
co piszesz. Cytuję u góry-" w przeciwieństwie do najlepszego przyjaciela
towarzysz życia pociaga mnie fizycznie. (specjalnie bez skrótów- może to
wygląda nieco jaśniej.) czyli towarzysz życia to taki najlepszy przyjaciel z
którym sypiam."
Resztę mogę spokojnie realizowac z przyjacielem albo przyjaciółką.
Przeleciałam przez moje
> wypowiedzi w poszukiwaniu takiej, w której pisałam, że TŻ to osobnik, z
> którym można liczyć li i jedynie na świetny seks -- i jakoś nie mogę
> takiego listu znaleźć...
Czasem to czego szukasz masz pod samym nosem.....
> > I wszystko jasne. Porozumienie, komunikacja i to co tak
> > naprawdę chcę w życiu robić to przyjaciele!
>
> A nie "przyjaciół"? ;]
> A na poważnie -- dla mnie TŻ najpierw został przyjacielem, dopiero potem
> TŻ. A kiedy już został TŻ to wspólne zainteresowania, szacunek,
> zaufanie, przegadywane noce, pasje, hobby, poczucie humoru itp. nie
> wyparowały przecież automagicznie, ani nie zostały zastąpione przez
> seks, prawda?
Czyli jak rozumiem do wspaniałego, przyjacielskiego układu dorzuciłaś seks i
to jest przepis na rodzinę.
> > Rozumiem więc osobne konta, osobne gary, osobne życie i wymianę
seksualnych
> > usług.... tylko czy to jest rodzina?
>
> A czym jest rodzina? Pamiętaniem, że ktoś nie lubi herbaty z cytryną;
> wspólnym przeżywaniem niepowodzeń; rozmawianiem podczas posiłków? Pokaż
> mi w Twojej wizji Rodziny (przez duże R) palcem jedną rzecz, której nie
> dałoby się realizować z Przyjacielem (przez duże P).
Dokładnie tym jest rodzina. Wspólnym życiem. Przeżywanie i radości i
niepowodzeń. (nie wiem skąd ten pesymizm- nie wspominasz o radościach) Nie
dam rady jeść z żadnym przyjacielem codziennie śniadania ani kolacji- i w
sumie niewielu z nich wie, że nie znoszę majonezu. Nie dzwonię z okrzykiem
patrz jaki fajny sweterek sobie wypatrzyłam.... Nie wyciągam w środku nocy
na spacer z psem żadnego z moich przyjaciół gdy mnie głowa zaboli. Mój mąż
od jednego spojrzenia wie, że coś nieprzyjemnego mnie spotkało. Wie to
dlatego, bo jest ze mną, patrzy i widzi. Przyjeciele o niektórych
codziennych wkurzających sytuacjach nie wiedzą bo normalnie nie spędzamy ze
sobą dzień w dzień po kilka godzin. Mój mąż wie o mnie najwięcej z żyjących
na świecie ludzi. Żaden przyjaciel nie ma takiej wiedzy. Łączy nas wspólna
historia, pokonywanie trudnych sytuacji, znanych tylko nam. Łączy nas np.
rozpacz po śmierci bliskiej osoby z rodziny, którą znaliśmy i lubiliśmy
oboje. Rodzina to odpowiedzialność za jakość i kształt wspólnego życia. Jak
są dzieci to za ich wychowanie. Żaden nawet najbliższy, najlepszy i
najbardziej troskliwy przyjaciel nie ma prawa i możliwości dzielić tych
odpowiedzialności.
Mogłabym tak pisać i pisać- aż po wydruku byloby 12 stron, ale wierzę, że
udało mi się oddać istotę.
Bo ja takiej rzeczy
> nie widzę. Od razu wyłączam dzieci, IMO dzieci nie są granicą między
> związkiem a rodziną
bezdzietne małżeństwo to według mnie jest rodzina.
(chociaż, po zastanowieniu się, jestem w stanie
> wyobrazić sobie wspólne wychowywanie dzieci przez parę, która nie jest
> ze sobą w związku).
Uważaj z tą wyobraźnią- bo zaprowadzi na manowce. Po co niby dzieci mają
być wychowywane w związkach skoro tak wiele pełnych rodzin czeka na adopcję?
Pozdrawiam
Kaśka
|