Data: 2009-12-26 01:00:56
Temat: Re: Pieniądze są w życiu najważniejsze...
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sat, 26 Dec 2009 01:28:39 +0100, Chiron napisał(a):
> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:1rd8sff9obyrq.t6kbcf8dqqud.dlg@40tude.net...
>
> A ja tak sobie Was podczytuję, i staram się wyobrazić sobie, kogo bym
> przyjął na swoją sekretarkę- jako właściciel firmy. Inaczej by to było,
> gdyby to była duża firma- i zależne to było by od wielu czynników- napiszę
> więc o małej firmie- takiej do 10- 20 pracowników. Po pierwsze- wyboru bym
> dokonał po osobistej rozmowie. W żadnym wypadku nie przyjął bym osoby
> kierowanej przez firmę od "Human research ". Gdybym potrzebował kogoś ze
> znajomością języka- np niemieckiego, bo kooperuję z niemieckojęzycznymi-
> oczywiście, chciałbym, żeby się w tym języku potrafiła chociaż jako tako
> porozumieć (uważam, że w szczególności młoda, chętna osoba szybko się
> wciągnie w znajomość języka). Dobierał bym osobę (kobietę) ciepłą,
> potrafiącą przyciągać uwagę mężczyzn (jeśli oczywiście głównymi
> kontrahentami byli by mężczyźni). I nie chodzi mi tu wcale o epatowanie
> seksem. Sam współpracowałem (i współpracuję) z wieloma firmami, i poznałem
> co najmniej jedną taką sekretarkę: jednej z łódzkich firm komputerowych.
> Znała trochę angielski, na komputerach, oprogramowaniu- znała się niewiele.
> Choć od strony użytkownika potrafiła co nieco klientowi pokazać, to jednak
> nawet nie starała się komuś udowodnić, że zna te programy świetnie. Mimo to
> była to "żyła firmy". Osoba obdarzona wprost ogromnym darem komunikacji.
> Potrafiła rozmawiać z każdym z osobna- mając jednocześnie do załatwienia
> takich kontrahentów jak ja, kilku klientów, czasem kogoś, komu firma była
> coś winna. Uważam, że firma ta w dużym stopniu rozwijała się, zyskiwała
> klientów dzięki jej osobowości. Przepracowała tam z 5 lat i odeszła- a po
> jej odejściu w firmie tej, z której raczej nikt się nie zwalniał- zaczęli
> odchodzić ludzie, atmosfera zrobiła się naprawdę zła. Firma zaczęła
> przyjmować ludzi z klucza konkretnych wymogów fachowości, i w tej chwili
> jest już dość dużą firmą- jednak zawdzięczają to raczej starym układom,
> które mieli na początku- w dużym stopniu dzięki tej sekretarce. Teraz ta
> firma jest zbiorem fachowców określonej specjalności- ludzie zmieniają się
> wciąż, co oczywiście ma odzwierciedlenie w fatalnej atmosferze, jaka tam
> obecnie panuje. Aha- słyszałem, jak swoją łamaną angielszczyzną
> porozumiewała się z niemieckimi kontrahentami (ci śmigali po angielsku
> płynnie)- jednak robiła to z ogromnym wdziękiem. Z tym kontrahentem
> współpracowali wtedy stale.Tego oczywiście nie wiem, ale wydaje mi się, że
> gdyby to była osoba oschła, zimna, ale znała perfekt angielski- a nawet
> niemiecki, umiałą by programować w C, to zapewne ta niemiecka firma
> poszukała by sobie kogoś innego.
> Zdecydowanie przyjąłbym kogoś podobnego na sekretarkę.
Nie przeczę, że tego typu osoba może się sprawdzać i że miałeś pozytywne
doświadczenia. Ja wiem o kilku przypadkach, kiedy li tylko uroda grała rolę
i dana osoba była przyjęta tylko ze względu na nią, sprawdzając się raczej
"mało zawodowo". Nawet znam jeden przypadek, kiedy pracownica po znudzeniu
się szefowi z zemsty jawnie oskarżyła go o molestowanie seksualne, bo oto
pojawiła się nowa asystentka. Stąd mam wyrobioną opinię, więc dla mnie
oczywiste (bo nie generalizuję) przypadki pozytywne tylko potwierdzają
negatywną regułę.
Jedna uwaga: łączysz fakt pogorszenia się atmosfery w firmie i odchodzenie
z niej ludzi z odejściem tej wspaniałej osoby. nie pomyślałeś, że to po
prostu znak czasów, że fluktuacja kadr jest nasilona? jest duża konkurencja
po prostu, duży ruch w sensie powstawania nowych firm, etatów.
Niekoniecznie atmosfera pogorszyła się, bo ktoś tam odszedł.
No i - piszesz o niedużych firmach. Ja zas mam na myśli dużą firmę o
szerokim zasięgu i ogromnych obrotach. Osoba z łamanym angielskim, choćby
najmilsza, nie przystaje do image'u firmy po prostu. Dziś języki to
podstawa, nawet windziarz w szanującym się hotelu musi znac dwa-trzy.
--
Ikselka.
|