Data: 2002-07-05 21:05:11
Temat: Re: Po co nam światopogląd
Od: "amnesiac_wawa" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "PowerBox":
> - tak, ale ostatecznie to człowiek sam decyduje w co wierzy a w co nie, co
> przyjmuje a czego nie, co jak ocenia.
Tak, ale na tyle tylko, na ile pozwalają mu na to kategorie myślowe, będące
wytworem społeczności, w której żyje. Upraszczając: może sam decydować
wówczas, kiedy "otoczenie" mu na to pozwoli.
> - mam na myśli obiektywizm, który powstał w ostatnich dekadach XXw na
> ogólnej bazie filozofii Arystotelowksiej.
To jest wynalazek. Zresztą wspomniałeś o nauce. Nie da się w żaden sposób
pogodzić filozofii Arystotelesa z nowożytną nauką.
> Twój organizm jest wyeksponowany na działanie promieniowania
> elektromagnetycznego z różnych żródeł -a tak jest- to ma to miejsce
> niezależnie czy o tym wiesz, co o tym sądzisz itd. Pod tym względem jest
to
> obiektywne. Nauka opiera sie właśnie na tym, ze istnieją jakieś niezależne
> od świadomości(!) mechanizmy przyrodnicze i dzięki metodom naukowym
(logika
> i wnioskowanie) stara sie je poznać.
Nauka istotnie kiedyś opierała się na tym, ale była to tylko HIPOTEZA, a nie
fakt udowodniony. Po prostu łatwiej było prowadzić badania naukowe
przyjmując tę hipotezę. We współczesnej nauce odrzuca się tę hipotezę! Za
"prawdę" uznaje się to, co pozwala, aby nasze schematy pojęciowe były
spójne.
Podam przykład: kiedyś "naukowcy" byli pewni tego, że Słońce krąży wokół
Ziemi. Istotnie wiele rzeczy na to wskazywało ze zdrowym rozsądkiem na
czele. I przekonanie to pewnie przetrwałoby, gdyby nie wynalezienie
teleskopu! Można by powiedzieć: no tak, wtedy się mylono, a teraz znamy już
prawdę. A jaką mamy gwarancję, że wynalezienie w przyszłości nieznanych nam
jeszcze technik badawczych obali nasze dzisiejsze poglądy? Co ciekawe,
niektórych badań współcześnie NIE DA się prowadzić, przyjmując hipotezę o
"obiektywnej rzeczywistości" (vide fizyka kwantowa).
> Osoby
> posługujące się uproszczeniem że to co wiem i widzę jest samą
> rzeczywistością ulegają złudzeniu, ze rzeczywistość zmienia się
każdorazowo,
> kiedy zmienią o niej swoje zdanie.
Nie zawsze tak jest. To, co nazywamy "rzeczywistością" jest produktem
społecznym a nie jednostkowym. Już pisałem: języka sama jednostka nie moze
wymyslić.
> Jeżeli
> coś inaczej nazwiemy albo zmienimy przypisywaną temu w umyśle ocenę - to
nie
> zmienia się samo zjawisko a jedynie to co o nim sądzimy, czyli nasza mapa
> terenu.
Ale przecież cała nasza wiedza to idee naszego umysłu! Trochę przypomina mi
to obrót akcjami w Polsce. Spółka emituje akcje, tzn. umieszcza je w
depozycie. Natomiast wszelki obrót sprowadza się do elektronicznych zapisów
na kontach kupujących i sprzedających. Akcje przemieszczają się tylko
elektronicznie, "fizycznie" spoczywają w magazynie. Gdyby któregoś dnia
spłonęły tam wszystkie, nikt nie zauważyłby ŻADNEJ RÓŻNICY! Tak samo jest z
Twoją "obiektywną rzeczywistością". Nawet jeśli istnieje, to co z tego? I
tak wszystko rozstrzyga się na poziomie naszych umysłów!
> - nie tworzysz rzeczywistości a jedynie jej odwzorowanie. To jest ogromna
> różnica.
To nie jest żadne odwzorowanie! Człowiek NARZUCA własne schematy, a nie
odtwarza to, co gdzieś tam podobno jest (lub nie).
> - ja to "mówienie" rozumiem jako próbę nazwania, pojęcia tego co i tak nas
> otacza (obiektywna rzeczywistość). Oczywiście, że świat nic nie mówi. On
po
> prostu jest. Świadomość poznaje go a nie kreuje.
Ale właśnie poprzez nazywanie nadajemy temu światu formę, a zatem kreujemy
go!
> Jeśli powiem ''drzewo' to
> nie zmaterializuje się ono na moim trawniku ani w żadnej części świata
> (może dać realne wrażenie w mojej świadomości).
Tak, ale to człowiek rozstrzyga czy warto jakiś fragment świata nazwać
drzewem!
> Natomiast jak będę jechać po
> ciemku na rowerze przez obiektywnie istniejący las - to może się okazać,
że
> boleśnie będę musiał przekonać swoją świadomość do uzupełnienia mapy o
> drzewo obiektywnie stojące na środku ścieżki.
Nie znaczy to, że to drzewo "obiektywnie" tam stoi. Oznacza to tylko, że
OPŁACA SIĘ nam przyjąć taką hipotezę.
> - dlatego światopogląd głoszący niezależność rzeczywistości od świadomości
> jest zdrowym światopoglądem. W jakimś tam zakresie większość ludzi go i
tak
> stosuje, nazywając to zdrowym rozsądkiem.
Tu się zgodzę. "Obiektywna rzeczywistość" jest elementem zdrowego rozsądku.
To jednak niczego nie zmienia. Jeszcze niedawno brak praw wyborczych dla
kobiet też był elementem zdrowego rozsądku.
> wyczuć zmysłami, bo nie widać go, nie śmierdzi i nie słychać, co nie
zmienia
> faktu, że ono obiektywnie spustoszy organizm powodując w ciągu kilku dni
> śmierć.
No właśnie! Gdyby rzecz nie dotyczyła człowieka i jego "interesów", nikt by
sobie nie zaprzątał głowy jakimś promieniowaniem. W ogóle pojęcie
"promieniowania" nie powstałoby!
> samopoczucie Samopoczucie wynika bezpośrednio z mapy, a nie z terenu!!!
No właśnie, to po diabła zajmować się jakimś wydumanym "terenem"?
> Tymczasem te osoby będą do samego końca bronić swojego chorego
> światopoglądu, że żadna tam obiektywna rzeczywistość nie istnieje, że
jakiś
> bóg im pomoże,
Przekonanie, że Bóg istnieje jest właśnie przejawem wiary w "obiektywną
rzeczywistość".
> Obecnie ilość niesprawnych
> epistemologicznie ludzi lawinowo rośnie,
Nie bardzo rozumiem co to jest "niesprawność epistemologiczna".
> Mało kto wpadnie na to, że to jego
> osobista filozofia, która pozwala mówić "> Tak naprawdę nie ma
> "rzeczywistych faktów" jest do niczego.
Przekonanie o istnieniu "obiektywnej rzeczywistości" IMO bardziej sprzyja
depresjom, gdyż często odbiera nadzieję. "Świat jest taki, jaki jest i
niczego nie zmienię, więc skończę ze sobą".
> Wszyscy myślą o filozofii jako o całkowicie nieprzydatnym przedmiocie
> będącym domeną rozpuszczonych starców nie podejrzewając jak krytyczne ma
ona
> znaczenie w codziennym życiu każdego człowieka.
No, nie wszyscy. Ja się do nich nie zaliczam :-)
grupa chyba uśnie czytając nasze posty ;-)
pozdr.
amnesiac
|