Data: 2008-03-27 12:19:15
Temat: Re: Porzucony...
Od: z...@o...eu
Pokaż wszystkie nagłówki
>
> >
> > A ja ponownie zwracam Ci uwage na fakt że to nie było wystawoenie żony do
> > wiatru. Twoja teoria nie odpowiada praktyce. Obie strony miały swiadomosc
że
> > małżeństwo sie rozpada i rozstały sie "w pokoju".
> > Uwierz że tak mozna ;-)
>
> a ja zwracam uwage, ze owa najukochansza byla mezatka od 3 miesiecy, nie
sadze
> zeby tu sie juz chylilo ku upadkowi....jak widac nie, skoro wciaz jest z
> mezem. Inna sprawa juz dotyczy lojalnosci owej dzierlatki wgzledem meza. Nie
> wiem czy osobiscie chcialabym miec za meza kogos, ktorego poznalam jako
> doprawiajacego rogi. Przykro, ze pozadanie Cie tak zaslepilo, ze wybrales
> osobe malo dojrzala emocjonalnie. Ale moze wart pac, palaca?? czy
> niezameznych, sicznych kobiet nie ma juz na tym swiecie???
>
>
> i.
bardzo rozsądne słowa. tyle że ja nie oceniam jej postawy względem męża.
poza tym ja nie wiedziałem że sa tak krótko razem. serio.
Inna sprawa że to nie porządanie mnie zaślepiło. mineło sporo czasu zanim...
zrobilismy następny krok ;-)
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|