Data: 2008-03-27 12:25:41
Temat: Re: Porzucony...
Od: z...@o...eu
Pokaż wszystkie nagłówki
> jeszcze jedno, praktyka wygldala jednak inaczej niz mowisz. Wciaz bylez
> zamezny kiedy wystawiales zone do wiatru. A wystawiles. Gdybys byl na
> wsczasach sam, jako rozwdonik, to co innego w stosunku do zony. Ale wciaz to
> samo, ze tykasz sie mezatek. Mozliwe, ze owa mezatka nie ma ochoty miec
> romansow z niezameznymi, po co jej to. Tak to ma maly, niezobowiazujacy seks,
> a na powaznie rodzine. Co o niej mysle, to juz nieco napisalam w innym
poscie.
No pewnie że by było lepiej najpierw pozamiatac a dopiero później zaczynac od
nowa.
Ale wiesz jak jest...
Bije się w piersi. Powinienem najpierw się rozwieśc.
uwierz na słowo- były powody że stało sie inaczej.
>
> Imo daj sobie spokoj, ona od zawsze nie widziala Ciebie w roli jej faceta na
> cale zycie. dlatego jestes i bedziesz tylko kochankiem.....
>
> i.
Hmmm... pewnie masz rację ;-(.
Ale to duza piguła i trudna do przełkniecia.
>dlatego jestes i bedziesz tylko kochankiem.....
Dla niej? Czy myslisz ze wogóle już nie mam szans? ;-)
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|