Data: 2007-12-14 23:21:05
Temat: Re: Prezent - pewnie setny raz, ale co mi tam...
Od: "Harun al Rashid" <a...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Jagna W."
> Ryczałtowe, czyli stałe, niezależne od ilości przejechanych kilometrów.
> Owszem, istnieją, ale są pomijalne, gdy jeździ się bardzo dużo.
>
No.
W wolnej chwili (czyli pewnie jak młodszy skończy 3 lata ;)) spróbuję
policzyć zgrubnie od jakiej liczby km taksi przestaje być opłacalne. Bo nie
zaprzeczysz, że osobnik pokonujący miesięcznie 50 km ostro przepłaca za
własne auto. Niewątpliwie osoba pokonująca 1000 km przepłaciłaby za
taksówkę. Gdzieś pomiędzy leży granica opłacalności własne/taksi.
Wykorzystam Twoje i Pejotowe liczby. Brakuje mi jeszcze % jazdy dodatkowej -
tej do parkingu, po paliwo, do myjni; oraz % jazdy niekoniecznej - czyli
tej, z której zrezygnujesz, jeżeli nie posiadasz samochodu (przysłowiowa
droga do sklepiku za rogiem).
Pierwsze szacuję na 20%, drugie na 30%.
>
>> Szpital nie jest przymusowy mam nadzieję? ;)
>
> Nie, ale się zdarza (plus inne przypadki, gdy trzeba działać=jechać od
> razu). I nie masz wtedy auta na zawołanie.
>
Nie mnóż bytów nad potrzebę. Hint: pogotowie.
> To możesz być zdziwiona :)
> Poza tym nie wzięłaś pod uwagę najważniejszego - nie każdy korzysta z
> tego,
> co ma pod nosem. Z różnych przyczyn - konieczność (np. praca albo zajęcia
> dodatkowe), albo widzimisię (lepszy sklep i większe kino jest dalej, niż 5
> km)
Serio mówię - weź cyrkiel i zobacz sobie. Przypominam, mówimy o mieszkaniu w
centrum miasta, nie w odległej dzielnicy-sypialni. Centra mają to do siebie,
że lepszych sklepów, kin, banków i miejsc pracy w nich dostatek. Koło o 10
km średnicy ma powierzchnię prawie 80 km2, mnóstwo miejsca, wiesz? Taki
Słupsk, Opole, nawet 300 tyś Białystok - prawie całe przykryjesz podobnym
kołem.
>> albo facet stoi, bo mu się opłaca poczekać na klienta pół
>> godziny
>
> Za darmo? No to szacun, bo ja bym za darmo nie stała ;-)
>
Taka epoka ten kapitalizm, że opłaca mu się stać. Serio serio.
> Ale po drodze. Myjnia jest w pobliżu mojej pracy, więc odległości są po
> prostu pomijalne. Czasem zamiennie jadę na myjnię automatyczną i wtedy
> tracę
> tam koszmarne 15 minut. (...) automatyczne czynności. Zamiast tego nie
> tracę czasu i pieniędzy na telefon
> do korporacji, a potem na czekanie na pana Edzia :)
>
Odległości są pomijalne, czynności automatyczne, tu kwadrans, tam 5 minut,
ówdzie kilkadziesiąt metrów dodatkowo.
Istnieją jednak i sumują się we wcale pokaźne liczby.
Czas... ciekawe, jak by tu ująć koszty czasowe w liczeniu...
> Co robisz z dużym
> fotelikiem, gdy taksówka wysadza Cię przez hipermarketem, bo tam
> zamierzasz
> zrobić zakupy? Targasz go ze sobą? Zostawiasz w taksówce?
>
Hipermarkety mnie wkurzają, jestem raz na ruski rok, właściwie nigdy z
dzieckiem. Jeżeli jadę stacjonarnie i na dłużej (kilka godzin do rodziny) to
biorę ze sobą; niestacjonarnie niezależnie od czasu zostawiam z taksówce, po
to właśnie mamy stałego taksiarza - jak krócej to czeka, jak dłużej, wrzuca
fotelik do bagażnika.
Właśnie kombinuję, czy już nie pora na sam poddupnik, mała przekroczyła metr
wzrostu.
EwaSzy
|