Data: 2003-08-07 15:21:38
Temat: Re: Problemy z przyszłymi teściami
Od: Halina <"halinab"@ sympatico.ca>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Basia Z." wrote:
>
> Cukrzyca (bo i ile pamiętam na to choruje Twój syn) nie wynika z jedzenia
> słodyczy. Ta choroba ma podłoże genetyczne - to znaczy dziedziczy się
> skłonności do tej choroby. Natomiast z tego co pamiętam (interesuję się tym,
> bo w mojej rodzinie też ta choroba występuje i ja muszę też uważać) - sam
> choroba należy do chorób z "autoagresji" czyli organizm niszczy własne
> komórki - w tym wypadku komórki trzustki. Podobnie jak w stwardnieniu
> rozsianym niszczy komórki nerwowe, a w chorobie anshaimera komórki mózgu.
> Jest jeszcze spora grupa tych chorób należąca do chorób reumatycznych.
> Przyczyny ich wszystkich są niewyjaśnione, ale można to w skrócie określić
> "nadmierną odpornością" bo w takich chorobach układ odpornościowy atakuje
> własne komórki człowieka.
Cukrzyca (I, II) jest to jedno z moich obecnych "hobby";-(
W obu rodzinach nie było nigdy żadnego przypadku żadnego typu cukrzycy.
A nawet Prof. Taton mówi o tym, że nawet jezeli ktos ma gen a nie
tyje, nie przeciąża trzustki moze nigdy nie zachorować.
Za to wielki stres wszystko moze i to wg mnie jest największy czynnik
ryzyka. Za tym poszło 'zazeranie" stresu a potem wiadomo, ze trzustka
produkcji az takiej ilosci insuliny nie przetrzyma. Organizm sam blokuje
patologię. Tak na "chłopski" rozum.
Tylko ja byłam pewna, ze to stało się ze sresu zwiazanego z emigracją .
A teraz, jak znam daty i skomplikowanie romansu , jak na pierwszą
miłosc, myslę, ze było to nie bez znaczenia dla zdrowia.
> Tak że jedzenie słodyczy nie ma z tym nic wspólnego. Wiadomo jednak ze
> cukrzycy sprzyja nadwaga
A nadwaga przede wszystkim ze słodyczy
> i siedzący tryb życia i tego osoby zagrożone
> (rodzinnie) powinny unikać.
Powtarzam, ze zadnego przypadku zadnej cukrzycy w obu rodzinach do dzis
nie było.
> Nie zachoruje się jednak po trzech miesiącach.
Nie bylismy razem. To musiało zacząc sie wczesniej i ja ze zdjęc
wywnioskowałam, ze tyje i napisałam, zeby uważał, co jada . A naocznie
zobaczyłam , jak go odwiedziłam i to od tego momentu minęło 3 miesiące,
kiedy cukier już był ponad 600.
>
> A wracając do meritum "wyzwolenie" Twojego syna nieco źle świadczy o Twoim
> wychowaniu.
> Jeśli ktoś ma w dzieciństwie wpojone właściwe nawyki żywieniowe - nie będzie
> się "wyzwalał".
Basiu! Przyjmuję to z pokorą. Myslę, ze trochę jeszcze za mało znasz
życie i obys nie musiała go znać.
> Przyznam że ja nie lubię przesady ani w jedną ani w drugą stronę. Nie jemy w
> domu fast-foodów, ale jak któreś z dzieci raz na dwa tygodnie pójdzie do Mc
> Donalda, czy na pizzę - nie robię z tego tragedii.
> I kiedy są sami - jedzą zupełnie podobnie jak w domu.
Nie zabieram już głosu, bo to wygladałoby tylko na popis , która z nas
lepsza.;-) A nie o to chodzi.
Pozdrawiam Halina
|