Data: 2002-10-07 07:32:52
Temat: Re: Prostytucja - charakter czy zawod
Od: "tren R" <t...@2...achtung.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Korzystajac z mojej nieobecnosci osobnik <Amnesiac> osmielil sie napisac:
> A - przepraszam - jakiego rodzaju fachowiec może udzielić odpowiedzi
> na te pytania? Jaki typ wiedzy należy posiadać, by być kompetentnym w
> kwetiach moralnych? Co stanowi kryterium fachowości w tej materii?
dziewiczy rumieniec ;-)
w takim razie przeciwstawiajac antyteze - czy taka wiedze posiada lud
ergo jego reprezentanci? czy lud aby sie dogadac nie musi chadzac na
kompromisy?
czy kompromisy sa dopuszczalne w kwestiach moralnych?
>. Mądrość etyczna jest artykułowana
> na różne sposoby. Nie ma potrzeby formalizowania jej w "księgach" czy
> dokumentach urzędowych. Choć oczywiście jest to możliwe. Pytanie: po
> co?
jak to po co? wlasnie dlatego, aby zasady byly jasne i dostepne dla
wszystkich.
czy nie taka jest tez cecha dekalogu? wychodzisz z zalozenia ze praw
moralnych
nie nalezy kodyfikowac, ja zas ze nalezy. i tu chyba nastapi koniec watku
;-))
(zmierzam ku końcowi bo czas zanudzenia grupy naszymi trelami dawno juz
chyba minal:-))
> Temat sam w sobie jest już bardzo ciekawy. Zacznijmy od tego, że
> katolicyzm był tylko jednym z elementów "typowego" światopoglądu za
> komuny. Można dodać, że nawet ten katolicyzm był z reguły
> powierzchowny (MZ co najmniej połowa polskich katolików nie zna
> podstaw doktryny swojego kościoła). Po upadku komuny niektóre wartości
> dotychczas wyznawane przez Polaków zaczęły popadać ze sobą w konflikt.
> Wartości "katolickie" zaczęły być odbierane jako sprzeczne np. z
> zasadą wolności wyboru (ta zasada również jest bardzo głęboko
> zakorzeniona).
wlasnie tu moim zdaniem lezy problem - powierzchownosc.
jesli wiara jest gleboka, nie ma problemow lezacych na lini
wiara-wolnosc. nie chce agitowac, ale dla mnie gleboka wiara = wolnosc.
dodam ze nie jestem katolikiem.
a przynajmniej nie mam prawa tak o sobie powiedziec - nie spelniam wielu
warunków ;-)
a moze i chcialbym. ale to tak na marginesie, ktory potrzebny byl w pewnym
celu ;-)
> BTW właśnie konflikty między
> wyznawanymi wartościami są siłą napędową zmian postaw.
czy brak wartosci = wartosc?
> Na podstawie pogardy dla prawa, jaką LW demonstrował. Przykład:
> odwołanie M. Markiewicza z Krajowej Rady RTV. MZ brak szacunku dla
> prawa w Polsce jest podstawową przyczyną bałaganu.
o nie misiu. gdyby tylko doszukano sie uchybien prawnych, lechu nie moglby
funkcjonowac poza prawem. co innego slynna falandyzacja, co zreszta IMHO
uwazam za
niezle etykietkowanie. wiele spraw rozwiazuje sie interpretujac prawo w te
albo wewte.
natomiast w tym wypadku byla to falandyzacja. o.k.
co do markiewicza - nie wiem o czym mowisz dokladnie, poniewaz
organem powolujacym markiewicza byw naonczas prezydent - wiec
kto mialby go odwolac? sprecyzuj zarzut. a co do bałaganu - masz
rację, racje i jeszcze raz rację.
> Mały komentarz do systemu politycznego RP. Przyczyną bałaganu w dużym
> stopniu istotnie były błędne rozwiązania ustrojowe. Należało się
> zdecydować albo na system prezydencki a la USA (LW pewnie nie
> podobałby się, bo tam prezydent nie może straszyć rozwiązaniem
> parlamentu),
"straszenie" jak to nazywasz bylo jednym z niewielu manewrow
jakie mogl wykonac prezydent. i tez nie we wszystkich przypadkach.
> Wybrano niestety coś pośredniego, na
> wzór Francji. Zapomniano jednak, że we Francji kultura polityczna stoi
> na wyższym poziomie niż u nas, więc system "mieszany" nie może się w
> Polsce sprawdzić.
wybrano, zapomniano --> kto wybieral, zapominal? lech?
>. Pisanie
> ustaw było chyba dla LW zbyt nudnym zajęciem. Zresztą nie jestem
> pewien czy LW wie co to jest dziennik ustaw.
ciekawe. ciekawe jest ze smiejesz sie z czlowieka, dzieki ktoremu mozesz sie
smiac.
ale voila - wlasnie po to to robil. co do pisania ustaw, nie sadze aby lw
nudzil sie ich pisaniem.
od tego mial sztab nudziarzy_prawnikow. ale oni tez pewnei nie wiedzieli co
to dziennik ustaw.
przez caly czas zajeci byli lamaniem prawa.
> Zarzuciłem mu nie tyle brak odpowiedzialności ile marzenie o
> prezydenturze bez ponoszenia odpowiedzialności.
no ale to jedna z niewielu osob jakie znam, ktora nie uchyla sie od
odpowiedzialnosci.
nie przyjmowanie absurdalnych zarzutow jest czyms innym od braku
odpowiedzialnosci.
> >jakbym slyszal wybiorczą ;-))
> Rozumiem, że to jest zarzut ;-))
zdziwienie?
pzdr
--
tren R
gg #1290613
e-mail antispam achtung!
http://trener.blog.pl
|