Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Przedszkola

Grupy

Szukaj w grupach

 

Przedszkola

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1270


« poprzedni wątek następny wątek »

1171. Data: 2012-01-27 13:06:48

Temat: Re: Przedszkola
Od: "Szpilka" <s...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "krys" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:4f2136d9$0$26708$65785112@news.neostrada.pl...
> Szpilka wrote:
>
>>
>> Użytkownik "Madoniowie" <m...@w...go2.pl> napisał w
>> wiadomości news:jfpsqe$ags$2@mx1.internetia.pl...
>>>W dniu i godzinie 2012-01-25 21:33, *Szpilka* napisał(a):
>>>
>>>>> U nas jeszcze płatne: logopedia,
>>>>
>>>> Przedszkole państwowe czy prywatne?
>>>> Bo u nas w państwowym logopeda, psycholog - za free.
>>>
>>> "Za darmo", to tak bardziej przysłowiowo. Zapłaciłaś więcej, niż za to
>>> płatne.
>>
>> Gdzie zapłaciłam?
>
> Oj, Szpilka... W podatkach zapłaciłaś. Tylko Ci urzedasy wmawiają, że Ci
> fundują tego logopedę czy psychologa.

I tam. W podatkach to wiem. Jak za wszystko się płaci.
Z kieszeni nie poczułam więc za free ;-P


Sylwia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1172. Data: 2012-01-27 13:10:07

Temat: Re: Przedszkola
Od: "Szpilka" <s...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Madoniowie" <m...@w...go2.pl> napisał w
wiadomości news:jfsh63$det$2@mx1.internetia.pl...
>W dniu i godzinie 2012-01-26 09:35, *Szpilka* napisał(a):
>
>>>> Przedszkole państwowe czy prywatne?
>>>> Bo u nas w państwowym logopeda, psycholog - za free.
>>>
>>> "Za darmo", to tak bardziej przysłowiowo. Zapłaciłaś więcej, niż za to
>>> płatne.
>>
>> Gdzie zapłaciłam?
>
> Wybudowanie przedszkola, zatrudnienie kadry, zapłacenie rachunków za prąd,
> czy chociażby opłacenie pensji wymienionych wyżej psychologa i logopedy...
> Chyba nie myślisz, że to wszystko jest "za free"? To, co płacisz
> bezpośrednio, to tylko ułamek kosztów. Niewielki procent. Resztę
> "dostajesz od państwa", które najpierw ci te pieniądze zabiera w
> podatkach. Po drodze spory procent przejada biurokracja. Dlatego jest
> jeszcze drożej.

Jakby tak wszystko rozkładac na czynniki pierwsze, to by się człowiek
załamał :-)
Ten co nie ma dzieci też płaci za moje przedszkole i moich logopedów.
Każdy płaci za wszystko. Za lekarzy, za drogi itp.
Ja tego nie odczuwam bezpośrednio więc dla mnie jak za darmo :-)


Sylwia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1173. Data: 2012-01-27 16:26:38

Temat: Re: Przedszkola
Od: Lolalny Lemur <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2012-01-27 13:30, XL pisze:

>>>> Nie znam żadnego szczególnie nerwowego. Natomiast znam parę bardzo
>>>> znerwicowanych siedzeniem w domu mamuś, co z kolei nerwicuje posiadany
>>>> przez nie narybek (nie upraszczaj, napisałam KILKA a nie, że wszystkie
>>>> mamusie domowe są znerwicowane).
>>>
>>> Widocznie nie wiedziały, że decyzja o dziecku to nie jest wybór cienia do
>>> powiek...
>>
>> Dziękuję Ci bardzo. Miło jest mieć świadomość że się nieodpowiedzialnie
>> urodziło dziecko.
>
> A czy ja Ci każę zaliczać się do tych KILKU (nie moich zresztą)?

Ale ja jestem w tych kilku akurat. Siedzenie w domu mnie nerwicuje a
siedzieć niestety chwilowo muszę. Łel?

Poza tym napisałam KILKU bo znam kilka które siedzą z musu - reszta albo
siedzi z WŁASNEGO (a nie męża, teściowej, sąsiadki albo Korwina Mikke)
wyboru, więc się nie nerwicuje, albo nie siedzi, więc też się nie nerwicuje.

--
Lemuria

http://krotkaseria.blox.pl
http://chmielowce.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1174. Data: 2012-01-27 16:39:00

Temat: Re: Przedszkola
Od: Madoniowie <m...@w...go2.pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu i godzinie 2012-01-27 14:10, *Szpilka* napisał(a):

> Jakby tak wszystko rozkładac na czynniki pierwsze, to by się człowiek
> załamał :-)

Nawet nie trzeba rozkładać. Wystarczy pomyśleć.

> Ten co nie ma dzieci też płaci za moje przedszkole i moich logopedów.

Też.

> Każdy płaci za wszystko. Za lekarzy, za drogi itp.

Ano. Idiotyzm, prawda?

> Ja tego nie odczuwam bezpośrednio więc dla mnie jak za darmo :-)

A ja ciągle widzę różnicę. :-) Tym bardziej, jeśli się tych "darmowych"
zestawi z "płatnymi" logopedami. I nazywanie państwowych "usług"
darmowymi tworzy niebezpieczne zjawiska. Ale dajmy już temu spokój.

--
Pozdrawiam, Przemek
http://dag-pol.republika.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1175. Data: 2012-01-27 20:42:01

Temat: Re: Przedszkola
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Fri, 27 Jan 2012 17:26:38 +0100, Lolalny Lemur napisał(a):

> Ale ja jestem w tych kilku akurat. Siedzenie w domu mnie nerwicuje a
> siedzieć niestety chwilowo muszę. Łel?
>
> Poza tym napisałam KILKU bo znam kilka które siedzą z musu - reszta albo
> siedzi z WŁASNEGO (a nie męża, teściowej, sąsiadki albo Korwina Mikke)
> wyboru, więc się nie nerwicuje, albo nie siedzi, więc też się nie nerwicuje.

Ty się zastanów, tak na spokojnie, CO tak naprawdę Cię nerwicuje, zamiast
trywializować=upraszczać=przyjmować_za_oczywiste, że przyczyną jest
"siedzenie w domu".
--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1176. Data: 2012-01-27 22:44:06

Temat: Re: Przedszkola
Od: Lolalny Lemur <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2012-01-27 21:42, XL pisze:

>> Poza tym napisałam KILKU bo znam kilka które siedzą z musu - reszta albo
>> siedzi z WŁASNEGO (a nie męża, teściowej, sąsiadki albo Korwina Mikke)
>> wyboru, więc się nie nerwicuje, albo nie siedzi, więc też się nie nerwicuje.
>
> Ty się zastanów, tak na spokojnie, CO tak naprawdę Cię nerwicuje, zamiast
> trywializować=upraszczać=przyjmować_za_oczywiste, że przyczyną jest
> "siedzenie w domu".

No to właśnie to siedzenie w domu. Nie mogę pójść na piwo. Nie mogę
pójść do pracy. Nie mogę pójść do kina na film bez dziecka. NIe mogę
pójść do teatru, który nie nazywa się Guliwer. Nie mogę pójść z kumplem
do restauracji, i porozmawiać o poważnych sprawach. NIC nie mogę zrobić
bez dziecka. Tak jakbym składała się TYLKO z dziecka.

Dziecko mam fajne, rezolutne, ciekawe świata. I lubię z nim być. Ale nie
24/dobę. Zresztą to nie dotyczy tylko dziecka. Z nikim nie wytrzymałabym
24/dobę przez dłuższy czas.

Czuję się szczęśliwa, kiedy mogę robić RÓŻNE rzeczy i przebywać z
RÓŻNYMI ludźmi, w różnych sytuacjach, niektóre z nich wykluczają
obecność dziecka. Kiedy siedzę dłużej niż dwa miesiące w domu skupiam
się na tym, żeby mi chleb wyrósł a mój światopogląd ogranicza się do
czynności ściśle domowych. Czynności te uważam za konieczne do
wykonania, więc się nad nimi nie roztkliwiam ani w jedną ani w drugą
stronę, po prostu robię i już.

Po jakimś czasie przestaje mi się chcieć malować, pisać piosenki, uczyć
się czegokolwiek nowego. Wchodzę w tryb "do zrobienia" (wiem, że
niektórych uszczęśliwia pranie skarpetek - bez ironii - ja nie lubię
prać, sprzątać, zmywać, serwować posiłków, więc takie czynności po
prostu wykonuję bez zastanawiania się) i zaczynam działać jak robot.
Potem odzywa się ktoś, kto nie miał ze mną kontaktu od pół roku i
okazuje się, że nie mam o czym z nim rozmawiać. Bo jego nie interesuje
co narysował mój syn i że wyszorowałam deski w przedpokoju a dla mnie
jego relacja z koncertu jest gadaniem o czymś o czym nawet nie słyszałam.

Są ludzie (kobiety i mężczyźni, żeby było jasne), którym siedzenie w
domu nie przeszkadza. Albo mają taką naturę, że ograniczenie się do domu
i rodziny im nie przeszkadza, albo siedzenie w domu nie powoduje u nich
ograniczenia. Ja do nich nie należę.

I jeszcze jedno: Staś straszliwie tęskni za przedszkolem. Uwielbiał tam
chodzić, przedszkolanki zresztą do tej pory starają się do nas zaglądać.
Uważam, że posłanie go do przedszkola, w którym nawiązał dość trwałe
(póki co) znajomości a nawet przyjaźnie, nauczył się jak reagować na
zachowanie rówieśników, jak wygrywać i przegrywać, była jedną z
najlepszych decyzji w moim życiu. Gdybym nie szła wtedy do pracy i mogla
go posłać mimo to, postąpiłabym dokładnie tak samo.

--
Lemuria

http://krotkaseria.blox.pl
http://chmielowce.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1177. Data: 2012-01-27 23:11:29

Temat: Re: Przedszkola
Od: Paulinka <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Lolalny Lemur pisze:
> W dniu 2012-01-27 21:42, XL pisze:
>
>>> Poza tym napisałam KILKU bo znam kilka które siedzą z musu - reszta albo
>>> siedzi z WŁASNEGO (a nie męża, teściowej, sąsiadki albo Korwina Mikke)
>>> wyboru, więc się nie nerwicuje, albo nie siedzi, więc też się nie
>>> nerwicuje.
>>
>> Ty się zastanów, tak na spokojnie, CO tak naprawdę Cię nerwicuje, zamiast
>> trywializować=upraszczać=przyjmować_za_oczywiste, że przyczyną jest
>> "siedzenie w domu".
>
> No to właśnie to siedzenie w domu. Nie mogę pójść na piwo. Nie mogę
> pójść do pracy. Nie mogę pójść do kina na film bez dziecka. NIe mogę
> pójść do teatru, który nie nazywa się Guliwer. Nie mogę pójść z kumplem
> do restauracji, i porozmawiać o poważnych sprawach. NIC nie mogę zrobić
> bez dziecka. Tak jakbym składała się TYLKO z dziecka.

No, ale czemu? Ja chodzę. Nawet teraz, kiedy mam dziecko poniżej roku.
Tż jest domatorem (okropne słowo), nie bawią go wypady inne niż rodzinne
i z dzieciakami, ale mi tego nie ogranicza. Kiedy mam się ochotę z kimś
spotkać, to idę i dobrze się bawię.


> Po jakimś czasie przestaje mi się chcieć malować, pisać piosenki, uczyć
> się czegokolwiek nowego. Wchodzę w tryb "do zrobienia" (wiem, że
> niektórych uszczęśliwia pranie skarpetek - bez ironii - ja nie lubię
> prać, sprzątać, zmywać, serwować posiłków, więc takie czynności po
> prostu wykonuję bez zastanawiania się) i zaczynam działać jak robot.


Ja z tych wszystkich domowych rzeczy lubię tylko i wyłącznie gotować.
Inne rzeczy robię z musu, pewnych rzeczy nie robię w ogóle, robi je tż.
Dlatego pewnie jeszcze nie zwariowałam ;)

> Potem odzywa się ktoś, kto nie miał ze mną kontaktu od pół roku i
> okazuje się, że nie mam o czym z nim rozmawiać. Bo jego nie interesuje
> co narysował mój syn i że wyszorowałam deski w przedpokoju a dla mnie
> jego relacja z koncertu jest gadaniem o czymś o czym nawet nie słyszałam.

Niestety te relacje się rozjeżdżają, ale to chyba nie chodzi tylko o
dzieciaci kontra niedzieciaci.

> Są ludzie (kobiety i mężczyźni, żeby było jasne), którym siedzenie w
> domu nie przeszkadza. Albo mają taką naturę, że ograniczenie się do domu
> i rodziny im nie przeszkadza, albo siedzenie w domu nie powoduje u nich
> ograniczenia. Ja do nich nie należę.

Ja też. Na szczęście jest tż, który trzyma to wszystko w kupie.

> I jeszcze jedno: Staś straszliwie tęskni za przedszkolem. Uwielbiał tam
> chodzić, przedszkolanki zresztą do tej pory starają się do nas zaglądać.
> Uważam, że posłanie go do przedszkola, w którym nawiązał dość trwałe
> (póki co) znajomości a nawet przyjaźnie, nauczył się jak reagować na
> zachowanie rówieśników, jak wygrywać i przegrywać, była jedną z
> najlepszych decyzji w moim życiu. Gdybym nie szła wtedy do pracy i mogla
> go posłać mimo to, postąpiłabym dokładnie tak samo.

Ja tak postrzegam posłanie Michała do przedszkola. To był bardzo cenny
czas w jego życiu, zresztą nadal pamięta różne sytuacje, koleżanki i
kolegów no i Panią Elę :P



--

Paulinka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1178. Data: 2012-01-28 00:00:39

Temat: Re: Przedszkola
Od: Lolalny Lemur <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2012-01-28 00:11, Paulinka pisze:

>> No to właśnie to siedzenie w domu. Nie mogę pójść na piwo. Nie mogę
>> pójść do pracy. Nie mogę pójść do kina na film bez dziecka. NIe mogę
>> pójść do teatru, który nie nazywa się Guliwer. Nie mogę pójść z
>> kumplem do restauracji, i porozmawiać o poważnych sprawach. NIC nie
>> mogę zrobić bez dziecka. Tak jakbym składała się TYLKO z dziecka.
>
> No, ale czemu? Ja chodzę.

Do teatru, kina, na piwo ze znajomymi? Z dzieckiem poniżej roku? Dla
mnie nierealne - obecność dziecka zmienia moją percepcję tego co w okół
- innymi słowy patrzę na wszystko przez pryzmat dziecka, nie swój.

> Tż jest domatorem (okropne słowo), nie bawią go wypady inne niż rodzinne
> i z dzieciakami, ale mi tego nie ogranicza. Kiedy mam się ochotę z kimś
> spotkać, to idę i dobrze się bawię.

Mój ma dużo roboty, wychodzi rano, wraca koło 20tej. Zanim ja się
ogarnę, podam kolacjobiad i takie tam jest godzina, o której nie ma za
bardzo gdzie i z kim pojechać. Do tego jeszcze przeważnie dochodzą
jakieś zlecenia, które trudno robić z młodym za plecami, zabieram się za
to jak już zaśnie, więc tak do 23ej to spokojnie schodzi. A weekendy
obowiązkowo rodzinne są - tym razem z mojego wyboru, bo tż w tygodniu
prawie nie ma - kiedyś ta rodzina musi być razem.

> Ja z tych wszystkich domowych rzeczy lubię tylko i wyłącznie gotować.

Ja też. I to też nie zawsze, czasem mi się totalnie nie chce. Ale jak
trzeba to trzeba.

> Inne rzeczy robię z musu, pewnych rzeczy nie robię w ogóle, robi je tż.
> Dlatego pewnie jeszcze nie zwariowałam ;)

U mnie to nie działa. Jakby miał robić tż to by były zrobione o 22ej a
najczęściej jednak nie mogą czekać tak długo.

> Niestety te relacje się rozjeżdżają, ale to chyba nie chodzi tylko o
> dzieciaci kontra niedzieciaci.

Nie pisałam o niedzieciatych. Tylko o nie siedzących murem w domu.

>> I jeszcze jedno: Staś straszliwie tęskni za przedszkolem. Uwielbiał
>> tam chodzić, przedszkolanki zresztą do tej pory starają się do nas
>> zaglądać. Uważam, że posłanie go do przedszkola, w którym nawiązał
>> dość trwałe (póki co) znajomości a nawet przyjaźnie, nauczył się jak
>> reagować na zachowanie rówieśników, jak wygrywać i przegrywać, była
>> jedną z najlepszych decyzji w moim życiu. Gdybym nie szła wtedy do
>> pracy i mogla go posłać mimo to, postąpiłabym dokładnie tak samo.
>
> Ja tak postrzegam posłanie Michała do przedszkola. To był bardzo cenny
> czas w jego życiu, zresztą nadal pamięta różne sytuacje, koleżanki i
> kolegów no i Panią Elę :P


--
Lemuria

http://krotkaseria.blox.pl
http://chmielowce.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1179. Data: 2012-01-28 14:06:30

Temat: Re: Przedszkola
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sat, 28 Jan 2012 01:00:39 +0100, Lolalny Lemur napisał(a):

> Do teatru, kina, na piwo ze znajomymi? Z dzieckiem poniżej roku? Dla
> mnie nierealne -

Nie masz kogo poprosić o posiedzenie z dzieckiem dwa razy w tygodniu 2-3
godziny? Nie masz koleżanki, która ma też małe dziecko? Dlaczego nie
skorzystasz z jej pomocy, w ramach wzajemności? Przecież to byłoby zbawcze
dla Was obu. Jedna z Was na zmianę spokojnie da sobie radę z dwojgiem
dzieci przez 2-3 godziny 2 a nawet 3 razy w tygodniu.


> obecność dziecka zmienia moją percepcję tego co w okół
> - innymi słowy patrzę na wszystko przez pryzmat dziecka, nie swój.

To NORMALNE. Dziecko zmienia nas, zmienia nasz świat, już na zawsze,
bezpowrotnie. Okres wychowywania małego dziecka to poświęcenie, ale
dostajesz od niego i od życia w zamian coś znacznie więcej.
Pomyśl, co by było, gdybyś nigdy nie mogła tego dostać.



Na Twój poprzedni post odpowiem później, bo chcę dokładniej.
--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1180. Data: 2012-01-28 15:26:25

Temat: Re: Przedszkola
Od: Lolalny Lemur <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2012-01-28 15:06, XL pisze:

>> Do teatru, kina, na piwo ze znajomymi? Z dzieckiem poniżej roku? Dla
>> mnie nierealne -
>
> Nie masz kogo poprosić o posiedzenie z dzieckiem dwa razy w tygodniu 2-3
> godziny?

Nie.

> Nie masz koleżanki, która ma też małe dziecko?

Nie. Mam kolegów, ale oni mają dzieci o wiele młodsze od Stasia. Do tego
ja nie uchodzę za dobrą niańkę i słusznie.

>> obecność dziecka zmienia moją percepcję tego co w okół
>> - innymi słowy patrzę na wszystko przez pryzmat dziecka, nie swój.
>
> To NORMALNE. Dziecko zmienia nas, zmienia nasz świat, już na zawsze,
> bezpowrotnie.

To oczywiste, ja nie o tym. Kiedy wychodzę z dzieckiem nie zastanawiam
się, jak dużo absyntu wypił Lautrec zanim namalował obraz tylko czy
dziecko się za bardzo nie nudzi. Nie myślę co bym zjadła tylko co
dziecko zje a dla siebie biorę coś, na co nie trzeba będzie długo
czekać. Nie myślę jak wyglądam, tylko czy dziecku nie zmarzną ręce.
Kiedy wychodzę sama nie mam tego. Potrzebuję tego więcej niż 2-3 godziny
tygodniowo. Zwłaszcza, że w dwie godziny to ja dojadę do Centrum i wrócę.

> Okres wychowywania małego dziecka to poświęcenie, ale
> dostajesz od niego i od życia w zamian coś znacznie więcej.

On już nie jest mały. Ma sześć lat. Prawie siedem. Poza tym do tej pory
udawało mi sie poświęcać w granicach rozsądku: coś dla ciebie-coś dla
mnie. Teraz niestety jest tylko "coś dla ciebie" a właściwie "dla was"
bo rodzina zareagowała prawidłowo, czyli przyzwyczaiła się, że w domu
jest służba. Sorry, wiem, że drastycznie to brzmi, ale jestem zwyczajnie
zła. Nie pisałam się na to, w domu na co dzień oprócz mnie są trzy
dorosłe osoby. Ale oni są zmęczeni po pracy/szkole a ja przecież
siedziałam cały dzień w domu, więc jestem wypoczęta. Pewnie - mogę
odzwyczajać. Ale kosztem Stasia niestety a tego bym nie chciała. Muszę
poczekać aż będzie mógł wrócić do szkoły, tyle, że nie wiem czy wtedy ja
będę jeszcze miała do czego wracać.

> Pomyśl, co by było, gdybyś nigdy nie mogła tego dostać.

Szpital oduczył mnie skutecznie myślenia co by było gdyby.

--
Lemuria

http://krotkaseria.blox.pl
http://chmielowce.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 70 ... 110 ... 117 . [ 118 ] . 119 ... 127


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

no niestety
Pogoda na zabijanie przewodnik katolicki
Psychopaci - kolejny krok w ewolucji?
Re: Kawalek
Kawalek

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »