Data: 2003-09-21 21:31:39
Temat: Re: Przyjazn M i K - a jednak MAM problem... (b.dlugie)
Od: "zwykly_facet" <z...@t...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "KOMINEK" <k...@e...pl> napisał w wiadomości
news:bkksbi$3140$1@foka.acn.pl...
> Generalnie to masz przejebane;-)
Bla, bla, bla...;))
> Nic mi sie nie chce robic innego, wiec sobie napisze w tym temacie cos
> dluzszego i rownie nudnego, jak stan, w ktorym obecnie sie
znajduje(grypa).
Jesoo... Dzieki! :)) Wiesz, nigdy jeszcze nie widzialem u Ciebie tak
DLUUUGIEJ wypowiedzi ;) No i oczywiscie zdrowia zycze!
> Jakby nie chcialo ci sie czytac calosci to podziele wypowiedz na trzy
> czesci: przyjazn, obsesja, cierpliwosc.
Chcialoby sie, bo to sie trzyma kupy i nieglupie toto...;) Ale tak jest
latwiej i czytelniej.
> Pisalem ci juz kiedys, ze oszukujesz sie myslac o niej, jako o obiekcie
> przyjazni.
Bo mnie samemu cos w tej mojej 'przyjazni' nie pasowalo...
> Na twoje szczescie(oznaka, zes nieglupi facet) odparles, ze na
> pewno sie oszukujesz.
Dobra, dobra... Glupi czy nie, ale na pewno nieco 'zagubiony' w tej calej
popieprzonej sytuacji...
> 1. Przyjazn z ta panienka jest niemozliwa.
ROTFL - i tu masz chyba racje...
> 2. Milosc do niej jest bezsensowna.
Tu tez masz racje... Ale powiedz to moim UCZUCIOM...:-/
> Ty chcesz(miedzy innymi) dobrac sie do jej dupy, ona chce widziec w tobie
> przyjaciela. To pierwsze jest oczywiste, to drugie mocno watpliwe.
A to dlaczego???
> Nie
> wierze w jej szczere intencje, cos mi tu smierdzi.
Ja tez mam pewne podstawy, aby tak przypuszczac.
> Wydaje mi sie, ze ona doskonale zdaje sobie
> sprawe z twoich uczuc i stara sie wykorzystac to w calkiem nieszkodliwy,
> ale egoistyczny sposob.
Moze tak byc i to by tlumaczylo, dlaczego na pierwszym spotkaniu
'naprowadzala' mnie na pewne wspomnienia, a mianowicie przypominalismy sobie
rozne rzeczy z dziecinstwa i robilismy to wprost, ale o pewna karteczke, na
ktorej wtedy napisalem jej, ze ja kocham, o czym wowczas nie pamietalem,
pytala, i to stopniowo: "czy pamietasz, a co tam bylo, trzy slowa, jedno z
nich to Twoj podpis, naprawde nie pamietasz, no pomysl..." DLACZEGO TAK???
Rozumiem tez, dlaczego czasami podkresla wyraznie, ze jest (byla, bedzie)
gdzies tam ze swoim UKOCHANYM. Tak, jakby dziewczyna miala swoj cel w tym,
aby 'porownac' to, co on do niej czuje, a to, co ja moglbym czuc... Tak samo
zreszta 'naprowadzala' mnie w kwestii tych jego oswiadczyn - tez nie
powiedziala wprost, tylko zaczela, ze jest bardzo szczesliwa, a ja mialem
zgadywac... Tak, jakby mnie wrecz podpuszczala - tylko kurwa po co!!!
Dlatego, ze to jest jej pierwszy chlopak "na serio" i chcialaby UPEWNIC SIE
w tym, czy to jest 'TO'...???
> kobiety(no dobra, faceci tez) miewaja taka kurewska nature, ze lubia dawac
> facetowi sygnaly, ktore na pozor wydaja sie dwuznaczne,
Nie bawi sie mna - tego jestem pewien, a jesli to robi, to NIESWIADOMIE i
tego tez jestem pewien.
> No wez sam powiedz - ile to razy wydawalo ci sie, ze
> jest miedzy wami jakas iskra,
Oj byloby tego troche... Ale jak sam napisales - 'wydawalo' mi sie, bo ja
sam tego bardzo CHCIALEM i moglem sie 'doszukiwac' tych sygnalow...
> Ty sam dobrze wiesz, jakie
> sygnaly ona ci daje, prawda?
Jest dla mnie bardzo mila i wyraznie oraz zdecydowanie podkresla, ze wiele
dla niej znacze ja i ta znajomosc - to pewnie dlatego, ze jak sama zauwazyla
jej slowa cos dla mnie znacza, widziala, ze w trakcie rozmowy jej SLUCHAM,
widziala ta 'radosc w oczach', itd. Hm...
> W sumie to nawet dziwie sie, ze jeszcze nie przytulala sie do ciebie, albo
> nie pocalowala (przypadkiem,hehe!) wstydzac sie pozniej swojego czynu. To
> tez typowe dla tego gatunku:)
Nie, nie oceniaj jej w ten sposob, bo ja moglem to zbyt subiektywnie
przedstawic, a wcale tak nie jest.
> Nie ma CIEBIE i JEJ. Jest tylko ona i jej facet. Ty jestes na drugim
> planie, jako maskotka, pocieszyciel, mistrz Joda i bog wie kto jeszcze.
Kolega i przyjaciel, ale mam wrazenie, z odgrywam 'jakas' role w ich
zwiazku, ale jeszcze nie wiem jaka... Napisales wczesniej, ze cos Ci tu
'smierdzi' - mi tez, ale to nie znaczy, ze jest to z jej strony celowe i
zamierzone. A na pewno nie jest ze mna tak do konca szczera - zreszta
podobnie, jak i ja z nia... Gdyby byla, wprost by zapytala i porozmawiala ze
mna na ten temat, a nie podpuszczala i robila jakies dziwne 'uniki' oraz...
'prowokacje'...???
> Nie dawaj wiary zadnym sygnalom, ktore plyna z jej strony.
> Po prostu nie badz naiwny.
Ech, polowe z tych 'sygnalow' sam sobie chyba wmawiam...
> widze, ze jestes przepelniony nie tylko zazdroscia o te kobiete, ale takze
> nienawiscia do jej faceta.
Chyba troche tak..
> Uwazasz, ze przyjelaby
> zareczyny od kogos, kogo nie kocha?
Nie, na pewno nie. Zreszta wiem, ze go kocha - a poza tym widzialem ich
razem...
> Czy nie jest tak, ze on przejmuje kontrole nad nia tylko w twoim mniemaniu
> i tylko po to, aby tobie wszystkie klocki ukladaly sie w cos, co caly czas
> nazywamy nadzieja?
Jest, jest... Moze byc... Cholera nie wiem...!
> On nie jest ani gorszy, ani lepszy od ciebie, a to, ze
> oswiadczyl jej sie teraz, a nie za miesiac moze byc przebiegloscia,
O to wlasnie mi chodzilo.
> ale na
> pewno jest tez miloscia.
Niewatpliwie tak...
> I tego ostatniego sie trzymaj.
> Nie oszukuj sie.
Ja caly czas to robie - bez przerwy w jakis sposob sie oszukiwalem i pewnie
nadal oszukuje - stad moj post tutaj, chcialem to wszystko jakos sobie
'poukladac'...
> Przegrales te bitwe i z podniesiona twarza winienes olac calkowicie
goscia,
> albo przynajmniej nie czuc do niego zadnej urazy.
Urazy miec nie moge, bo on byl pierwszy i cos ich jednak laczy. Nie chce
tylko, zeby ja skrzywdzil - a to czesto okazuje sie dopiero po latach... Nie
mam nic do niego, ale nie podoba mi sie jego zazdrosc oraz tak zwana
'przebieglosc' z tymi zareczynami. O ile to prawda, ale nie mam powodu
przypuszczac, zeby ona mnie oklamala w tej sprawie.
> Zachowaj sie, jak na prawdziwego faceta przystalo.
Nie mam zamiaru pod nim kopac, ani niszczyc tego, co ich laczy. Ja sam moge
przez to nic nie zyskac, a oni cos straca...
> Ona jest twoja obsesja.
Bo cos kiedys sobie wmowilem, a teraz chwycilem sie tego kurczowo, jak
tonacy brzytwy...? Ja pierdole - znow masz racje! :-/
> Mozesz sobie to nazwac miloscia - nie zaszkodzi.
Nie, to nie jest milosc - ja jej prawie nie znam. Znam jedynie swoje
wyobrazenie o niej i to, co mi sie 'wydawalo'-'wydaje'... Zbyt krotko i zbyt
slabo sie znamy, aby to byla milosc, ale nad obsesja bardzo mocno bym sie
zastanowil...
> Nic nie wskazuje na to, ze ta obsesja ci minie,
A to niby dlaczego?! Ej, czy Ty teraz probujesz mnie przekonac, ze tak musi
byc, czy ja raczej mam na zasadzie 'buntu' pozbyc sie tej obsesji??? ;)
> Cale zycie gonimy za jakimis bogami i boginiami, potykajac sie o
> zwyklych szarych ludzi, wsrod ktorych moze byc nasze przeznaczenie.
Hm...
> Naucz sie zyc ze swiadomoscia, ze ona jest w tobie, ale nie z toba.
Tak, tu masz 100% racji...
> Z obsesja da sie zyc, jesli tylko nie przeslania ci widoku na inne >
dupcie. Po jakims czasie to uczucie bedzie dla ciebie calkowicie normalne,
> choc - i tu nie mam zamiaru cie pocieszac - jest bardzo mozliwe, ze NIGDY
> nie wygasnie.
Chyba jednak masz racje z ta 'obsesja'...
> No ja pierdole, stary - nie badz pizda i wez sie w garsc.
Dobra, ja tak czuje sie DZISIAJ, ale potem mi minie... Zbyt wiele dla mnie
znaczyla ta dziewczyna i zbyt dlugo na to czekalem - teraz moge miec jedynie
'namiastke' tego, co zawsze chcialem i byc jedynie jej kumplem, do tego
jeszcze wciaz ja OKLAMUJAC i utrzymujac w przeswiadczeniu, ze to
'tylko'przyjazn' z mojej strony...
> Pesymizm to jest syf, w ktory swiadomie sie wpierdalasz.
Hm...
> Poczekaj sobie z 10 lat. Spieszy ci sie gdzies?
Mam na nia CZEKAC...??? Wciaz robic sobie nadzieje, wciaz sie oszukiwac i
byc moze na darmo..??? Kurwa, KOMIN Ty wiesz, co piszesz i co chcesz w ten
sposob powiedziec... :))
> Po prostu badz, nie musisz byc jej przyjacielem, wystarczy bys zostal jej
> znajomym i nigdy nie dawal sygnalu, ze zalezy ci na niej.
Nigdy tego nie zrobilem - wie, ze zalezy mi na niej, jako na osobie i
przyjaciolce, ale nigdy nie dalem zlapac sie w pulapke i nie wydalem sie z
innymi oczekiwaniami. A wiem, ze kilka razy probowala mnie 'celowo'
sprawdzac...
> Zobaczysz - przy
> pierwszym lepszym kryzysie malzenskim sama wskoczy ci do lozka.
Nie chodzi mi o lozko, nie chodzi mi o seks - zalezalo mi na czyms innym, na
czyms wiecej...
> Powodzenia.
Dzieki - za wszystko. No i powrotu do zdrowia!
Pozdrawiam
zf
> Jesli ona nie przyjdzie , wiem, co zrobie. Poczekam jeszcze troche
Kiedys podejrzewalem, ale teraz wiem juz na pewno, ze te Twoje dopiski nie
sa przypadkowe... ;p
|