Data: 2003-09-24 12:18:56
Temat: Re: Przyjazn M i K - a jednak MAM problem... (b.dlugie)
Od: "zwykly_facet" <z...@t...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "cbnet" <c...@o...pl> napisał w wiadomości
news:bkrhfg$632$1@news.onet.pl...
> Zaborcza pozadliwosc... :)
Zaraz, zaraz... A co Ty wlasciwie rozumiesz pod pojeciem 'pozadliwosc'? Czy
tak, jak ja to zrozumialem, a wiec 'pozadanie', czy raczej pragnienie
stworzenia z kims zwiazku uczuciowego? Bo to jest raczej dosc istotna
roznica... :)
> Zaborczosc ktora mam tu na mysli, objawia sie u Ciebie pragnieniem,
> aby Twoja kolezanka w bliskich relacjach z mezczyznami ograniczala
> sie wylacznie do Ciebie. W tym sensie zle znosisz wszelkie oznaki,
> ktore swiadcza, ze tak nie jest np kiedy widzisz ja w towarzystwie
> narzeczonego.
Nie! Nie tak! Wydaje mi sie, ze pomyliles troche mezczyzn jako takich, a
wiec takze innych jej kolegow i przyjaciol, z jej 'narzeczonym'. Jeszcze
niedawno chcialem (pragnalem, marzylem), abym to wlasnie JA byl dla niej tym
jedynym i byc moze jeszcze nie do konca mi to przeszlo, choc w opisanych
okolicznosciach nie widze juz najmniejszych szans, ani jakiegokolwiek sensu
trzymania sie tych moich 'pragnien' i pozostaje mi tylko usunac sie w cien,
jako potencjalny partner zyciowy tej dziewczyny. Natomiast to, o czym
piszesz to zwyczajna zlosc, czy tez zal, ze to ON wygral i nie dziw sie, ze
szlag mnie trafial, gdy widzialem, jak sie przytulaja i caluja. Widzac ich
razem dotarlo do mnie, ze ja - w rozumianych przeze mnie kategoriach -
przegralem z nim, ale to nie ma nic wspolnego z zaborczoscia. Czy gdybys Ty
latami marzyl o zwiazku z jakas kobieta, a nagle okazaloby sie, ze ona jest
juz z kims zwiazana, bylbys szczesliwy i ot tak po prostu splyneloby to po
Tobie? Nie wydaje mi sie...
> Czyli wydajesz sie bardzo zaborcza jednostka tak w ogole. ;)
No jasne... :))
> Dodatkowo koncentrujesz na kolezance swoja pozadliwosc (ktora
> jest oczywiscie zaborcza).
> W jaki sposob? Chocby pragnac stac sie dla niej kims, kim obecnie
> jest jej narzeczony.
No coz - przyznaje, ze 'wolalbym' byc na jego miejscu, ale nie ma w tym
chyba nic nienormalnego, czy tym bardziej zaborczego, prawda? Teraz to juz i
tak bez znaczenia, a mnie pozostaje ograniczyc sie do kolezenstwa z ta
dziewczyna, a w dodatku (najlepiej) w taki sposob, aby to ona przejawiala
jakakolwiek inicjatywe w tej znajomosci, bo ja juz nie mam na co liczyc, a
to co obecnie mam z jej strony jest i tak czyms wiecej, niz dotychczas
mialem.
> Bo wiesz, zdarza sie ze pozadliwosc nie jest zaborcza, ale u Ciebie
> pozadliwosc jest tu zaborcza. :)
Nadal nie rozumiem dlaczego... Juz wiem, ze zbyt mocno jej pragnalem, moze
nawet obsesyjnie i wiem, ze nie potrafilem pogodzic sie z tym, ze ona jest z
innym, ale nadal nie mam pojecia, co Ty tak czepiles sie tej mojej
domniemanej zaborczosci... :))
Pozdrawiam
zf
|