Data: 2003-05-31 15:42:40
Temat: Re: Psycholog w Warszawie - smutne, ale prawdziwe
Od: "Szymek" <s...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Szymon uzywasz slowa zaufanie.
> No to zrozum ze zawiodles jej zaufanie.
> A czy fakt ze ktos nie ma dla Ciebie czasu bo jest w trakcie spotkania
> jest powodem do braku zaufania? Czy fakt ze ktos nie ma ochoty
> promieniec radoscia i energia na widok kogos kto sie nie pojawil jest
> powodem do braku zaufania?
>
> A moze Ty po prostu nie jestes gotow isc do psychologa?
> Pozdrawiam.
Jestem gotow pojsc do lekarza, bo sam sobie nie radze z wlasnym zyciem,
mimo, ze probuje. Ja jestem swiadom tego, ze to ja nawalilem i ze ponosze
tego konsekwencje - nie podobal mi sie tylko sposob potraktowania mnie (jak
petenta, nie czlowieka).
Pozdrawiam,
Szymon
PS. Chcialem sie Was wszystkich zapytac ilu z Was mialo kiedys w zyciu
naprawde ciezkie mysli na swoj temat i nie widzialo wyjscia z sytuacji.
Fajne sa takie dyskusje, tylko, ze ciekawe jak wielu z Was nie mialo juz
czasem ochoty podniesc sie z lozka i dalej zmagac sie z brutalnoscia swiata.
Oczywiscie wiem, ze to ja mam problemy i co Was one obchodza, ale
zastanawiam sie wlasnie jak wielu z Was naprawde mialo kiedys dosyc siebie i
jak wielu z Was rozumie, co moze dziac sie z czlowiekiem w takim stanie.
|