Data: 2002-08-26 21:28:23
Temat: Re: Romans z żonatym DŁUGIE
Od: "Jacek" <j...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Asia Slocka" <a...@n...pro.onet.pl> wrote in message
news:ake5on$r0k$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "asmira"
> > Jesteś pewna że tak było w rzeczywistości??
> Skąd ta nieufność wobec tego co piszę? Pytam poważnie.
>
> > A może on opowiadał Tobie, jakie jego życie jest bezuczuciowe, żeby
Tobie
> > ułatwić racjonalizację tego romansu?
> Nie, mogę podać co najmniej trzy punkty które to pokazują.
> 1. W chwili kiedy opowiadał byłam już po uszy, więcej nawet..
> Byłam jego, nie musiał niczego racjonalizować, to ja byłam
> prowodyrem, to ja umawialam nas na spotkania, to mnie zależało.
> 2. Wszystko co powiedział powierdził (oczywiście niczego nie będąc
> świadomym :-( ) jego syn, opisując sytuację w domu.
> 3. Łóżko żony w sypialni i tapczan H. w kuchni widziałam na własne
> oczy ;-)
Ciekawe, czy teraz Ci uwierzą?
Wiem że najwygodniej jest przenieść ciężar moralny na tę trzecią osobę.
To przecież on/ona są powodem, że nasz TŻ wogóle pomyślał o zdradzie.
To on/ona pragną naszego nieszczęścia. Łatwiej jest wtedy, żyć z myślą, że
my jesteśmy Ci dobrzy (bo mamy rodziny). Ale do zdrady trzeba dwojga.
A często trojga, to często zdradzanej osoby wkład nie jest zaniedbywalne.
Facet na kozetce w kuchni, śpiący tak długo że nawet syn pamięta - brrrrrr.
Ciekawe jak jego dorosły syn będzie zachowywał w swoim małżeństwie.
Jacek
|