Data: 2005-05-17 08:25:01
Temat: Re: Rower 16"
Od: "Vax" <v...@t...pl.bez.tego.tu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Nixe" <n...@f...peel> napisała:
> Vax pisze:
>
>> bo?
>
> Bo chłop wsiadł po raz pierwszy w życiu na rower jakiś miesiąc temu
> (trójkołowca nie liczę, bo odpychał się nogami od ziemi). Na razie uczy
> się kręcić pedałami, utrzymywać kierunek ruchu, nie rozglądać na boki,
> ćwiczy mięśnie nóg (rower bez przerzutek, więc ciężko go prowadzić).
a z drugiej strony:
"już teraz zasuwa tak, że niedługo pogubi je na
krawężnikach"
> Naukę utrzymywania równowagi zostawiłam na potem,
no... niech nabedzie zlych nawykow, dociskania
tylkiem _bocznych_ kolek, bedzie czego oduczac... ;)
> tym bardziej, że dzieciak jest z gatunku szalonych, co stanowi dodatkowe
> ryzyko, że gleba będzie zaliczana częściej, niż przeciętnie.
Im szybciej jezdzi, tym czesciej bedzie calowal matke ziemie
wlasnie z powodu _naglej_ utraty stabilnosci rowerku
przez fakt oderwania sie tylnego kola zasadniczego.
Skrecajac, dajmy na to, w lewo, nie bedzie mogl go dostatecznie
pochylic, sila odsrodkowa bedzie pchac rower w prawo,
az w koncu sila ciezkosci zlozona z odsrodkowa wyjdzie
poza prawe boczne, rower sie wywroci _na_zewnatrz_ zakretu
efektownie kozialkujac, splatajac sie z nogami.
Fajnie.
Zupelnie jak "troskliwa" mamusia mlodego pilota:
"tylko pamietaj sunku, lataj _nisko_ i _powoli_".
[...]
>
> Moja (w tym roku 7-latka) dopiero rok temu nauczyła się utrzymywać
> równowagę.
Moze wiec tym bardziej nalezy przemyslec zmiane "programu nauczania"?
[...]
>> Jak tylko maluch zaczyna _szybko_ jezdzic, powinno sie
>> (moim zdaniem) odkrecac mu kolka i bez zadnych "kijaszkow"
>> rozpedzac i puszczac na coraz dluzsze kawalki. Dziecko bardzo
>> szybko zalapie _delikatny_ balans cialem i ruchy kierownica.
>
> Zgadzam się i jak tylko zauważę, że Jasiek opanuje rower w wystarczającym
> stopniu, to pomyślę o odczepieniu kółek.
Zbyt dobre opanowanie jazdy z terkodelkami jest
jednoznaczne z przystosowaniem sie do nietypowych
warunkow. A dinozaurom ciezko sie bylo przestawic...
Istnieje jakies (o)bledne przekonanie, ze boczne koleczka
sa naturalna krokiem do jazdy normalnej, ze "doskonale"
opanowane przyczynia sie do lepszej jazdy.
A to bzdura. Sorry.
Elementym wspolnym jest moze pedalowanie, oswajanie
z predkoscia i tym, jak reaguje kierownica przy wolnej jezdzie.
Pozwala _maluchom_ na szybsze przemieszczanie od najmlodszych lat.
Ale to jednak dwie, diametralnie rozne techniki jazdy.
Doczep sobie _teraz_ boczne kolka do doroslego roweru
i sprobuj pojechac _swoim_normalnym_tempem_.
Nie mowie tu o stabilnych rowerach np. trojkolowych,
ale o takich durnych, malych "podporeczkach".
Nauka jazdy od nowa, niestety, plus okazja spogladania
mrowkom w oczy.
>> Kazde dziecko, ktore _pewnie_ sie porusza, biega, jest
>> gotowe do jazdy na dwoch kolach, bez wzgledu na swoj wiek.
>
> Nie każde. Moja córka jest wybitnym beztalenciem rowerowym.
To oznaczac moze, ze ma klopoty z rownowaga, albo
za bardzo sie starala i zniechecila, gdy nie wychodzilo.
Widzisz, rower, to takie cus, gdzie sie siedzi lekko
pochylonym, wiec nieco wyzsze siodelko winduje srodek
ciezkosci rowerzysty+roweru na znana organizmowi
cyklisty wysokosc, do tego dochodzi efekt zyroskopowy
obrajacych sie kol, calkiem silny juz przy predkosci
idacego czlowieka. Jesli sie nie ma _zlych_nawykow_
lub panicznej obawy, wokol siebie stada pokrzykujacych
doroslych "w lewo, przechyl sie, pedaluj, dalej, jazda,
patrz przed siebie, patrz jak trzymasz kierownice" etc.
to jazda przychodzi _naturalnie_.
> Jeździć się w końcu nauczyła, ale kompletnie nie "czai bazy" - po prostu
> tego nie lubi.
Nie czai, bo nie lubi, czy nie lubi, bo nie czai?
Znalem przypadek chlopaka, ktory lubi grac w noge.
Znalazl sie w srodowisku, gdzie wszyscy grali o klase
lepiej. Przestal lubic.
> Jeździ mechanicznie, sztywno, dostojnie, powoli, na siłę. No cóż, za to
> ładnie tańczy ;-)
Cos w tym jest. Ja tez musze sie wyprowadzic z rownowagi
za pomoca napitkow nie dla dzieci, by dac sie wyciagnac
na parkiet. Inaczej jestem sztywny, wiec... hmm.. "nie lubie"
tanczyc (gdyz czuje, ze cos nie wychodzi).
> Z kolei Jasiek ma dużo większe szanse na jazdę z zamiłowaniem i sportowym
> zacięciem.
no to nie czekaj i nie zmarnuj tego...
(chocby sie mlody buntowal, ze nie chce, 2x30min
dziennie i sam w koncu przyzna, ze bez jest lepiej).
To jak z nauka plywania, im pozniej sie zaczyna, tym
trudniej przychodzi ;)
pozdrawiam - v.
|