Data: 2005-05-17 15:24:55
Temat: Re: Rower 16"
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
Vax pisze:
> Totez nikt nie wymaga od dziecka _od_razu_ jazdy na jednym kole.
Ale wymagasz od razu jazdy na dwóch kołach z pominięciem istotnego etapu,
jakim jest nauka jazdy na czterech kołach. Ona też ma jakiś swój cel -
oswojenie się z rowerem i poznanie innego, niż chodzenie sposobu poruszania
się.
> Przeprowadz eksperyment:
> choinka przymocowana za stojak:
> a) na bagazniku roweru/motocykla (bez bocznych kolek) tak, by jej
> srodek ciezkosci wypadal mniej wiecej tam, gdzie reszty pojazdu
> b) w samochodzie/autobusie, przymocowana gdziekolwiek,
> na podlodze, dachu, przyczepie
> wchodzimy w zakret
> a teraz uzyj Mocy (tzn. wyobrazni)
I chcesz powiedzieć, że środek ciężkości choinki w stosunku do środka
ciężkości stojaka wygląda analogicznie jak środek ciężkości dziecka w
stosunku do środka cieżkości rowerka?
BTW - od kiedy choinka potrafi sama balansować swoim ciężarem?
> ew. postaw kieliszek na tacy i szybko biegnij zakrecajac
> a) naturalnie nachylajac tace w zakrecie
> b) trzymajac ja _zawsze_ poziomo
Budowa rowerka (chodzi mi o umieszczenie środka ciężkości) nie przypomina
nawet w 1% budowy kieliszka, a kieliszek nie ma możliwości balansowania
ciałem, jak dziecko.
> A wracajac do "jak zyje, nie widzialam" - ja widywalem _zbyt_ czesto.
Może to były jakieś "dziwne" rowerki - duże koła, wysoka rama, wysokie
siodełko i malutkie kółeczka na krótkich osiach. Nasz jest dość niskim
rowerem, a stosunkowo spore kółka boczne są szeroko rozstawione. Nie ma
fizycznej możliwości, by przy zakręcie przewrócił się na bok, bo upadek siłą
rzeczy uniemożliwia właśnie boczne koło. Poza tym dziecko czując, że rower
zaczyna wchodzić w zakręt, potrafi balansować ciałem.
>> Facetowi po operacji bioder też powiesz "rzuć pan w diabły te kule,
>> bo tylko złych nawyków nabierzesz"?
> Mylisz _nauke_ z rehabilitacja.
Nie mylę. Człowiek po operacji bioder, w trakcie rehabilitacji na nowo uczy
się chodzić.
I kule są mu to tego potrzebne w pierwszej fazie nauki. Po to, by ucząc się
na nowo utrzymywania równowagi, nie runął od razu na ziemię.
> Przepraszam, czy dziecko uczylas chodzic o kulach?
Owszem. Tymi "kulami" były moje ręce.
Gdy wysadzałam dziecko z wózka, to nie stawiałam go samego na ziemi i nie
odbiegałam czym prędzej, lecz początkowo prowadziłam za rękę.
> A wracajac do faceta. Tak, powiedzialbym, majac zapewne(?)
> poparcie lekarzy: rzuc pan te kule natychmiast, gdy bedziesz
> pan w stanie samodzielnie ustac.
Ot głupi lekarze, którzy zalecali coś zupełnie innego mojemu teściowi :-/
> Szybciej wrocisz pan do zdrowia
> cwiczac, niz noszac sie na tych szczudlach miesiacami, doprowadzajac
> do zaniku miesni i odzwyczajajac nogi od chodzenia.
Hmm... który masz stopień specjalizacji z ortopedii?
>> A co to ma do rzeczy? Ja_już_potrafię opanowałam technikę jazdy. On
>> jeszcze nie.
> A zalozysz sie, ze nie?
Z kim?
Przecież widzę to, co widzę i potrafię ocenić.
> Chodzi wylacznie o to, ze to dwie _odmienne_ techniki jazdy.
Ależ ja nie mam zamiaru nauczyć go techniki jeżdżenia na czterech kołach,
tylko oswoić z rowerem bez narażania na stres związany z upadkami! Jak się
już oswoi, to pomyślimy, co dalej.
> Wez pod uwage rozstaw bocznych kolek.
> Wez pod uwage wysokosc srodka ciezkosci.
> Wez pod uwage sile odsrodkowa (zalezna od predkosci)
> dzialajaca na srodek masy i powstajacy moment skrecajacy
> (opor poprzeczny powstaje na ziemi, ponizej srodka
> ciezkosci, punkty przylozenia dosc odlegle).
> Wez pod uwage fizyke.
A Ty weź pod uwagę to, że nie widziałeś na oczy roweru mojego syna, a wiesz
lepiej, że się przewraca na zakrętach.
> I zapewne mieszkasz w jakims budynku.
> Co samo w sobie nie czyni Cie jednakze architektem,
> czy nawet prostym budowlancem. Mimo, ze sobie
> "radzisz z mieszkaniem". :)
Do rekreacyjnej jazdy na rowerze nie jest potrzebna wiedza nt budowy roweru
i znajomość wzorów fizycznych rządzących zależnością prędkości od nachylenia
ciała, oporów powietrza czy prędkości wiatru.
Tak więc nie wiem, czemu miały służyć powyższe argumenty, bo moim zdaniem
wystarczy mi taka wiedza, jaką posiadam. Nie jestem zawodową kolarką.
> Instruktorem prawa jazdy mozna byc po i po 10
> latach za kolkiem. A mozna jakism cudem przejezdzic
> 40 lat i nie miec najmniejszych kwalifikacji do uczenia
> _poprawnego_ jezdzenia innych.
Zatem to cud, że mój ojciec, nie mając żadnej wiedzy w dziedzinie
"rowerologii" nauczył mnie i moich kuzynów jeździć w tydzień. A mojej córy
jakoś nie potrafił. Zapomniał? :-/ A może po prostu dzieci są różne?
> Nie wiem, czy ja mam kwalifikacje do nauki jazdy na rowerku
> dzieci, nie wiem, czy ucze najlepiej, ale mam jakies efekty.
Ja również mam. Moja córka potrafi jeździć na rowerze.
A syn? Nie wiem jeszcze. Nie chce mi się powtarzać, że dopiero rozpoczął
naukę.
> Wydaje mi sie tez, ze predyspozycje do jazdy na dwoch
> kolkach maja niemal wszyscy,
"Niemal". To kluczowe słowo.
> Zamien sobie np. dzialanie klawiszy myszy. Im dluzej uzywalas
> natuaralnych, tym trudniej sie bedzie przestawic. Proste.
> Komus, kto siadzie do kompa pierwszy raz, bedzie "bez roznicy".
A jeśli ktoś już dwa miesiące jeździ na dwóch kółkach, potrafi jeździć, ale
nadal nie czuje bluesa, to nadal będziesz upierał się, że to dlatego, że za
długo jeździł na czterech?
(btw - na czterech już NIE potrafi)
>>> Znalem przypadek chlopaka, ktory lubi grac w noge.
>>> Znalazl sie w srodowisku, gdzie wszyscy grali o klase
>>> lepiej. Przestal lubic.
>> Ona nie ma żadnych porównań tego typu.
> To niekoniecznie porownanie.
> Ale uswiadomienie sobie, ze sie "w sumie" nie potrafi.
Uświadomienie sobie na skutek porównania do innych, grających lepiej.
Sam sobie przecież tego bez powodu nie uświadomił.
--
PozdrawiaM
|