Data: 2007-01-09 08:46:16
Temat: Re: Rozwód
Od: "Agnieszka" <a...@z...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik " Nixe" <n...@f...pl> napisał w wiadomości
news:envjcg$vp5$1@news.mm.pl...
> X-No-Archive:yes
> W wiadomości <news:envio1$433$1@atlantis.news.tpi.pl>
> Agnieszka <a...@z...pl> pisze:
>
>> Ależ ja _doskonale_ o tym wiem. Mimo to nadal uważam, że nagrywane
>> pokątnie taśmy nie są tu dobrym argumentem
>
> Pierwotny cel nagrania taśmy to_dowód_do sądu.
> I tu doprawdy nie wiem jak można potępiać człowieka, któremu tylko taki
> sposób obrony pozostał.
> Zwłaszcza w opisanej sytuacji.
ZUPEŁNIE nie odnosiłam się do nagrywania taśm dla sądu. Mogłabyś czytać to,
co jest napisane, a nie to, co chciałabyś żeby było?
>
>> I naprawdę trzeba mieć pecha, żeby
>> trafić na takie otoczenie, które jednym głosem z matką przemawia,
>> zwłaszcza gdy ta mija się z prawdą.
>
> Nie trzeba mieć żadnego pecha.
> Takie sytuacje zdarzają się częściej, niż możesz to sobie wyobrazić.
> Wystarczy, że matka wyjedzie z dzieckiem w zupełnie inne miejsce i
> przestanie kontaktować się z "gorszą" (dla niej) częścią rodziny.
> Wystarczy, że zrobi wodę z mózgu całemu otoczeniu i poprze to
> stwierdzeniem "skoro sąd mi przyznał dziecko, to chyba jasne, kto w tym
> wszystkim ma czyste konto"
Trzeba mieć pecha. Skrajne sytuacje zdarzają się naprawdę rzadko (dlatego są
"skrajne").
>
>> A co dziecko zrobi z tą zbieraną
>> przez lata wiedzą, to już inna sprawa.
>
> Cały czas zakładasz, że sytuacja będzie jasna i klarowna, że dziecko
> będzie miało sposobność poznania obiektywnie całej sytuacji i dokonania
> właściwej oceny.
Hehehe. Dziecko nie będzie miało możliwości poznania _obiektywnie_ całej
sytuacji. Na pewno nie jako dziecko. Ba, jako dorosła osoba też być może
nie. I to nawet niezależnie od tego, co uważasz Ty bądź ja za "obiektywne".
Ba, wielu rzeczy, także od najbliższego otoczenia, może się dowiedzieć na
przykład grubo po trzydziestce...
> A tak być nie musi. I stąd właśnie pomysł, by w razie czego, zostawić te
> nagrania na przyszłość. Gdyby zaszła potrzeba udowodnienia zmanipulowanemu
> dziecku, że to NIE tatuś był tym złym potworem.
No właśnie... Cały czas kręcisz się wokół udowadniania, że jednak był tu
jakiś potwór. Nie byłaś nigdy w sytuacji dziecka rozwiedzionych rodziców,
nie?
Agnieszka (no dobra dałam się sprowokować z rana, obiecuję więcej nie
odpisywać)
|