Data: 2007-01-10 08:59:20
Temat: Re: Rozwód
Od: " Nixe" <n...@f...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
X-No-Archive:yes
W wiadomości <news:eo28kn$dt4$1@atlantis.news.tpi.pl>
Agnieszka <a...@z...pl> pisze:
> Margola, ja wiem, że bywają potwory. Ale te potwory są wszystkim, co
> dziecko ma. I nagle przychodzi ktoś i podpierając się taśmami rzuca
> takiemu dziecku (nawet dorosłemu), że całe jego życie to było życie z
> potworem.
Czy Ty naprawdę nie widzisz różnicy między sytuacjami:
"Posłuchaj dziecko i zobacz sobie sama, jakim potworem była twoja matka"
a
"Uwierz, że to nie_JA_byłem tym złym człowiekiem, za którego mnie przez całe
życie uważałaś".
> Tu chodzi o niepogrążanie dziecka.
Ale przecież nie kosztem utwierdzania go w fałszu!
Dlaczego odmawiasz wykołowanemu przez partnera człowiekowi prawa do - jak to
trafnie ujęła Margola - obrony własnego, dobrego imienia? Którego nie da się
czasem inaczej obronić, jak poprzez udowodnienie, że były partner kłamał (a
dowody są na taśmach, listach, pamięci innych osób).
> Niemniej jednak zawsze będę twierdzić, że w kontaktach
> odrzucony rodzic-dziecko chodzi przede wszystkim o dobro przyszłych
> kontaktów
Tyle tylko, że by to miało miejsce, dziecko i rodzic powinni sobie wszystko
wyjaśnić.
Wyobraź sobie jednak, że nie zawsze wygląda to tak prosto, bezboleśnie i
cukierkowo, jak było w Twoim przypadku (sądzę, że tak było, ponieważ w
przeciwnym razie bez problemu potrafiłabyś sobie wyobrazić sytuacje znacznie
bardziej skomplikowane)
> a nie o rozdrapywanie tego, co tak naprawdę dziecka nie
> dotyczy - "niepoprawne" stosunki matka-ojciec.
Nie, oczywiście, takie sprawy w ogóle dziecka nie dotyczą :>
Zwłaszcza w sytuacji, gdy matka mąci mu w głowie, ukrywając przed ojcem, nie
dopuszczając do spotkań i robiąc wszystko, by dziecko uwierzyło w
"niepokalaność" rodzicielki i to, że tatuś złym człowiekiem był.
--
Nixe
|