Data: 2005-09-14 09:43:19
Temat: Re: Rozwód
Od: "Basia Z." <bjz_@_(prosze_usun_podkreslenia)_poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Dorota D." :
> Ułomne jest dla mnie to, co starasz mi się wmówić - że ze względu na
chorobę
> (rak, grypa, czy choroba psychiczna - cóż za różnica?) może przestać
> obowiązywać Cię obietnica dana komuś, że będziesz z nim na dobre i na złe.
> Wiesz, w ogóle, co oznacza to "na złe"? Bo dla mnie oznacza to tyle, że
> nawet, jeśli mój mąż - odpukać - zeświruje kiedyś, to nigdy by mi do głowy
> nie przyszło prosić Kościół, czy jakąkolwiek instytucję, aby unieważniła
to,
> co łączyło nas przez wiele lat.
Oj dziewczyno - jak Ty jeszcze mało wiesz o życiu.
Zdarzają się takie sytuacje, o których naprawdę "nie śniło się filozofom".
Np. kiedy osoba poślubiona okaże się nie tyle "świrem", ile osobą skrajnie
nieodpowiedzialną, np. taką która nie umie na dłużej podjąć żadnej pracy,
żyje wyłącznie na koszt rodziny, zaciąga długi bez porozumienia z rodziną
itd.
Albo już w momencie ślubu było alkoholikiem i nie przyznało się do tego a
prawda wyszła na jaw, kiedy po raz pierwszy zlał żonę.
I nie mów że należało się poznać przed ślubem, bo czasem 5 lat znajomości
nie wystarczy, jesli człowiek się dobrze maskuje.
To właśnie w takich okolicznościach kościół może uznać małżeństwo za
nieważne, gdyż osobę nieodpowiedzialną uznaje się za niezdolną do
małżeństwa.
Oczywiście nie pisze tu o okolicznościach zawartych w liście rozpoczynającym
watek, bo ich zupełnie nie znam.
Piszę ogólnie.
Pozdrowienia.
Basia
|