Data: 2005-01-11 03:13:40
Temat: Re: SOS - wsparcie od mężczyzn niezazdrosnych o ginekologa
Od: "Redart" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Jesus" <n...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:crhlio$b3v$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Użytkownik Jerzy Turynski napisał:
>
> >Bardzo dużo lat zajęło mi _zrozumienie_ tamtej sytuacji, a ono zaczyna
> >się od uświadomienia sobie, iż żaden pająk (w reakcji 'kumpla' _analo-
> >gicznie_ jak ginekolog+wagina twojej żony w twojej sytuacji) nie ma ab-
> >solutnie niczego wspólnego z właściwie percypowanym/obserwowanym PRO-
> >BLEM.
>
>
> Więc to jest jak fobia? Wyobraźnia płata figla?
>
>
> > Zgadzam się, poza tym, że nie chodzi o "kilka godzin zamiast kilku
minut"
> > a co najmniej kilka lat, jeśli... nie dłużej.
> >
>
> To przychodzi przez godziny rozumowania, czy przez przyjęcie określonej
> postawy, określonego działania?
Dużo prędzej to drugie, ale i to za mało. To złożona transformacja
umysłu nie polegajaca na zmianie rozumowych definicji, ale dokonująca
zmian w naszych ODRUCHACH. A jest to o tyle trudne, że tych odruchów
najczęściej nie jesteśmy świadomi w momencie ich powstawania, dopiero
"post factum", kiedy obserwujemy ich skutki na płaszczyznach lepiej
dostępnych naszej świadomości. A odwołując się do przykładu pana
Dygota - proces powstawania jego "intelektualnej linii obrony"
przed zjawiskiem "moja żona macana przez ginekologa" przechodzi
przez wiele etapów pośrednich. Pan Dygot zauważa problem zgrubsza
z dwóch powodów: jego zachowanie jaskrawo wychodzi poza standard
- taki, jaki obserwuje wokół siebie. Zdołał zauważyć, że jego
reakcje nie są takie, jak u przeciętnego mężczyzny (dobre i to,
chciałoby się rzec ...). Zdołał nawet dotrzeć głębiej: zauważył
powstające wcześniej w nim samym emocje - lęki, zazdrość, obrzydzenie
itp. Ale nawet w tym wątku bardzo dobrze widać, że ma problem
z zejściem głębiej. Zatrzymuje się w drodze gdzieś między tymi
emocjami a ich intelektualizacją. Usiłuje tak ustawić rzeczywistość,
by tych emocji nie musieć określać jako negatywne. Dobrze więc.
Nie są negatywne. Są najzwyczajniej w świecie DESTRUKCYJNE.
Przynoszą cierpienie panu Dygotowi i jego żonie (to do Pana
panie Dygot) - to drugi powód, dla którego pan Dygot zauważa
problem - po skutkach i własnej niewygodzie. Jest więc motyw,
dla którego warto się jednak nie odwracać spowrotem w kierunku
intelektualnych analiz, tylko iść głębiej - w kierunku lęków,
zazdrości i obrzydzenia. A te emocje też można potraktować
jako SKUTEK czegoś jeszcze bardziej pierwotnego i trudnego
do uchwycenia. Czegoś, czego pan Dygot już zupełnie
nie jest świadomy. Ale gdyby umiał pogłębić proces samoobserwacji
i spróbować cofnąć się w czasie w punkt zanim powstaje lęk, może
znajdzie coś nowego. Może znajdzie - ale trudno będzie to
wykorzystać. To co znajdzie będzie być może właśnie tym, co
powinien zmienić. Tyle, że to "coś" nie ma kształtu, smaku ani
nic, co by można narysować na kartce i rozwiązać za pomocą
komputera. Trzeba to "coś" potraktować jako pomieszczenie a nie
przedmiot do analizy - i tam wejść. I tam przebywać. Nauczyć
się tam przebywać i tam działać. Na dzień dzisiejszy to "coś"
działa całkowicie samo, generując sygnały, nad którymi później
już trudno zapanować.
|