Data: 2007-11-01 00:35:31
Temat: Re: Są darze i są daże. A także sondaże.
Od: "michal" <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "tren R" napisał w wiadomości
> michal pisze:
>> Sondaż telefoniczny na odpowiedniej próbie ma taka samą jakość, jak
>> sondaż w terenie. Ponieważ zazwyczaj sondaże polityczne są krótkie,
>> pytania daje się zadawać przez telefon (mało pytań jest do strawienia
>> przez respondenta telefonicznego). Badanie via telefon jest szybsze i
>> tańsze. Robi się tez badania krzyżowe lub porównawcze. Łączy się wyniki
>> telefonicznych i tych w terenie albo porównuje. Technik jest dużo i
>> stosuje się je według fachowej wiedzy doświadczonych badaczy. Nie jest
>> tak, że badacz rano wstaje i wymyśla nowa metodologię na chybił trafił.
> jaka jest odpowiednia próba dla sondażu telefonicznego? czy stopień
> "telefonizacji" kraju ma tu jakieś znaczenie?
Właściwa wielkość i struktura próby zależy przede wszystkim od tematu i celu
badania, a nie od techniki.
Stopień telefonizacji kraju dzisiaj jest wystarczający, żeby telefoniczna
technika była równorzędna z techniką w terenie.
Jeszcze 5,6 lat temu było inaczej. Próby telefoniczne uznawane były za
niereprezentatywne.
> to jasne, że sondaże telefoniczne są tańsze i szybsze.
> jest fajna krótka zasada związana z usługami w szerokim tego słowa
> znaczeniu. kupujący jakąś usługę zazwyczaj chce, aby była ona dobrze
> zrobiona, szybko wykonana i tania . każdy szanujący się usługodawca powie
> jedno - z tych trzech rzeczy, możliwa jest kombinacja tylko dwóch :)
Całkowita nieprawda. Niedoceniasz galopujacego postępu w obniżaniu kosztów
badań przy, i tu się pewnie zdziwisz, rosnącej jakości.
> czy sondaże publikowane po debatach polityków (telefoniczne, a jakże) były
> krzyżowane z jakimikolwiek innymi sondażami?
> to, że technik jest dużo - nie wątpię. ale zdaje się, że rynek wymusza
> stosowanie tych technik, które są szybkie i tanie. a tej trzeciej rzeczy
> brakuje.
Być może tak jest. Nie śledzę wszystkich badań, ale na wszystkie te pytania
możesz znaleźć odpowiedź dzwoniąc na infolinię jakielkolwiek firmy
zajmujacej się badaniem rynku czy opinii.
>> Natomiast każdy sondaż jest kontrolowany przez służby wewnętrzne firmy, a
>> ostatnio przechodzi się na zlecanie kontroli wyspecjalizowanym firmom
>> zewnętrznym.
> kontrola służbami wewnętrznymi jakoś mało mnie przekonuje :)
Dlatego coraz częściej zleca się je na zewnątrz. Wielu nie przekonuje...
> interesujące sa te zewnętrzne audyty, zwłaszcza międzynarodowe. możesz coś
> więcej powiedzieć? częstotliwość prowadzenia, kto prowadzi, jakie aspekty
> sa badane i jakie firmy się im poddają?
Nie chce mi się szukać, pogrzeb w guglach. Możesz zacząć od OFBOR:
http://www.ofbor.pl/public/File/wyniki_audytu_przych
odow_z_badan_2003.doc
przy okazji zerknij także na to:
http://www.ofbor.pl/public/File/list_otwarty_do_prem
iera_J_Kaczynskiego.pdf
>> No więc wiara w to, że ktoś z profesjonalistów może skonstruować
>> kwestionariusz sugerujący odpowiedzi tak, aby wpłynęło to na wynik, jest
>> jeszcze bardziej poroniona. Przecież po badaniu konstrukcja nie znika i
>> można ją zobaczyć i ocenić. Nikt nie jest samobójcą. Człowieku! Jest
>> konkurencja na rynku. Tu się trzeba starać, a nie kombinować, jak koń pod
>> górę! ;DDD
> konkurencja? ha, w telekomunikacji tez podobno jest konkurencja. a
> raczej - teraz faktycznie zaczyna być :) mvno zaczynają zmieniac rynek.
> ale dopóki ich nie było, to operatorzy konkurowali, dogadując się
> wzajemnie - żaden nie wybiegał dalej niż o kroczek przed konkurencję.
> i jakie tam samobójstwo. blamaż kilkudziesięciu procent i jakieś
> konsekwencje? sondaże zresztą imho ściśle związane są ze światem
> polityki - nie mówię tu teraz o właścicielach - ale po prostu o tym, że
> sondażownie z tej polityki żyją. a czy jakiś polityk chętniej zamówi
> sondaż w którym przepada czy taki w którym wygrywa? w ideały owszem możesz
> wierzyć, ale moja wiara nie jest jednak na tyle silna... :)
No, ale to bedzie już Twój problem, z którym możesz zresztą spokojnie
egzystować. Ja wolę wierzyć w profesje ludzi w każdej branży. Na potępienie
mogę sobie pozwolić, kiedy jakiś szwindel oficjalnie wyjdzie na jaw. Nie
wiem, po co miałbym się zawczasu martwić, że wszyscy dokoła mnie oszukują!
;DDD
>>> a niby dlaczego mam nie mówić o zastosowaniu celowo metodologii, która
>>> postawi w lepszym świetle mojego kolegę startującego w wyborach? i do
>>> której ciężko się zjadaczom chleba doczepić? mam liczyć na uczciwość
>>> kolegi kandydata? jakoś nie bardzo mu jednak dowierzam.
A ja dowierzam. I tym się różnimy. Jeśli siedzisz w czymś od lat i robisz
to, co robisz - to po prostu wiesz, co jest możliwe, a co nie. Wszyscy inni
mogą tylko wierzyć, albo nie. Tak jest zawsze i wszędzie. Nie ma problemu.
>> Właśnie dlatego, jak to napisałem powyżej. Idiotów tam do pracy nie
>> przyjmują. ;D
> mylisz się :)
> idiotów jest pełno w każdej firmie. naciski polityczne są wszędzie.
> np w mojej firmie - nawet mam przykład z dziś. w skrócie powiem - do
> pewnego programu dla młodych talentów, mamy polecenie przyjąć kilkanaście
> osób, które totalnie nie spełniają kryteriów formalnych.
> ale mają silny punkt zaczepienia i się od niego odpychają :)
> bardzo bym się cieszył, gdyby firmy badawcze nie podlegały takim naciskom.
> jednak - jeśli prawdą są fakty o powiązaniach ich właścicieli z
> politykami, po prostu śmiem wątpić w idealny świat pozbawiony koleżeńskich
> usług.
Kloeżeńskie usługi zawsze są i powinny mieć miejsce, uważam. Nie oznacza to
jednak, że za każdą "usługą" koleżeńską stoi przekręt, oszustwo i korupcja.
To niszcząca i ogłupiajaca teoria niektórych działaczy z kręgów rządzących.
Więc, proszę Cię nie wrzucaj wszystkiego do jednego brudnego worka, bo to
jest... jakby to powiedzieć... nie za bardzo światłe... ;)
tym bardziej, że po dobrze zrobionej robocie, można
> liczyc na kolejne kontrakty. mogę użyć do tego opisu słowa "układ" ale ono
> się już zgrało i jego wykorzystywanie narazi mnie na śmieszność.
Jeśli chcesz zmienić tylko nazwę tej obsesyjnej koncepcji organizacji
społecznej, to nietety także możesz się na smieszność narazić. No, pewnie
nie wszystkich... ;)
> cóż, jeśli stereotypowo się z tego pośmiejemy, to co mogę zrobić z układem
> panującym u mnie w firmie? włożyć go między bajki?
Żeby coś z tym zrobić, trzeba mieć odwagę. Pierdolnąć piąchą w stół i
powiedzeć szefom, że się nie zgadzasz. Inaczej możesz tylko pogłębiać czarne
wizje o innych branżach w kraju.
> układy i powiązania istniały zawsze - mam nadzieję, że tego nie
> kwestionujesz. natomiast ostatnio panująca nam miłościwie formacja,
> zrobiła z tego słowa "chłopca do bicia". każda przesada jednak odbija się
> czkawką.
Jasne, że to jest obsesja wykorzystywana politycznie przez tę formację.
Zdrowomyślący człowiek nie da się przecież nabrać na funkcjonowanie
społeczeństwa, które nie jest powiązane związkami nieformalnymi. Takie nie
mogłyby w ogóle istnieć.
Dziś lekarz boi się leczyć, polityk znać biznesmena, a niektórzy to nawet
konta w banku mieć się boją, żeby im ktoś stu tysiecy nie wpłacił! ;DDD
> nawiasem mówiąc, jeśli już przy układach jesteśmy - dlaczego michał boni
> nie przyznał się do swojej współpracy w latach 90-tych tylko raptem robi
> to dzisiaj? może chronił go wtedy jakiś układ, który teraz już mu dupska
> nie ochroni? tak jakoś to widzę :)
Może tak. Ale to temat na dłużsą dyskusję. Ja pamiętam atmosferę lat
siedemdziesiątych i osiemdziesiatych. Większość ludzi z młodszego pokolenia
nie pojmuje, bo nie może pojmować, jak wtedy była postrzegana "współpraca"
ze służbami. Najczęściej to były jaja, które się robiło z esbeków. Zrobienie
esbeka w konia, bo udało się dla przykładu zdobyć paszport za "obietnicę
współpracy", było raczej powodem do dumy niż wstydu. A dziś ludzie patrzą na
Maćka Damięckiego jak na świnię, bo donosił na kolegów. Maciek jeszcze do
dzisiaj ma oczy wyłupiaste ze zdumienia. Naczelny jajcarz z tamtych czasów.
--
pozdrawiam
michał
|