Data: 2007-11-01 08:28:42
Temat: Re: Są darze i są daże. A także sondaże.
Od: tren R <t...@p...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
michal pisze:
>> jaka jest odpowiednia próba dla sondażu telefonicznego? czy stopień
>> "telefonizacji" kraju ma tu jakieś znaczenie?
>
> Właściwa wielkość i struktura próby zależy przede wszystkim od tematu i
> celu badania, a nie od techniki.
jaka jest właściwa wielkość i struktura próby dla sondażu telefonicznego
przeprowadzanego po dwóch najważniejszych debatach w ostatnich wyborach?
> Stopień telefonizacji kraju dzisiaj jest wystarczający, żeby
> telefoniczna technika była równorzędna z techniką w terenie.
dojszły mię słuchy, że jednak tak nie jest :)
> Jeszcze 5,6 lat temu było inaczej. Próby telefoniczne uznawane były za
> niereprezentatywne.
a pare wierszy wyżej nie twierdzisz, że stopień telefonizacji nie ma
znaczenia? tak zrozumiałem twoją "technikę"
>> to jasne, że sondaże telefoniczne są tańsze i szybsze.
>> jest fajna krótka zasada związana z usługami w szerokim tego słowa
>> znaczeniu. kupujący jakąś usługę zazwyczaj chce, aby była ona dobrze
>> zrobiona, szybko wykonana i tania . każdy szanujący się usługodawca
>> powie jedno - z tych trzech rzeczy, możliwa jest kombinacja tylko
>> dwóch :)
>
> Całkowita nieprawda. Niedoceniasz galopujacego postępu w obniżaniu
> kosztów badań przy, i tu się pewnie zdziwisz, rosnącej jakości.
zaręczam ci, że jest to prawda - trochę ogólna, ale jest. nie da się
zrobić dobrze, szybko i tanio. a każde z tych pojęć należy odnosić do
obecnego czasu i postępu. owszem, można robić taniej, szybciej i lepiej
niż wczoraj, ale na koszty, jakość i szybkość musimy patrzeć z obecnej
perspektywy.
>> czy sondaże publikowane po debatach polityków (telefoniczne, a jakże)
>> były krzyżowane z jakimikolwiek innymi sondażami?
>> to, że technik jest dużo - nie wątpię. ale zdaje się, że rynek wymusza
>> stosowanie tych technik, które są szybkie i tanie. a tej trzeciej
>> rzeczy brakuje.
>
> Być może tak jest. Nie śledzę wszystkich badań, ale na wszystkie te
> pytania możesz znaleźć odpowiedź dzwoniąc na infolinię jakielkolwiek
> firmy zajmujacej się badaniem rynku czy opinii.
nie chodzi o moją ciekawość. chodzi o przekaz który idzie do ludzi.
sondaże po debatach nie mogły być krzyżowane - nie było na to czasu :)
każda sondażownia chciała mieć wyniki już natychmiast - sam widzisz,
czas nie idzie w parze z z jakością.
>> kontrola służbami wewnętrznymi jakoś mało mnie przekonuje :)
> Dlatego coraz częściej zleca się je na zewnątrz. Wielu nie przekonuje...
no bo kontrole wewnętrzne również należy o przysłowiowy kancik... :)
>> interesujące sa te zewnętrzne audyty, zwłaszcza międzynarodowe. możesz
>> coś więcej powiedzieć? częstotliwość prowadzenia, kto prowadzi, jakie
>> aspekty sa badane i jakie firmy się im poddają?
>
> Nie chce mi się szukać, pogrzeb w guglach. Możesz zacząć od OFBOR:
> http://www.ofbor.pl/public/File/wyniki_audytu_przych
odow_z_badan_2003.doc
ok pogrzebię. ale czy - patrząc na tytuł - nie jest to audyt stricte
finansowy?
> przy okazji zerknij także na to:
>
> http://www.ofbor.pl/public/File/list_otwarty_do_prem
iera_J_Kaczynskiego.pdf
zerknę, dzięki.
>> sondaże zresztą imho ściśle związane są ze światem
>> polityki - nie mówię tu teraz o właścicielach - ale po prostu o tym,
>> że sondażownie z tej polityki żyją. a czy jakiś polityk chętniej
>> zamówi sondaż w którym przepada czy taki w którym wygrywa? w ideały
>> owszem możesz wierzyć, ale moja wiara nie jest jednak na tyle silna... :)
>
> No, ale to bedzie już Twój problem, z którym możesz zresztą spokojnie
> egzystować. Ja wolę wierzyć w profesje ludzi w każdej branży. Na
> potępienie mogę sobie pozwolić, kiedy jakiś szwindel oficjalnie wyjdzie
> na jaw. Nie wiem, po co miałbym się zawczasu martwić, że wszyscy dokoła
> mnie oszukują! ;DDD
to nie jest mój problem :)
ty wolisz wierzyć - ok, możesz wierzyć. natomiast chciałbym, abyś
wreszcie odniósł się konkretnie do jakichkolwiek fragmentów artykułu
linkowanego na początku, aby go merytorycznie podważyć (a zaręczam, że
można) :)
ale ty wolisz twierdzić, że artykuł jest sponsorowany przez PIS.
a zaraz potem stwierdzasz, że nie możesz sobie pozwolić na potępienie
szwindli, które oficjalnie nie wyszły na jaw. czy masz może jakieś
oficjalne dokumenty świadczące o tym, że artykuł ten był pisany "na
zamówienie"? Bo chyba nie wierzysz, że wszyscy dookoła cię oszukują? :)
>>>> a niby dlaczego mam nie mówić o zastosowaniu celowo metodologii,
>>>> która postawi w lepszym świetle mojego kolegę startującego w
>>>> wyborach? i do której ciężko się zjadaczom chleba doczepić? mam
>>>> liczyć na uczciwość kolegi kandydata? jakoś nie bardzo mu jednak
>>>> dowierzam.
>
> A ja dowierzam. I tym się różnimy. Jeśli siedzisz w czymś od lat i
> robisz to, co robisz - to po prostu wiesz, co jest możliwe, a co nie.
> Wszyscy inni mogą tylko wierzyć, albo nie. Tak jest zawsze i wszędzie.
> Nie ma problemu.
wszyscy inni mogą tylko wierzyć?
ciekawa sprawa - zatem przedkładasz wiarę nad myślenie?
jeśli siedzisz w czymś od lat i robisz to co robisz, praktycznie nic to
nie oznacza w kategoriach tzw. "zdrowego rozsądku".
jako ciekawostkę podam tu fakt, że organizuję od czasu do czasu u siebie
w pracy coś, co się nazywa "action learning". polega to z grubsza na
tym, że grupa osób z różnych działów, ergo - o różnym doświadczeniu i
innych punktach siedzenia, rozmawia o konkretnym problemie z działki
jednej z osób. zupełnie nie znając się na temacie - bo na co dzień
zajmują się innymi rzeczami. to dosyć ciekawa obserwacja, kiedy
człowiek, o którego problemie grupa rozmawia, usilnie trzyma się swojej
koncepcji i nie chce przyjąć punktu widzenia innych osób. jego
doświadczenie, fakt, że od kilku lat robi to, co robi - to poważna
bariera w przeskoczeniu na inne poletko. wszak - on wie co jest możliwe,
a co nie - reszta może mu tylko uwierzyć...:)
najciekawszym efektem jest jednak moment przełamania. niby proste, a
jednak rzadkie zjawisko - jak milczący dłużej niż dzień sky :)
> Kloeżeńskie usługi zawsze są i powinny mieć miejsce, uważam. Nie oznacza
> to jednak, że za każdą "usługą" koleżeńską stoi przekręt, oszustwo i
> korupcja. To niszcząca i ogłupiajaca teoria niektórych działaczy z
> kręgów rządzących. Więc, proszę Cię nie wrzucaj wszystkiego do jednego
> brudnego worka, bo to jest... jakby to powiedzieć... nie za bardzo
> światłe... ;)
a ja nie twierdziłem, że wszędzie i zawsze widzę przekręty. zdecydowana
większość osób przyjętych do programu o którym wspominałem, jest
przyjęta na uczciwych zasadach. przekręty idą od góry - ja tylko zdaję
sobie z ich istnienia sprawę, a ich wielkości czy też ilości, nawet nie
chcę prognozować. to raczej twoja działka :)
natomiast one istnieją bezsprzecznie - oprócz zdrowych, normalnych
układów, mamy tez patologie. a teoria działaczy, o których piszesz
powyżej, jest oczywiście demagogicznie rozdmuchana, ale ma też solidne
podstawy w rzeczywistości.
owo wyzwolenie się spod wszechmocnego wpływu, nie było niczym innym, jak
przejściem waaadzy ze sfery politycznej do gospodarczej - istotnie -
bezkrwawo, ale jednak nie za darmo. mówię o cenie jaka płacimy cały czas.
a argument, że coś jest mało czy dużo światłe, należy do etykietek,
rzucanych na kogoś w oderwaniu od dyskusji o faktach. no i przy okazji
wyszedłeś na lucyfera :)
> tym bardziej, że po dobrze zrobionej robocie, można
>> liczyc na kolejne kontrakty. mogę użyć do tego opisu słowa "układ" ale
>> ono się już zgrało i jego wykorzystywanie narazi mnie na śmieszność.
>
> Jeśli chcesz zmienić tylko nazwę tej obsesyjnej koncepcji organizacji
> społecznej, to nietety także możesz się na smieszność narazić. No,
> pewnie nie wszystkich... ;)
ale z czego konkretnie sie śmiejesz?
>> cóż, jeśli stereotypowo się z tego pośmiejemy, to co mogę zrobić z
>> układem panującym u mnie w firmie? włożyć go między bajki?
>
> Żeby coś z tym zrobić, trzeba mieć odwagę. Pierdolnąć piąchą w stół i
> powiedzeć szefom, że się nie zgadzasz. Inaczej możesz tylko pogłębiać
> czarne wizje o innych branżach w kraju.
wydaje mi się właśnie, że taką koncepcję proponuje PIS?
>> układy i powiązania istniały zawsze - mam nadzieję, że tego nie
>> kwestionujesz. natomiast ostatnio panująca nam miłościwie formacja,
>> zrobiła z tego słowa "chłopca do bicia". każda przesada jednak odbija
>> się czkawką.
>
> Jasne, że to jest obsesja wykorzystywana politycznie przez tę formację.
> Zdrowomyślący człowiek nie da się przecież nabrać na funkcjonowanie
> społeczeństwa, które nie jest powiązane związkami nieformalnymi. Takie
> nie mogłyby w ogóle istnieć.
> Dziś lekarz boi się leczyć, polityk znać biznesmena, a niektórzy to
> nawet konta w banku mieć się boją, żeby im ktoś stu tysiecy nie wpłacił!
no ale przeginasz w drugą stronę. nie bez kozery w korupcyjnych
rankingach państw zajmujemy ostatnie pozycje. choć ostatnio - ciekawe
czemu - sytuacja sie poprawia, co potwierdza nawet fundacja batorego.
ja tylko twierdzę, że chłopcy z PIS nadużyli słowa "układ" - ale nie
twierdzę, że mylą się całkowicie :)
zdrowo myślący człowiek nie dopuścił by do powrotu do władzy komuchów.
chyba że masz jakieś inne definicje zdrowo myślącego - nie jestem pewien
czy pod nie podpadam :)
>
>> nawiasem mówiąc, jeśli już przy układach jesteśmy - dlaczego michał
>> boni nie przyznał się do swojej współpracy w latach 90-tych tylko
>> raptem robi to dzisiaj? może chronił go wtedy jakiś układ, który teraz
>> już mu dupska nie ochroni? tak jakoś to widzę :)
>
> Może tak. Ale to temat na dłużsą dyskusję. Ja pamiętam atmosferę lat
> siedemdziesiątych i osiemdziesiatych. Większość ludzi z młodszego
> pokolenia nie pojmuje, bo nie może pojmować, jak wtedy była postrzegana
> "współpraca" ze służbami. Najczęściej to były jaja, które się robiło z
> esbeków. Zrobienie esbeka w konia, bo udało się dla przykładu zdobyć
> paszport za "obietnicę współpracy", było raczej powodem do dumy niż
> wstydu. A dziś ludzie patrzą na Maćka Damięckiego jak na świnię, bo
> donosił na kolegów. Maciek jeszcze do dzisiaj ma oczy wyłupiaste ze
> zdumienia. Naczelny jajcarz z tamtych czasów.
zgadza się to temat na osobną dyskusję.
krótko zatem - dla mnie znamienne jest to, że nie przeprowadzono
lustracji. że boni swoim przyznaniem się, sankcjonuje listę
macierewicza. że wałęsa swoimi furiackimi i bełkotliwymi atakami wydaje
mi się tak daleki od ideału, w który kiedyś gorąco wierzyłem - że moja
wiara uleciała jak bańka mydlana. i od tej pory staram się nie wierzyć
politykom. natomiast w pewnej części podzielam niektóre ich koncepcje -
a zwłaszcza tę, że okrągły stół, nie był momentem wyzwolenia się.
i na marginesie dodam, że zupełnie nie przekonują mnie słowa
"Najczęściej to były jaja, które się robiło z
esbeków. Zrobienie esbeka w konia, bo udało się dla przykładu zdobyć
paszport za "obietnicę współpracy", było raczej powodem do dumy niż
wstydu"
po prostu wszystkie jaja mają jakąś cenę. teraz w cenie są kacze, zdaje
się :)
--
http://smutki.patrz.pl/
http://psphome.dhtml.pl/
Ś.P. Stirlitz
|