| « poprzedni wątek | następny wątek » |
51. Data: 2002-03-13 09:29:16
Temat: Re: Samotni (długaśne)
Użytkownik EDI <k...@c...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:X...@1...0.0.1...
Zacznę od tego, EDI, że muszę przyznać się, że po postach, na które
odpowiadałam, miałam wrażenie, że jesteś młodym facetem, który pisze o tym,
co zasłyszał z "ławkowych" opowieści (tzn. snutych przez osoby w starszawym
wieku, które z nudów siedzą na ławce przed blokiem/kamienicą i z nadmiaru
czasu obrabiają zadek bliźnim). Po Twoich odpowiedziach moje zdanie na Twój
temat zdecydowanie ewoluluje w kierunku bardziej pozytywnych, choć nie
oznacza to, że się z Tobą we wszystkim zgadzam.
(tyle napisałam w poniedziałek, a kiedy wróciłam do tematu, moja ewolucja
została nieco powstrzymana ;-))
Oto odpowiedź hurtowa, na wiele Twoich wypowiedzi w tym wątku.
> Tylko oni marzyli ze te konsekwencje beda czuc do konca zycia, i nie w
> postaci przelewu na konto.
Nie tylko oni. Nie uwierzę, że mężczyźni zawsze myślą o związku po sam grób,
a kobiety - tylko o tym, jak wykorzystać drugą stronę.
> gdyby mnie tak nie daj boze, kazali placic przez sad to tez bym
> chyba nie dal. W kazdej innej sytuacji bym dal (jakbym mial), wszak to
> moje dziecko. Zreszta gdyby mi odebrano rodzine, to opuscilbym te
> planete :-)
Ostatnie zdanie mi się podoba... A jeśli mowa o pierwszym z tego fragmentu,
zwróć uwagę na to, że w Polsce nie ma zakazu płacenia kosztów utrzymania
dziecka bez wyroku sądowego. Do sądu trafiają sprawy, wniesione przez
rodzica, który:
a) nie dostaje żadnych pieniędzy od drugiego z rodziców;
b) dostaje za mało pieniędzy i chce więcej, bo takie są rzeczywiste potrzeby
dziecka i ich możliwości
c) chce uprzykrzyć życie drugiej stronie
d) chce wydusić jakąś kosmiczną i nierealną kwotę
Przyznam się, że nie prowadziłam badań statystycznych i nie potrafię
powiedzieć, jaki jest udział procentowy poszczególnych przypadków. Zapewne
wszystkie cztery występują. Ale obserwując otaczających mnie ludzi, mam
wrażenie, że możliowści a i b są chyba najczęściej spotykane (ale to moje
osobiste wrażenie i jako takie może być mylne). Punkt d chyba rzadko się
sprawdza - poza nielicznymi przypadkami dotyczącymi bardzo bogatych ludzi.
Sądy w Polsce nie zasądzają oszałamiających kwot (np. sytuacja z mojego, 100
tysiącznego prowincjonalnego miasta na Górnym Śląsku - matka pracuje i
zarabia 500 zł miesięcznie - 3 lata temu, ojciec - oficjalnie - bezrobotny,
nie zarejestrowany w pośredniaku, faktycznie - pracuje u rodziców w firmie
będącej ich własnością, córka - 13 lat, sąd zasądził alimenty na rzecz
dziecka w kwocie 130 PLN, dziecko faktycznie utrzymywane przez babcię i
ojczyma matki)
> > A poza tym, sama jestem w podobnej sytuacji jak opisywana przez
> > Agnieszkę kobieta (z tą różnicą, że za owym "zapracowaniem" ojca
> > mojego synka kryła się nowa pani, która nie urodziła kilka
> > miesięcy wcześniej dziecka, nie była zmęczona i niewyspana i nie
> > spodziewała się, że ten człowiek będzie dawał na pieluchy - może i
> > tak jest w tym przypadku - tego nie zakładasz??).
>
> Zakladam. Probuje byc obiektywny, i podejrzewam co by mial w tej
> kwestii partner do powiedzenia.
A co miałby do powiedzenia i w jakiej kwestii, bo już się zamotałam ?
> zle mnie oceniasz :-( Dlaczego czujesz sie dotknieta skoro Ciebie to
> nie dotyczy. I nie mogę uwierzyc że musisz pracować aż tyle aby
> utrzymać siebie i dziecko.
Muszę. Pracuję w niewielkiej, prowincjonalnej firmie, która nie może mi
płacić kilku tysięcy (i tak jak na lokalne warunki zarabiam dobrze - w koło
jest wysokie bezrobocie wśród kobiet i 600 zł miesięcznie jest normą :-).
Teoretycznie powinnam wynająć sobie mieszkanie (minimum 400 zł miesięcznie +
media), opłacić koszty wyżywienia (myślę że 300 zł na dwoje to niezbędne
minimum), opiekunkę (minimum 500 zł, biorąc pod uwagę, że pracuję po 9-11
godzin i to czasami w porach, kiedy żłobki już nie pracują), przejazdy do
pracy, kupić kosmetyki, srodki piorące, pieluchy, zabawki etc, ubrać siebie
i dziecko. Sytuację komplikuje fakt, że nie jestem sprzątaczką i powinnam w
pracy wyglądać "cywilizowanie", a o niestety niesie ze sobą pewne wydatki.
Dodatkowo wciąż jeszcze spłacam długi z okresu, kiedy ojcu mojego synka już
się znudziliśmy, a nowej pracy (przeprowadzałam się i powrót do dawnej firmy
nie był możliwy) jeszcze nie miałam. Ile Ci wyszło mniej-więcej?
Na szczęście ratuje mnie to, że przygarneli nas moi rodzice, którzy choć nie
mogą mnie zwolnić z opłat za mieszkanie i wyżywienie, to w części zastępują
Miśkowi opiekunkę. Gdyby nie to, nasze zycie zbliżyłoby się do poziomu
rumuńskiego, albo ja miałabym pracę wymagającą mniej wysiłku umysłowego, za
to z szeroką panoramą na sufit.
> Poza tym naprawde jestem pod wrazeniem, 11 godz pracujesz + 4 dziecko
> no i spanie. Kiedy wreszcie dorobie sie pracownikow to moge sie
> skontaktowac ? :-)
Jasne :-) Ale do mnie trzeba mieć właściwe podejście (moja szefowa jest po
psychologii i chyba znalazła do mnie pozytywny klucz) - mnie np. od czasu do
czasu wyślą w delegację albo na imprezę ;-))
Ale to przy okazji nawiązanie do kwestii "czy facet, któremu kobieta
zabierze dziecko nie ma prawa do nowego życia". Powoli godzę się z myślą, że
czeka mnie pracowita i samotna przyszłość. W przelocie między domem a pracą
jakoś nie mogę spotkać właściwych kandydatów na TZ :-)
> Ja wychodze z zalozenia ze nikt nie jest biedny, kazdy jest kowalem
> wlasnego losu.
Oczywiście. Ale dotyczy to również relacji międzyludzkich i stosunków z
bliskimi....
> Ja nie mowiłem że tak jest "zawsze", tylko że ja tak zawsze słyszę. No
> przykro mi ale jeszcze nie słyszałem żeby któraś zrezygnowała z
> alimentów.
Ja słyszałam. A potem dzieciak matce po latach wygarnął, że nie miała prawa
rezygnować
z czegoś, co należało się jemu. Bo alimenty "na dziecko" to przywilej
dziecka a nie rodzica.
> ja np. pracuję od rana do wieczora. Kiedy konczę moja córa już
> praktycznie śpi. I jakoś nie wydaje mi się żeby praca mnie pochłaniała
> totalnie.
A jak uważa Twoja żona? Jeśli tak samo, to jestes właśnie dowodem na to, że
można pracować intensywnie i mimo tego nie dać się pochłonąć pracy i
znajdować czas na zainteresowanie się rodziną.
> > Z pewnoscia czasu maja malo, ale ten, ktorym dysponuja, poswiecaja
> > dzieciom, poza tym dbaja o zapewnienie tym dzieciom opieki. Nie
> > chce znow uogolniac.
>
> Ale ktoś mógłby śmiało o nich powiedzieć że sie poświecają pracy
> totalnie
Nie mógłby, bo jak napisała Ania, czas którym dysponują (a raczej -
dysponujemy) poświęcamy dzieciom.
Ze szkodą, niestety, dla samych siebie....
> Bywają takie kobiety, które z góry zakładaja że facet nie będzie ojcem
> ICH dziecka. A jeśli się da to niech płaci jak najwięcej, nawet jeśli
> miało by mu to zrujnować życie.
> Nie jest ich wiele, ale bedzie więcej :-(
Prawdę mówiąc, załuję, że do tej pory nie trafiło mi w ręce jakieś
statystyczne opracowanie dotyczące wysokości alimentów. Bo trudno mówić o
rujnowaniu życia facetom (lub o nierujnowaniu) nie mogąc się oprzeć o jakieś
faktyczne dane dotyczące wysokości aliemntów przyznawanych na dzieci w
Polsce. Ale mam nadzieję, że w niedługim czasie przekonam się sama jaka
kwota zostanie mi przyznana (kokosów się nie spodziewam - ja mam
zadeklarowane wszystkie dochody, druga strona kombinuje jak może) - i prawdę
mówiąc, traktuję ją bardziej w kategoriach "sprawiedliwości społecznej", bo
nie spodziewam się aby to była kwota, która w sposób znaczący wpłynie na
poprawę naszej sytuacji materialnej.
A idąc dalej, do pozostałych postów:
> Polskie prawo jest złe. Więc dlaczego sądzisz że ten paragraf jest
> dobry.
Stwierdzenie, że całe polskie prawo jest złe, to IMHO manipulacja. Ja
uważam, że ten paragraf jest dobry, bo do poczęcia dziecka potrzeba
(najczęściej, pomijajm dzieci z gwatu i wykorzystania nieletnich) świadomego
działania
dwojga ludzi. Nie widzę powodu, z którego któraś z tych osób miałaby być
zwolniona całkowicie z odpowiedzialności za owo powołanie do zycia. A
wdawanie sie w dywagacje, co jeśli kobieta świadomie robi dziecko aby z nim
odejść to już przesada. Uważam, że faceci nie są prostym narzędziem w
naszych rękach. A wina za rozkład związku najczęściej rozkłada się na dwoje
(choć niekoniecznie w równych proporcjach)
> Mogło by być tak, że puki jest mężem placi. po rozwodzie placi ten kto
> sie zrzeknie praw do dziecka. jeśli nikt sie nie zrzeknie, to dziecko
> jest z tym kto zapewni mu byt bez liczenia na zadne alimenty.
A co z dziećmi pozamałżeńkimi?
A poza tym, zauważ, że rozwód nie musi oznaczać (i dobrze, IMHO) utraty
przez jedno z rodziców władzy rodzicielkiej.
Jeśli by miało być tak jak piszesz, to w przypadku, kiedy jedno z rodziców
porzuca drugie i dziecko, nie rezygnując jednocześnie z władzy
rodzicielskiej, nie tylko uzyskiwałoby "wolność" ale jeszcze dodatkowo
byłoby zwolnione z wszelkiej odpowiedzialności materialnej. Uważasz, że to
byłoby fair?
Napisałam niżej - bo DZIECKO MA PRAWO być utrzymywane również przez drugie z
rodzców. A jednym z zadań przedstawiciela prawnego jest dbanie o to, by
prawa dziecka były respektowane. A że czasami owe prawa traktuj wybiórczo?
Na to drugi rodzic ma prawa rodzicielskie, by móc się o te pozostałe prawa
upomnieć.
> A ojcowie też mają prawo założyc nową rodzinę, miec przy sobie swoje
> dzieci, na które też muszą łożyć. A jak mają tego dokonać jeśli musi
> oddawać xxx$, i niewazne czy po jakims czasie ma nadal te XXX$
A rodzic, z którym zostaje dziecko nie ma tego prawa, bo musi w 100%
utrzymywać dziecko z wcześniejszego związku ??!
Poza tym, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, jak trudno ejst założyć nową
rodzinę, jeśli się ma pozostałości po poprzedniej przy sobie. Np. mężczyźni
najczęsciej szukają kobiet "bez zobowiązań", a na informację, że kobieta ma
małe dziecko, które na dodatek sama musi utrzymać, większośc z nich zwija
żagle (wiem to z własnego doświadczenia :-))
> A czy nadal obowiązują alimenty jeślo jego dziecko ma już nowego
> "ojca"?
To zależy od konkretnego przypadku. Nie ejst to jednoznacznie określone.
> Ja chętnie tyle wydam, ale jeśli dziecko bedzie mieszkać w moim domu
Bo Ciebie na to stać, ale co z tymi osobami, które nie stać, a np. drugi
rodzic wcale dziecka nie chce? Powinno się skazywac takie dzieci na śmierć
głodową czy hurtem odstawiać do domów dziecka ?
> Ciężko masz napewno.
Czasami. Ale nie żałuję. Może to zaskakujące, ale jestem szczęśliwa (na
krótko z tego stanu wybił mnie sk*, który w ubiegłym tygodniu ukradł mi
torebkę i kilkaset złotych, ale znowu wróciłam do swojego stałego stanu
akceptacji mojej rzeczywistości)
> A czy Twój TZ nie zarzuca Ci że zaniedbujesz
> rodzine
TZ nie istnieje. Jakoś nie spotkałam w ciągu ostatnich 2 lat odpowiedniego
faceta, który chciałby związać się z kobietą, która albo dużo pracuje i nie
ma na nic czasu, albo która będzie pracowała mniej, ale jej dziecko trzeba
będzie utrzymywać.
> Może nie ma. Może też ma dziecko, które musi też jeść.
Nie ma innych dzieci. A "nie ma kasy" to tez pojęcie względne, jeśli wziąc
uwagę, że można powiedzieć "nie mam pieniędzy dla własnego syna" w dzień po
własnoręcznym pokwitowaniu odbioru ponad 25 tysięcy PLN po sprzedazy
udziałów w pewnej spólce.
> > Człowieka, który skrzywdziłby mojego
> > synka potrafiłabym zabić bez skrupułów. Nie wyobrażam sobie
> > sytuacji, co stałoby się ze mną, gdyby go zabrakło (choć moje
> > zycie byłoby łatwiejsze)
>
> No to wiesz jak się czuje facet, ktoremu odebrano dziecko.
Wiem, jak czuje się ta część, która jest w równym stopniu związana z
dzieckiem jak ja. Ale nie potrafię powiedzieć zdecydowanie, co chodzi po
głowie np. facetowi, który przez miesiąc, mieszkając pod jednym dachem z
dzieckiem i jego matką wziął synka na ręce 2 razy, a weekendy spędzał na
wyjazdach do nowej dziewczyny. Co czuje, gdy kobieta odchodzi z dzieckiem?
Ulgę czy urażoną męską dumę? Może Ty mi podpowiesz...
> Ty też pracujesz całymi dniami, i jakoś dajesz sobie radę. Czemu facet
> miałby nie dawac ?
Nie całymi dniami. Tylko 3/4 dnia i 1/4 nocy. A resztę czasu poświęcam (poza
snem oczywiście) dziecku. Ale o ojcach, którzy postępują tak samo chyba nikt
nie mówi, że praca ich pochłania całkowicie?
> Oczywiscie że ma, ale nie byłoby sprawiedliwiej gdyby za swoje
> pieniądze ?
Za swoje pieniądze, to można sobie kaprys sprawiać. Np. chcę miec pieska
rasowego, więc go sobie kupuję za własne oszczędności i sama zywię, leczę
etc. Ale dziecka nie kupuje się w sklepie, bez wiedzy drugiej strony.
> Ja też w to nie mogę uwierzyć. Przyczyna rozstania jest prawdopodobnie
> inna. A ten tekst o zarabianiu i pracy i prawnikach odebrałem jako
> myślenie kategoriami "ile mozna od niego wydusić". W sumie o niczym
> innym tam nie pisało.
O pracy pisało w kontekście przyczyn, jakie kierują tę kobietę do takiego
kroku. A prawnicy w takich sytuacjach przydają się też w innych kwestiach.
> Nie, ja jestem jak najbardziej za wyzwoleniem kobiet. Kobiety powinny
> być całkowicie niezależne od facetów i ich forsy.
Tez tak uważam, co nie przeszkadza mi twierdzić, że kobiety nie powinny
ponosić w 100% odpowiedzialności za pewne zdarzenia, które wymagały udziału
obu stron.
Monika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
52. Data: 2002-03-13 09:31:47
Temat: Re: Samotni
Użytkownik EDI <k...@c...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:X...@1...0.0.1...
> No to jakie ma prawo do dziecka taki facet, jesli ono zyje z kobieta, z
> inną rodzina ? Oczywiście poza tym widywaniem według kalendarza
Prawo do nazwiska, prawo do współdecydowania o znaczących sprawach dla
dziecka (np. o tym, aby nie wyjeżdżało na stałe za granicę, o tym, jaką
szkołę wybierze, jak będzie leczone itd), prawo do decydowania, jak będa
wydawane jego alimenty (dopuszczalne jest, zamiast wpłacania kasy,
kupowianie np. jedzenia,ubrania), w jakiej wierze będzie wychowywane
dziecko.... Tych rzeczy nie chce się zauważać, ale z drugiej strony
korzystając z tych praw można tak fajnie uprzykrzyć życie rodzicowi z którym
zostaje dziecko.... :-(
> No nie wiem. Raczej obowiązki powinien przejąć ten, który zdecydował
> się bezpośrednio wychowywać to dziecko.
Oh, piszesz tak, jakby to zawsze była świadoma decyzja tego, z kim zostaje
dziecko. Jakby nie zdarzało się, że tatuś pójdzie w diabły, albo mamusia - w
tango zostawiając dziecko drugiemu rodzicowi lub dziadkom.
> To jest naprawdę trudny temat. Ale jak wytłumaczyć dziecku, dlaczego
> ono ma tylko połowę ojca, a to drugie starsze półtorej ?
A skąd wzięło się to półtorej?
Wiesz, ja zastanawiam się, jak wyjaśnić dziecku, co to jest "tato" - wiem,
że niedługo o to zapyta. I mam wrażenie, że ojciec mojego dziecka nie za
bardzo się tym faktem martwi... A nie sądzę, aby był takim niechlubnym
wyjątkiem, jedynym w całym kraju... Jakoś więc nie mogę w sobie wykrzesać
współczucia dla facetów, którzy muszą płacić alimenty, zamiast spokojnie
zapomnieć o poprzednich dzieciach...
Monika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
53. Data: 2002-03-13 18:46:37
Temat: Re: SamotniŚr, 13 mar 2002 07:50:27 GMT news:a6n3m1$kuj$3@news.tpi.pl
Monika Gibes napisał(a) i EDISONA sprowokował(a)
> To teraz powiedz, które jabłko jest bardziej czerwone? To w mojej
> prawej ręce czy w mojej lewej ?
>
czerwone wcale nie oznacza że smaczniejsze :-))
--
/^^^^>/^^^^\/^/^^^gg/tlen #78476^^^^^^^^^^^/
/ ^^>/ /~/ / / Są trzy prawdy;.... /
/ ^^>/ ^^ / / A po diabła mi sygnaturka !/
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
54. Data: 2002-03-13 18:46:40
Temat: Re: SamotniWt, 12 mar 2002 22:06:47 GMT news:a6ltph$1u8$1@mx.tera.com.pl
Asia napisał(a) i EDISONA sprowokował(a)
> nie dawaj mi podobnych przykladow bo to olejne i nieadekwatne do
> sytuacji uogolnienie.
>
To nie jest ważne czyja to wina, tak poprostu jest.
Przynajmniej tak gdzieś wyczytałem. Jeśli masz jakieś żródlo statystyk
że tak nie jest to mozesz podać ?
--
/^^^^>/^^^^\/^/^^^gg/tlen #78476^^^^^^^^^^^/
/ ^^>/ /~/ / / Są trzy prawdy;.... /
/ ^^>/ ^^ / / A po diabła mi sygnaturka !/
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
55. Data: 2002-03-13 18:46:43
Temat: Re: Samotni (długaśne)Śr, 13 mar 2002 09:29:16 GMT news:a6n7hg$n8h$1@news.tpi.pl
Monika Gibes napisał(a) i EDISONA sprowokował(a)
> Zacznę od tego, EDI, że muszę przyznać się, że po postach, na
> które odpowiadałam, miałam wrażenie, że jesteś młodym facetem,
> który pisze o tym, co zasłyszał z "ławkowych" opowieści (tzn.
czy ja wiem czy 33l to taki młody :-( I piszę to, jak o tym myślę.
Nigdy w życiu nie kieruję się tym co mówią inni. Jeśli chodzi o
doświadczenie, to żadne bo nikogo nie porzuciłem i mnie też nikt
jeszcze nie porzucił.
> Po Twoich odpowiedziach moje zdanie na Twój temat
> zdecydowanie ewoluluje w kierunku bardziej pozytywnych, choć nie
> oznacza to, że się z Tobą we wszystkim zgadzam.
> (tyle napisałam w poniedziałek, a kiedy wróciłam do tematu, moja
> ewolucja została nieco powstrzymana ;-))
zaschło mi w gardle, i swędzi mnie głowa :-)
> Nie tylko oni. Nie uwierzę, że mężczyźni zawsze myślą o związku po
> sam grób, a kobiety - tylko o tym, jak wykorzystać drugą stronę.
kiedy decydują się na dziecko to chyba tak. Jeśli chodzi o kobiety to
odnosiło się to wąskiemu przedziałowi, bo taki też istnieje.
Najczęściej oboje podchodzą do tego że aż po grób.
> Ostatnie zdanie mi się podoba... A jeśli mowa o pierwszym z tego
> fragmentu, zwróć uwagę na to, że w Polsce nie ma zakazu płacenia
> kosztów utrzymania dziecka bez wyroku sądowego. Do sądu trafiają
> sprawy, wniesione przez rodzica, który:
ja myślałem że alimenty to sądzą tak automatycznie, tak na wszelki
wypadek
> a) nie dostaje żadnych pieniędzy od drugiego z rodziców;
przed rozwodem powinien dostac
> b) dostaje za mało pieniędzy i chce więcej, bo takie są
> rzeczywiste potrzeby dziecka i ich możliwości
nie zawsze ten drugi ma możliwości dać więcej
> ojciec -
> oficjalnie - bezrobotny, nie zarejestrowany w pośredniaku,
> faktycznie - pracuje u rodziców w firmie będącej ich własnością,
> córka - 13 lat, sąd zasądził alimenty na rzecz dziecka w kwocie
> 130 PLN,
to jak oni to obliczaja, jakoś procentowo ? Czyli wzieli minimalny
wtedy zarobek jaki obowiązywał, powiedzmy że 520 zl i z tego 25% to
bedzie 130. To jeśli by oficjalnie zarabiał 5200, to by płacił 1300 ?
>> Zakladam. Probuje byc obiektywny, i podejrzewam co by mial w tej
>> kwestii partner do powiedzenia.
>
> A co miałby do powiedzenia i w jakiej kwestii, bo już się
> zamotałam ?
No że każda strona mówi to samo o drugiej, a ten to to i tamto....., a
ta to znowu tamto siamto.... No bo tak jest nie ?
> Teoretycznie powinnam wynająć
> sobie mieszkanie (minimum 400 zł miesięcznie + media),
ok
> opłacić
> koszty wyżywienia (myślę że 300 zł na dwoje to niezbędne minimum),
no to tak z piskiem :-)
> opiekunkę (minimum 500 zł, biorąc pod uwagę, że pracuję po 9-11
> godzin i to czasami w porach, kiedy żłobki już nie pracują),
a nie lepiej pracować mniej, zarobić o pięć stów mniej i zrezygnować z
opiekunki ?
> Gdyby nie to, nasze zycie zbliżyłoby się do poziomu rumuńskiego,
> albo ja miałabym pracę wymagającą mniej wysiłku umysłowego, za to
> z szeroką panoramą na sufit.
Masz na myśli malarza ? :-)
>
>> Ja wychodze z zalozenia ze nikt nie jest biedny, kazdy jest
>> kowalem wlasnego losu.
>
> Oczywiście. Ale dotyczy to również relacji międzyludzkich i
> stosunków z bliskimi....
Dokładnie
> Ja słyszałam. A potem dzieciak matce po latach wygarnął, że nie
> miała prawa rezygnować
> z czegoś, co należało się jemu. Bo alimenty "na dziecko" to
> przywilej dziecka a nie rodzica.
Jak go tak wychowała, nie takie rzeczy dzieci mówią o swoich "starych"
> A jak uważa Twoja żona? Jeśli tak samo, to jestes właśnie dowodem
> na to, że można pracować intensywnie i mimo tego nie dać się
> pochłonąć pracy i znajdować czas na zainteresowanie się rodziną.
Ogólnie jest zadowolona, wspólnie wybieramy taki wariant żeby było jak
najlepiej
> Nie mógłby, bo jak napisała Ania, czas którym dysponują (a raczej
> - dysponujemy) poświęcamy dzieciom.
> Ze szkodą, niestety, dla samych siebie....
no tak, ale jesli ktoś uważa że mało czas do dyspozycji =
zaniedbywanie?
> prawdę mówiąc,
> traktuję ją bardziej w kategoriach "sprawiedliwości społecznej",
> bo nie spodziewam się aby to była kwota, która w sposób znaczący
> wpłynie na poprawę naszej sytuacji materialnej.
Ciekawe ile zasądzą mojemu kumplowi, on zarabia 1000 ona 3000 a facet
dla ktorego go rzucila ponad 5000. a najlepsze jest to że on
wyremontował cały dom, który jest jej własnością (spadek), i dostanie z
tego g...
> dwojga ludzi. Nie widzę powodu, z którego któraś z tych osób
> miałaby być zwolniona całkowicie z odpowiedzialności za owo
> powołanie do zycia.
A czy nie lepiej będzie jeśli ktoś odchodzi z dzieckiem to bierze na
siebie pełną odpowiedzialność. Jeśli odchodzi bez dziecka (nie chce go)
to też bierze odpowiedzialność w postaci płacenia. A jeśli odchodzi bez
dziecka ale dlatego że sąd postanowił inaczej, to nie ponosi żadnej
odpowiedzialności.
Kurde już mnie głowa boli :-)
> A wdawanie sie w dywagacje, co jeśli kobieta
> świadomie robi dziecko aby z nim odejść to już przesada. Uważam,
> że faceci nie są prostym narzędziem w naszych rękach.
Chyba nie powiesz że jak kobieta poderwie faceta na jeden numerek, to
ten nie skorzysta będąc nieświadom o co jej tak naprawdę chodzi ?
> A wina za
> rozkład związku najczęściej rozkłada się na dwoje (choć
> niekoniecznie w równych proporcjach)
dokładnie
> A co z dziećmi pozamałżeńkimi?
tu jest problem, dlatego konkubinaty z dziećmi są antyspołeczne
> A poza tym, zauważ, że rozwód nie musi oznaczać (i dobrze, IMHO)
> utraty przez jedno z rodziców władzy rodzicielkiej.
> Jeśli by miało być tak jak piszesz, to w przypadku, kiedy jedno z
> rodziców porzuca drugie i dziecko, nie rezygnując jednocześnie z
> władzy rodzicielskiej, nie tylko uzyskiwałoby "wolność" ale
> jeszcze dodatkowo byłoby zwolnione z wszelkiej odpowiedzialności
> materialnej. Uważasz, że to byłoby fair?
A skąd będzie pewien że to akurat nie on dostanie dziecko ? Bo faceci z
reguły nie dostaja
>
> Napisałam niżej - bo DZIECKO MA PRAWO być utrzymywane również
> przez drugie z rodzców.
To lepiej niech zrobia że dziecko ma prawo do posiadania obu rodziców,
a więc ten który odchodzi płaci odszkodowanie 100 000.00 :-)
> A rodzic, z którym zostaje dziecko nie ma tego prawa, bo musi w
> 100% utrzymywać dziecko z wcześniejszego związku ??!
no ale ma dziecko, a tamten nie ma
> Poza tym, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, jak trudno ejst
> założyć nową rodzinę, jeśli się ma pozostałości po poprzedniej
> przy sobie.
przewaznie panowie po przejściach, łączą się z paniami też po
przejściach :-)
>> A czy nadal obowiązują alimenty jeślo jego dziecko ma już nowego
>> "ojca"?
>
> To zależy od konkretnego przypadku. Nie ejst to jednoznacznie
> określone.
czyli w wiekszosci przypadkow pewno tak
>
> Bo Ciebie na to stać, ale co z tymi osobami, które nie stać, a np.
> drugi rodzic wcale dziecka nie chce? Powinno się skazywac takie
> dzieci na śmierć głodową czy hurtem odstawiać do domów dziecka ?
Ja juz mówiłem że jeśli nie chce dziecka to płaci, jeśli chce a tamtego
nie stac to je dostanie
>> No to wiesz jak się czuje facet, ktoremu odebrano dziecko.
>
> co
> chodzi po głowie np. facetowi, który przez miesiąc, mieszkając pod
> jednym dachem z dzieckiem i jego matką wziął synka na ręce 2 razy,
> a weekendy spędzał na wyjazdach do nowej dziewczyny.
Chyba uczucia do zony przeniósł na dziecko, palant...
> Co czuje, gdy
> kobieta odchodzi z dzieckiem? Ulgę czy urażoną męską dumę? Może Ty
> mi podpowiesz...
ja nie wiem
> Nie całymi dniami. Tylko 3/4 dnia i 1/4 nocy. A resztę czasu
> poświęcam (poza snem oczywiście) dziecku. Ale o ojcach, którzy
> postępują tak samo chyba nikt nie mówi, że praca ich pochłania
> całkowicie?
Może tak było w tym pierwszym poscie
> O pracy pisało w kontekście przyczyn, jakie kierują tę kobietę do
> takiego kroku. A prawnicy w takich sytuacjach przydają się też w
> innych kwestiach.
A wjakich, skoro nie są małżeństwem ?
--
/^^^^>/^^^^\/^/^^^gg/tlen #78476^^^^^^^^^^^/
/ ^^>/ /~/ / / Są trzy prawdy;.... /
/ ^^>/ ^^ / / A po diabła mi sygnaturka !/
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
56. Data: 2002-03-13 18:46:45
Temat: Re: SamotniWt, 12 mar 2002 22:03:58 GMT news:a6ltk8$1sh$1@mx.tera.com.pl
Asia napisał(a) i EDISONA sprowokował(a)
> Ale ja nie chcialam rozbijac rodziny wiec dlaczego mam jeszcze
> dziecko tracic.
To nie ma nic do rzeczy, dziecko to nie karta przetargowa
> Co moze zaoferowac dziecku o ktorym
> nic nie wie bo jakos nigdy nie czol woli zainteresowania sie ile
> zjada po czym ma sraczke, a po czym wysypke, o co mu chodzi kiedy
> wydaje dziwne dzwieki...tak sie sklada, ze to wiem tylko ja i
> dlatego mam przekazac dziecko w rece tego biologicznego ojca bo ma
> kase???
Jeśli jest jeszcze takie małe to nie.
Ja to widze tak; Ty czy on składacie wniosek o rozwód i od tego momentu
kończy sie wspólnota majątkowa. Sad mówi z kim jest dziecko, jeśli
niemowlak to wiadomo że z tobą. I na koniec postanawią, że rozwód
dostaniecie kiedy dziecko ukończy np. 4 lata. Do tego czasu on płaci
alimenty. Natomiast TY do tego czasu, musisz stanąć na nogi i zapewnić
wam utrzymanie, bo po rozwodzie koniec z alimentami. Jeśli nie dasz
radę, to maleją szanse na zatrzymanie dziecka. No i potem sąd
rozpatrza. Jednak jeśli on faktycznie jest taki niedojrzały, to
zatrzymasz dziecko. Najwyżej będziecie klepać biede. Jeśli on jest
człowiekiem to jak będzie miał kase to wam da, bez jakiś przymusów. A
jak gnój, to nawet pod przymusem nie da. Nie było by tak lepiej ?
> To jakis chory absurd, ale po czesci Cie rozumiem bo
> jestes rozgoryczony i wyraznie cierpisz, a ludzie w takim stanie
> maja prawo myslec nieobiektywnie.
Nie juz nie tak bardzo, w piatek muszą już mi zdjąc gips, bo
zbankrutuję :-))
>> Jak to nic. Przeciez dziela sie swoim majatkiem
>
> Pamietaj, ze majatkiem jest wszystko czego sie dorobia w trakcie
> malzenstwa czyli takze pensja meza.
I jak są w separacji, to też ? To by było znowu bezprawie
>> Nie jest to ok. Jest to wredne i podle z jego strony. Ale Ty dla
>> swojego dziecka jesli go kochasz, to MUSISZ stanac na wlasne nogi
>> i nie stawiac sie ciagle w roli pokrzywdzonej.
>
> Ja wiem co ja musze zrobic dla mojego dziecka, ale przedemna dwa
> lata nauki i to w systemie dziennym.
To ty jeszcze nie ukończyłas szkoły i masz dziecko ??? I mówisz o
odpowiedzialności ?
> Dlatego ja nie rozumiem,
>> dziwie sie kobietom ktore po urodzeniu dziecka uzalezniaja sie
>> finansowo od partnera. Same skazuja sie na to, stawiajac wszystko
>> na jedna karte.
>
> Tak sie zdaza, ze glupie kobiety wierza swym kochanym mezom,
> ktorzy w jeden dzien obiecuja gruszki na wierzbie a na drugi kopia
> cie w tylek :-(.
No widzisz, sama przyznajesz że .....
>
>> Jak ja sie ciesze ze zona otwarcie mi kiedys powiedziala, zebym
>> sobie nie myslal ze ona zrezygnuje z pracy. Bo jak mi odbije to
>> sie nie bedzie prosic.
>
> Ciekawe czemu Ci nie ufala.
Eeeno, uafała i nadal ufa. Ale chyba nikt tak bezgranicznie nie ufa
innemu człowiekowi (poza rodzicami). To jest naturalne jak zazdrość.
--
/^^^^>/^^^^\/^/^^^gg/tlen #78476^^^^^^^^^^^/
/ ^^>/ /~/ / / Są trzy prawdy;.... /
/ ^^>/ ^^ / / A po diabła mi sygnaturka !/
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
57. Data: 2002-03-13 18:47:13
Temat: Re: SamotniŚr, 13 mar 2002 09:31:47 GMT news:a6n7hj$n8h$2@news.tpi.pl
Monika Gibes napisał(a) i EDISONA sprowokował(a)
> Prawo do nazwiska,
To nie jest prawo dziecka ?
> prawo do współdecydowania o znaczących sprawach
> dla dziecka (np. o tym, aby nie wyjeżdżało na stałe za granicę, o
> tym, jaką szkołę wybierze, jak będzie leczone itd), prawo do
zlikwidować
> decydowania, jak będa wydawane jego alimenty (dopuszczalne jest,
> zamiast wpłacania kasy, kupowianie np. jedzenia,ubrania),
to jest rozsądne
> w jakiej
> wierze będzie wychowywane dziecko....
To co się podpisuje przy ślubie to już nie jest ważne ? O ile pamiętam
to była tam taka rubryczka.
> Tych rzeczy nie chce się
> zauważać, ale z drugiej strony korzystając z tych praw można tak
> fajnie uprzykrzyć życie rodzicowi z którym zostaje dziecko.... :-(
dlatego prawo powinien mieć jeden rodzic, bo wtedy dziecko będzie
instrumentem żeby dokopać temu/jej ......
>
>> No nie wiem. Raczej obowiązki powinien przejąć ten, który
>> zdecydował się bezpośrednio wychowywać to dziecko.
>
> Oh, piszesz tak, jakby to zawsze była świadoma decyzja tego, z kim
> zostaje dziecko. Jakby nie zdarzało się, że tatuś pójdzie w
> diabły, albo mamusia - w tango zostawiając dziecko drugiemu
> rodzicowi lub dziadkom.
bywa i tak że nikt go nie chce, widziałem juz takie
>
>> To jest naprawdę trudny temat. Ale jak wytłumaczyć dziecku,
>> dlaczego ono ma tylko połowę ojca, a to drugie starsze półtorej ?
>
> A skąd wzięło się to półtorej?
no ten no, ojczym i połowa tego od nasienia :-)
>
> Wiesz, ja zastanawiam się, jak wyjaśnić dziecku, co to jest "tato"
> - wiem, że niedługo o to zapyta. I mam wrażenie, że ojciec mojego
> dziecka nie za bardzo się tym faktem martwi...
Hmm, tato to ten co się mną opiekuje, przytuli, pomoże, JEST.
od tego chyba bym zaczął, a kiedy dziecko dorośnie, kiedy jakoś będzie
miało poukładane w głowie jak wyglada rodzina to wtedy bym zaserwował
prawde. Na początku nie zrozumie, że to jest tato, i że nie mieszka z
nim bo mama to zła kobieta.
> A nie sądzę, aby
> był takim niechlubnym wyjątkiem, jedynym w całym kraju... Jakoś
> więc nie mogę w sobie wykrzesać współczucia dla facetów, którzy
> muszą płacić alimenty, zamiast spokojnie zapomnieć o poprzednich
> dzieciach...
ukojeniem by było chyba zapomnieć
--
/^^^^>/^^^^\/^/^^^gg/tlen #78476^^^^^^^^^^^/
/ ^^>/ /~/ / / Są trzy prawdy;.... /
/ ^^>/ ^^ / / A po diabła mi sygnaturka !/
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
58. Data: 2002-03-13 18:47:19
Temat: Re: SamotniŚr, 13 mar 2002 07:40:50 GMT news:a6n3m0$kuj$2@news.tpi.pl
Monika Gibes napisał(a) i EDISONA sprowokował(a)
> Przecież, o ile znam fizjologię,
> wcześniej on musiał się spuszczać - jeśli nie na nią, to w nią
> (przepraszam wszystkich za wulgarne zachowanie, ale takie mi się
> obrazowe umotywowanie alimentów skojarzyło ;-)). Chyba jakiś
> rewanż jej się należy ? ;-))
>
Hehe, masz fajne skojarzenia :-)
Tylko od dawna wiadomo, że spuszczanie jest uciechą dla kobiet :-))
--
/^^^^>/^^^^\/^/^^^gg/tlen #78476^^^^^^^^^^^/
/ ^^>/ /~/ / / Są trzy prawdy;.... /
/ ^^>/ ^^ / / A po diabła mi sygnaturka !/
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
59. Data: 2002-03-13 18:47:21
Temat: Re: SamotniWt, 12 mar 2002 21:54:24 GMT news:a6lt2b$1n5$1@mx.tera.com.pl
Asia napisał(a) i EDISONA sprowokował(a)
>> Moze po prostu zdal sie calkowicie na Ciebie. Ze Ty wszystkiego
>> dopilnujesz. Daj mu szanse, zmus go a przekonasz sie ze nie jest
>> tak zle :-)
>
> Raz dalam i zaluje. Teraz nie dam bo mi dziecka zal.
Już po jednym razie odpuściłaś ?
>> Hmm, mnie sie wydaje ze takie rzeczy przekazuje sie nie tyle
>> slowami, co raczej czynami.
>
> Nie rozumiem Twojego komentarza... Przeciez napisalam, ze to
> akurat by zrobil...
zle zrozumiałem
> Jesli jest prawym czlowiekiem, zyje w zgodzie z
>> prawem i ludzmi to dziecko przejmie to od niego.
>
> No raczej nie zyje w zgodzie z ludzmi :-(
Az tak źle ? Fatalnie wybrałaś
> Masz raczej, ale powszechnym zjawiskiem jest, ze to raczej kobieta
> ma ta iskre boza zwana instynktem maciezynskim i to ona juz na
> samym poczatku musi sie zgrac z dzieckiem i nauczyc je rozumiec.
> Rzadko, ktory facet umie tak jak matka (nie mowie o
> zwyrodnieniach) zaspokoic potrzeby dziecka,
Jeśli chodzi Ci o takie rzeczy jak pranie zmywanie jedzienie itp. to
powiedz kto to zazwyczaj robi nawet wtedy kiedy w domu nie ma jeszcze
dziecka ? A jeśli chodzi o czułość do dziecka to faktycznie matka ma
przewagę, ale tylko w pierwzszym okresie po urodzeniu za sprawą
hormonów jakie jej mózg produkuje. Potem to już wcale tak nie jest.
> a zwlaszcza na samym
> poczatku. Moj maz tego zupelnie nie potrafi co zreszta na kazdym
> kroku udowadnia i wszyscy sa tego swiadkami.
Nie znam go. Może faktycznie coś z nim nie tak. Choć zdarzają się też
nadopiekuńcze matki. Różnie to bywa.
--
/^^^^>/^^^^\/^/^^^gg/tlen #78476^^^^^^^^^^^/
/ ^^>/ /~/ / / Są trzy prawdy;.... /
/ ^^>/ ^^ / / A po diabła mi sygnaturka !/
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
60. Data: 2002-03-13 23:59:24
Temat: Re: SamotniWiesz co? Mimo wszystko to fajnie z facetem na takie tematy pogadac :-)
pzdr Asia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |