Data: 2007-02-19 22:04:30
Temat: Re: Samotność doprowadzająca do depresji.
Od: "Sky" <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik shia <j...@w...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:45da03c1$0$13197$f...@m...aster.pl...
> > Mam taki problem. Nie znosze samotnosci. Ale to nie w takim sensie, ze sie
> > nudze, ale kiedy wejde do pustego mieszkania, to dostaje momentalnie
> > przypływu
> > depresji. Nie znosze cholernej ciszy. Braku moziwosci odezwania się do
> > kogokolwiek.
>
>
> Wydaje mi sie, wiekszosc ludzi czuloby sie tak samo wracajac do pustego
> mieszkania... Mnie sie zdarzyla taka sytuacja kilka razy, i czulam sie wtedy
> okropnie - dla zabicia tej dokuczliwej ciszy wlaczalam glosno radio, i musze
> powiedziec, ze sporo pomagalo. Najszybszym jednak rozwiazaniem tego smutnego
> problemu wydaje sie zmienienie lokum/wspóllokatora, lub po prostu wziecie do
> siebie pary kociakow. Koty, szczegolnie gdy sa dwa, daja duzo radosci i
> wprowadzaja pewnego rodzaju pozytywny chaos w domu i zyciu opiekuna. No i
> zawsze mozesz byc pewien, ze w mieszkaniu czekaja na ciebie dwa rozesmiane
> kocie pyszczki, przybiegajace cie powitac gdy tylko przekroczysz prog domu
> ; ) Zawsze to cos, dopoki nie mozesz liczyc na czlowieka. A swoja droga, to
> moze zapisz sie na weekend na jakies zajecia...? Z koszykowki, jogi,
> lepienia garnkow, rysowania, czy co tam cie interesuje. Mialbys co robic w
> wolnym czasie, poznalbys nowych ludzi, moze z kims byc sie nawet
> zaprzyjaznil... Warto sprobowac.
>
> pozdrawiam, shia
Warto...?
Może i warto!? ;)
Tylko nie wiem czemu nasuwa mi się [intuicja] postać dziewczyny Patch Adamsa z filmu
o tym samym tytule...wiecie jak ona skończyła? Brrr...
|