Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: XL <i...@g...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Śmierć osobowości
Date: Sat, 19 Dec 2009 15:00:55 +0100
Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
Lines: 53
Message-ID: <1fpogqv39048m$.b3htmj9tqjl.dlg@40tude.net>
References: <hgifvh$f1v$1@nemesis.news.neostrada.pl>
Reply-To: i...@g...pl
NNTP-Posting-Host: aemn136.neoplus.adsl.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: inews.gazeta.pl 1261231264 28694 79.191.65.136 (19 Dec 2009 14:01:04 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Sat, 19 Dec 2009 14:01:04 +0000 (UTC)
X-User: ikselk
User-Agent: 40tude_Dialog/2.0.15.1pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:496383
Ukryj nagłówki
Dnia Sat, 19 Dec 2009 13:03:21 +0100, flyer napisał(a):
> Jako zaprzysięgły antyhumanista zastanowiłem się, co się dzieje w
> momencie, kiedy np. odchodzi od nas partner, umiera dziecko, opuszczamy
> środowisko, z którym się zżyliśmy - środowisko ludzkie lub czysto
> rzeczowe [powtarzalne-przewidywalne]?
>
> Dla lepszego zrozumienia zostanę przy przykładzie dziecka/partnera,
> które umarło. Pojawia się oczywiście empatia, związana z cierpieniem
> dziecka związanym ze śmiercią, ale dlaczego pojawia się również rozpacz?
>
> Tu uwaga na marginesie - nie znam zbyt dobrze wszystkich typów ludzi,
> ale mz. zdrowa rozpacz jest krótkotrwała - długotrwała rozpacz wynika
> albo z przesłanek kulturowych [gra - często uzasadniona tym, że osoba,
> która zbyt szybko wyjdzie z rozpaczy jest oceniana społecznie jako osoba
> "zła", mimo że kryterium oceny jest czysto kulturowe i nie odzwierciedla
> naturalnych procesów psychologicznych], albo zatrzymania/podtrzymywania
> świadomości śmierci dziecka.
>
> Czym więc jest śmierć dziecka/partnera, rozważana w czystej postaci -
> "jest i nagle nie ma"? Mz. śmiercią części osobowości, nagłą śmiercią
> mnóstwa połączeń neuronów, zbudowanych na podstawie interakcji z
> dzieckiem/partnerem, innymi słowy "przeraźliwym bólem głowy". Śmiercią
> "schematów behawioralnych" zupełnie niezależną od świadomości -
> niezależnie czy świadomość tego chce, czy nie, to one
> [schematy/połączenia] już umarły - czysty determinizm. Sprawą czysto
> techniczną. Sprawą, która rozważana z pozycji czysto technicznej powinna
> zniknąć w momencie, kiedy pacjent uświadomi sobie przyczynę "bólu" i
> "zacznie żyć od nowa". Przy czym "od nowa" nie polega na rozpoczęciu
> wszystkiego od początku, ale zrozumieniu, że pewne zachowania są
> przypisane interakcjom z określoną osobą i nie ma sensu ich kontynuować,
> skoro nie ma ich [zachowań] podmiotu - trzeba szukać nowych zachowań,
> trzeba szukać siebie.
>
> Załóżmy teraz, że dziecko/partner zmartwychwstanie - czy będzie to ten
> sam partner/dziecko, który umarł behawioralnie dla naszego mózgu? Nie -
> nie ma w mózgu już po nim śladów. Skąd więc kalekie próby tych samych
> zachowań wobec niego? Ze świadomości - świadomość próbuje *naśladować*
> [kierując się znanymi sobie opisami] przeszłe zachowania behawioralne.
> Błąd - osoba zmartwychstała jest zupełnie nową osobą dla mózgu
> "biologicznego" i należy ją traktować tak, jak osobę świeżo poznaną. Nie
> ma znaczenia, że to "własne dziecko" czy "partner, z którym przeżyło się
> 20 lat" - dla behawioralnego mózgu tamte osoby nie istnieją i nigdy nie
> istniały.
>
> Pozdrawiam
> Flyer
Nie za dużo sobie bierzesz na swoją biedną skołataną głowę?
--
Ikselka.
|