Data: 2008-06-18 21:28:37
Temat: Re: Sprawa Agaty - epilog
Od: J-23 <k...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 18 Cze, 21:57, "i...@g...pl" <i...@g...pl> wrote:
> Dnia Wed, 18 Jun 2008 10:13:40 -0700 (PDT), J-23 napisał(a):
>
> > Nie rozumiem! Jakie odszkodowanie, i za co. Tam prawo zostalo
> > naruszone w ewidentny sposob, chodzi o p.Tysiac. W drugim przypadku
> > postapiono zgodnie z litra prawa.
>
> Postąpiono, ale zawsze można stwierdzić po latach, że nastąpiło to na
> skutek działań pro-aborcjonistów, nakłaniania do aborcji, wpływu na
> dziewczynę, tj.: aborcja została wykonana "na wniosek" zainteresowanej, ale
> będącej "pod niesłusznym wpływem". I wlaśnie osoby "wpływające" mogą być
> oskarżone.
> Jeśli kiedyś dziewczyna dojdzie do przekonania (mniej lub bardziej
> szczerego) że ta decyzja była wymuszona lub że była wynikiem manipulowania
> jej wolą, no to... Zwłaszcza, gdyby się zdarzyło, że będą następstwa
> zdrowotne tego zabiegu - nie mogłaby już mieć dzieci lub załóżmy
> przechodziłaby w przyszłości załamanie psychiczne (przecież może, prawda?
> hie, hie) itp. - wszystko to będzie powodem do wniesienia roszczeń. W
> każdym razie widzę to jako wysoce prawdopodobne w pewnych środowiskach...
> powiedzmy obdarzonych sprytem w wyciąganiu pieniędzy od kogo się da.
>
> > Dziecka jeszcze nie bylo, byl
> > jedynie plod we wczesnej fazie rozwojowej.
>
> A o tym nie dyskutuję, po prostu mam zupelnie inne zdanie. Także Agata może
> za 4 lata prezentować zdanie dokłądnie takie, jak moje - przecież wolno
> jej, prawda? Wszak dziś jest tylko dzieckiem, którym kierują odpowiedzialni
> dorośli, dzieckiem, które dopiero dochodzi do "własnego rozumu" i nie
> odpowiada sama za swe decyzje jeszcze... :->
Wszystko jest jednak wynikiem zaostrzonej ustawy antyaborcyjnej. Zbyt
szeczgolowe, i wnikajace w intymne sfery zycia czlowieka prawo,
skutkuje roznymi aberacjami. W aspekcie spolecznym rowniez. Nie jest
to mile kiedy publikatory od switu do nocy zajmuja sie losem jakiejs
"pindy" - w koncu, i robia z tego sensacje dnia/i. Szczerze mowiac
jest mi zupelnie obojetne czy jakas nastolatka jest w ciazy, czy nie
jest. Dura lex sed leks, i ten poglad zawarty w starozytnej maksymie
prawnej w tym przypadku zwyciezyl. W swietle prawa "ta dziewczyna" nie
moze wnosic zadnych roszczen w zadnej kwestii bo nie posiada pelni
praw w chwili zaistnienia okreslonych okolicznosci. Za pare lat, jak
piszesz, moze jedynie artykulowac swoje ewentualne zarzuty w stosunku
do rodzicow, jako dysponentow jej woli. Nie widze tez zadnej analogii
losu rzeczonej nastolatki , do sytuacji p.Tysiac.
J-itede
|