Strona główna Grupy pl.rec.kuchnia Sushi i ryby świeże

Grupy

Szukaj w grupach

 

Sushi i ryby świeże

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 117


« poprzedni wątek następny wątek »

61. Data: 2015-09-12 19:00:44

Temat: Re: Sushi i ryby świeże
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Fri, 11 Sep 2015 07:23:17 +0200, bbjk napisał(a):

> Chińczycy do tej pory nie przepadają za Japończykami, delikatnie
> mówiąc, bo mają w pamięci okupację japońską, masakrę nankińską i podobne
> wydarzenia.

No proszę, ile zrozumienia dla Chińczyków! Jakoś w stosunku do rodaków tego
nie wykazujesz.
--
XL https://www.youtube.com/watch?v=wNcV_dHUHSs

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


62. Data: 2015-09-12 19:04:26

Temat: Re: Sushi i ryby świeże
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Fri, 11 Sep 2015 09:43:35 +0200, Stokrotka napisał(a):

>> Ryzykował ktoś robić sushi z surowych ryb? Jeśli tak, to gdzie je zakupił?
>
> A jaka jest definicja suszi?
> Bo ja myslałam, że suszi to surowa ryba jakoś tam podana, często zawijana w
> wodorosty.
> Z tego punktu widzenia nasza tradycyjna sałatka śledziowa to suszi.

A złaszcza zwykły solony śledź.

--
XL https://www.youtube.com/watch?v=wNcV_dHUHSs

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


63. Data: 2015-09-12 19:07:23

Temat: Re: Sushi i ryby świeże
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Fri, 11 Sep 2015 19:45:59 +0200, Ghost napisał(a):

> Użytkownik "Ghost" napisał w wiadomości grup
> dyskusyjnych:55f14e5f$0$27528$6...@n...neostrad
a.pl...
>
> Użytkownik "FEniks" napisał w wiadomości grup
>
>>>Poza tym u nas jest w jednej galerii sklep Smaki Świata - może w innych
>>>miastach też jest coś takiego - mają wszystko do sushi. Tam, jak ryba nie
>>>nadaje się do jedzenia na surowo, to raczej uczciwie powiedzą.
>
>>Mam rzut beretem, jutro sprawdzę.
>
> Ale zara to chyba Kucnie Świata, bo Smaki Świata to knajpa. Niestety Kuchnie
> Świata w Kotwicach to jakaś tragedia, rozmiar kiosku ruchu :-)

Bo świat dziś się skurczył, gostku 3->
--
XL https://www.youtube.com/watch?v=wNcV_dHUHSs

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


64. Data: 2015-09-12 19:12:33

Temat: Re: Sushi i ryby świeże
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sat, 12 Sep 2015 07:19:06 +0200, bbjk napisał(a):

> najdroższą i najbardziej wykwintną wołowinę
> świata, zrobioną z krów, które są masowane, słuchają klasycznej muzyki i
> pozostały do humanitarnej śmierci w stanie dziewiczym

Najdroższa i najbardziej wykwintna wołowina jest z BYKÓW, a nie z krów.
--
XL https://www.youtube.com/watch?v=wNcV_dHUHSs

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


65. Data: 2015-09-12 20:41:49

Temat: Re: Sushi i ryby świeże
Od: "Ghost" <g...@e...com> szukaj wiadomości tego autora



Użytkownik "Ikselka" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:j...@4...ne
t...

Dnia Fri, 11 Sep 2015 07:23:17 +0200, bbjk napisał(a):

>> Chińczycy do tej pory nie przepadają za Japończykami, delikatnie
>> mówiąc, bo mają w pamięci okupację japońską, masakrę nankińską i podobne
>> wydarzenia.

>No proszę, ile zrozumienia dla Chińczyków! Jakoś w stosunku do rodaków tego
>nie wykazujesz.

Mogłabyś się wyrzygać gdzieś indziej?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


66. Data: 2015-09-12 20:50:57

Temat: Re: Sushi i ryby świeże
Od: "Ghost" <g...@e...com> szukaj wiadomości tego autora



Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:s...@f...lasek.waw.pl
...

>Ja sobie wyobrażałem Kioto, dawną stolicę,
>jako miejsce spokojne i urukliwe -- zawsze na fotografiach z tego
>miasta widywałem pałace, pagody, czy jak te drewniane domki się
>nazywają. Wszystko to pośród kwitnących wiśni albo drzew, z których
>właśnie spadają różnokolorowe liście.

I że niby Higashiyama District taki nie jest? Spodziewałeś się, że całe
Kyoto to będzie średniowiecze? Nigga, please...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


67. Data: 2015-09-12 21:28:50

Temat: Re: Sushi i ryby świeże
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Ghost napisał:

>> Ja sobie wyobrażałem Kioto, dawną stolicę, jako miejsce spokojne i
>> urukliwe -- zawsze na fotografiach z tego miasta widywałem pałace,
>> pagody, czy jak te drewniane domki się nazywają. Wszystko to pośród
>> kwitnących wiśni albo drzew, z których właśnie spadają różnokolorowe
>> liście.
>
> I że niby Higashiyama District taki nie jest? Spodziewałeś się, że
> całe Kyoto to będzie średniowiecze? Nigga, please...

Ale dlaczego miałbym się czegokolwiek spodziewać?! Ludzie przeważnie
myślą skojarzeniami -- ja do tego gatunku też należę. Gdzież mi do
wszechwiedzących, którzy zawsze wszystko wiedzą najlepiej. Świat jest
wielki, miast w nim bez liku, a ja -- choć mam ten świat odwzorowany
w głowie z dokładnością wyższą od średniej światowej, amerykańskiej,
europejskeij czy naszej polskiej -- to o większości miast nie mam
bliższych wyobrażeń. I to jest piękne, bo niespodzianki są piękne.

Na temat Kioto nie miałem wyobrażeń żadnych -- nawet takich, czy to
duże miasto, czy małe. Ważne miejsce dla współczesnych, jak Kraków
na przykład, czy stojące na uboczu, jak Gniezno. Wciąż wyraźnie
samodzielne, czy wchłonięte w inny organizm -- jak choćby Biała Góra,
ważna w czeskiej historii, a dzisiaj tylko górka w Pradze. O Wenecji
zawsze wiedziałem, że kanały, gondole i renesans. Na miejscu okazało
się, że Wenecja cała taka. Dość jest w świecie miast i miasteczek,
które przez stulecia utrzymały niezmieniony charkter. Gdyby Kioto do
takich należało, to by jakieś Fundamentalne Prawo Wszechświata zostało
naruszone?

Jarek

--
W Gdańsku mewy, wiatr i gotyk
Słońce świeci złotą smugą
Pan kapitan białej floty
Idzie przez ulicę Długą

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


68. Data: 2015-09-12 21:35:35

Temat: Re: Sushi i ryby świeże
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2015-09-12 o 18:31, Jarosław Sokołowski pisze:
> Pani Basia napisała:
>
>> Jeśli jadłeś prawdziwe steki z wołowiny z Kobe, nazwa zastrzeżona, jak
>> dla szampana, to jadłeś najdroższą i najbardziej wykwintną wołowinę
>> świata, zrobioną z krów, które są masowane, słuchają klasycznej muzyki
>> i pozostały do humanitarnej śmierci w stanie dziewiczym. Często też
>> sprzedaje się wołowinę z krów rasy Wagyu (z tej rasy pochodzi wołowina
>> Kobe), ale nie poddanych takim restrykcjom hodowlanym i niekoniecznie
>> z okolic Kobe, ją też potocznie też nazywa się wołowiną z Kobe i choć
>> bardzo dobra, nie ma tego legendarnego smaku, co oryginalna. Tę można
>> zjeść w Europie, oryginalna jest tylko JAponii.
> Najlepiej powiedzieć, co już zrobiłem wcześniej, że jadłem wołowinę
> *w* Kobe. Skąd ją tam mieli -- tego nie wiem. Ale może nie przywieźli
> z bardzo daleka. Czy jałowicę prowadzano specjalnie do filharmonii,
> też nie wiem, ale wątpię. W ogóle sprawa "okolic Kobe" warta jest
> dokładniejszego zbadania. Ja sobie wyobrażałem Kioto, dawną stolicę,
> jako miejsce spokojne i urukliwe -- zawsze na fotografiach z tego
> miasta widywałem pałace, pagody, czy jak te drewniane domki się
> nazywają. Wszystko to pośród kwitnących wiśni albo drzew, z których
> właśnie spadają różnokolorowe liście. Osaka, Kioto, Kobe i kilka
> jeszcze innych lokalnych nazw, które Europejczykowi nie są tak znane,
> tworzą jedną wielką aglomerację Kansai. Ludzi tam prawie tyle, co
> w całej Polsce. Miejsce wykorzystane do szczętu, gdzie by tam jeszce
> można było zmieścić krowę, to ja nie wiem. W tym morzu gęstej zabudowy,
> również przemyłowej, tkwią jak nieliczne rodzynki w tanim cieście,
> a to cesarski pałac w Kioto, a to zamek w Osace. O tej najbliższej
> oborze z masażem (i rzeźni z masarzem) można dziś równie dobrze
> powiedzieć, że jest w okolicach Osaki, co w okolicach Kobe.
>
>> Napisz proszę JArku coś więcej na temat doznań smakowych i ceremoniału
>> restauracyjnego.
> Po prostu dobry kawałek steku wołowego podany z różnymi dodatkami. Ja
> testowałem tylko jeden, nawet nie pamiętam który, więc nie mam porównań.
> Gdybym nawet zdecydował się na więcej, to też bym pewnie nie poznał,
> która krowa słuchała Chopina, a która Mozarta. I z ryżem było. Kawałek
> nieduży raczej. Tu ceremoniał restauracyjny odmienny był od teksańskiego
> podejścia do wołowiny, czy też chińskiej obfitości przy biesiadowaniu.
> Gdy ktoś stosuje się do znanych i dobrych zaleceń, by "jadać tam, gdzie
> miejscowi", nie znajdzie w miejskiej knajpie umalowanych gejsz w kimonach,
> ni odwołań do obyczajów samurajskich.
>
> Ten kraj w ekspresowym tempie przeszedł od feudalizmu i absolutyzmu
> wprost do zachodniego stylu życia z demokracją i kapitalizmem. U nas
> każdy by chciał teraz w dworku i z sygnetem na palcu. Bo niby Tradycja
> taka. Ale wiadomo, że to ściema i na niby, bo jeśli nawet tradycja, to
> dla nielicznych. Mam wrażenie, że w Japonii wciąż nie wypada bez biletu
> wsiadać do samurajskiego wagonika. Nie-samurajów było tam więcej niż
> chłopstwa u nas, pewnie ponad 99%. A ta warstwa praw żadnych nie miała,
> żadnych tradycji im się wytworzyć nie udało. Stąd tak bardzo zwykli
> Japończycy chłoną z Zachodu co się da, wypełniają pustkę.
>
> Piszę o takich zwykłych miejscach w gąszczu przemysłowego Kansai. Tu
> można całymi dniami (i nocami) chodzić po ulicach i nie spotkać bladej
> europejskiej twarzy. Nawet w ścisłym centrum Osaki, gdzie na mój rozum
> powinno roić się od biznesmenów z całego świata, też są sami miejscowi.
> W zbliżonych kręgach hipsterskich teraz moda, by jeździć do Japonii
> -- "żeby poznać kraj i mieszkańców jego". Przeważnie latają do Tokio.
> Tam trochę inaczej. Ale nie wiem na ile bierze się to z tego, co kiedyś
> mądrze zauważył Werner Heisenberg, że obserwacja zawsze wpływa na obiekt
> obserwowany.
>
>> Do Japonii pewnie nigdy nie dotrę, a jeśli, to nie będzie mnie stać na
>> befsztyk z Kobe, bo kosztuje ok. 400 funtów/kg, a i pewnie wolałabym
>> tę kasę przeznaczyć na inne cele.
> Te cele dobrze jest zdefiniować jeszcze przed wyjazdem. Zaoszczędzone
> na befsztyku pieniądze najlepiej przeznaczyć na miesięczny (tygodniowy,
> dwutygodniowy itp) bilet kolejowy. Specjalny bilet Japan Rail, sprzedawany
> tylko obcokrajowcom i *tylko* poza granicami kraju. Jak się już przyleci
> na miejsce, jest za późno. Taki bilet sprawia, że koszty przemieszczania
> się dramatycnie maleją, a poza tym są z góry określone i już poniesione,
> więc nie żal. A bilety, to może być główny koszt wyprawy.
>
>> I w ogóle napisz na temat japońskiego menu.
> Jak Maryna z Hrubego szła na dół ku wsi, to ją na bok prasło, w pole
> z grulami. Człek uprawaia czasem tak odczapistyczne podróżowanie,
> że nigdy nie wie z góry, że się znajdzie na przykład w Japonii. Ja
> dowiedziałem się może ze trzy dni wcześniej. Nie było nawet czasu,
> by zastanowić się nad tym, na jakie menu się tam trafi. Na miejscu
> hotel tak centralnie położony, jak jakiś Mariott w Warszawie. Hotel
> duży, ze trzydzieści pięter, ale w środku tylko nędzny Starbucks.
> Co mi po Starbucksie, zwłaszcza o drugiej w nocy w Japonii? Idę więc
> w miasto. Człowiek po długiej podróży, zmianie czasu i kilkugodzinnym
> śnie nieco otumaniony, ale daję radę. Tylko strach, żeby nie zabłądzić
> -- w kraju, gdzie idea ulicy jako sposobu porządkowania przestrzeni
> miejskiej nie chciała się przyjąć, o pobłądzenie trudno nie jest.
>
> Wskazówka mojego osobistego barometru wciąż pokazuje zero -- obiektów
> zbiorowego żywnienia w okolicy brak. Ale są spożywczaki. I to otwarte,
> choć środek nocy. Ludzi też zresztą wokół jak mrówków. Wchodzę. Różne
> tam rzeczy, ale centralne miejsce zajmuje regał na zupki-zalewajki.
> W kubeczakach i miseczakach z plastiku, w większych lub mniejszych.
> Myślę sobie: dobra nasza, choćby na tym, ale do jutra przeżyję. W pokoju
> mam czajnik i gorącą wodę. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Jeszcze wino
> kupiłem -- australijske [yellow tail], dokładnie takie samo jak u nas
> stoi po teskach i kauflandach. Jak się później okazało, obecne w każdym
> sklepie. A nie że jakaś choya, gruszeczki, śliweczki, szczupłe buteleczki.
> Mieli też sake, zapakowane na sposób tych zupek -- że można było pić od
> razu z opakowania. Teraz kombinuję jak tu wrócić do pokoju i nie narzucać
> się ze swoim wieśniactwem -- bo czymże innym może być parzenie zupki
> zalewajki w porządnym hotelu? Ale udało się. Zupka była całkiem całkiem,
> dużo powyżej (naszej) średniej krajowej. To jednak oryginał, pomysł jest
> japoński, a nie chiński. Całkiem sporo liofilizowanych różnośći, tak
> pochodzenia zoologicznego, jak i botanicznego, które po zalaniu wodą
> odzyskały naturalną konsystencję i smak.
>
> Wczesnym rankiem wstaję i jadę windą na dół. I co widzę w hotelowym
> holu -- tłum ludzi stojących w kolejce na wjazd na piętra. Każdy z nich
> w ręce trzyma zakupową torebeczkę-jednorazóweczkę. Z każdej torebeczki
> wyziera miseczka z zupką, która lada moment zostanie w pokoju zalana
> wrzątkiem i ze smakiem zjedzona. To był hotel w całości zaludniony przez
> Japończyków w delegacji i rozjazdach służbowych -- ludzi przeważnie
> młodych i zawsze uśmiechniętych, płci obojga. Po zupki do sklepu chodzili
> sami, ale rano przed progiem każdego pokoju pojawiała się płachta jakiegoś
> lokalnego "sinbuna" (tylko pod moim nie było, zagaduję, że czasową
> prenumeratę trzeba było sobie osobno zamówić w recepcji). Tak oto wygląda
> menu człowieka pracy. Mam nadzieję, że nie zanudziłem, jeśli nawet nie
> o takie japońskie menu chodziło.

Mogłabym czytać nawet o tym, jak kanapkę z masłem i solą jadłeś.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


69. Data: 2015-09-13 07:07:58

Temat: Re: Sushi i ryby świeże
Od: bbjk <a...@b...cc> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2015-09-12 o 18:31, Jarosław Sokołowski pisze:
> Mam nadzieję, że nie zanudziłem, jeśli nawet nie
> o takie japońskie menu chodziło.

No skąd, dzięki, ciekawie czytać, jakbym widziała to, co opisujesz. Poza
zupkami "chińskimi" jadłeś tę słynną wołowinę, więc pomyślałam, że była
okazja powłóczyć się po knajpkach. Wiem, że Japonia jest bardzo
hermetyczna i turyście, a szczególnie delegatowi ciężko dotrzeć do tzw.
prawdziwego życia. Ostatnio sporo czytam o Azji, potwierdza się, co
sugerujesz, że jeśli podróżować, tam, to tylko koleją, w czym utwierdza
mnie "literatura kolejowa" Therouxa, ale i innych.
--
B.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


70. Data: 2015-09-13 07:21:24

Temat: Re: Sushi i ryby świeże
Od: bbjk <a...@b...cc> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2015-09-12 o 20:41, Ghost pisze:

>>> Chińczycy do tej pory nie przepadają za Japończykami, delikatnie
>>> mówiąc, bo mają w pamięci okupację japońską, masakrę nankińską i podobne
>>> wydarzenia.
>
>> No proszę, ile zrozumienia dla Chińczyków! Jakoś w stosunku do rodaków
>> tego
>> nie wykazujesz.
>
> Mogłabyś się wyrzygać gdzieś indziej?

Hehe, widać u niektórych poziom frustracji jest taki, że muszą.
Ciocia dobra rada: rozmawiaj z tymi, którzy potrafią w normalny sposób
wymieniać opinie. Chyba nie wdajesz się w połajankę z każdym kundelkiem
ujadającym na rower, którym pomykasz przez nasz piękny kraj?
--
B.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 6 . [ 7 ] . 8 ... 12


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Jak upitrasić chleb żytni ?
Wszechobecne alu.
Cukinia na "bigos" - na zimę.
Kto tu śpiewa?
Wielkie Konfitowanie!

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Polska [masowo - przyp. JMJ] importuje paprykę, a polska gnije na polach
Saturator do wody gazowanej CO2.
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5

zobacz wszyskie »