Data: 2005-10-02 20:03:47
Temat: Re: Szanowni czytelnicy - z tego miejsca chciałbym ...
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Flyer; <dhmr0a$ee$1@atlantis.news.tpi.pl> :
> Flyer; <dhmkjr$il8$1@nemesis.news.tpi.pl> :
>
> A co do mojej Sympatii [po co to piszę? - cb znajdź wytłumaczenie, bo ty
> taka mądra męczyzna jesteś ;)] - wczoraj zniwelowałem częśc emocji
> oglądając Vatel'a i chyba nadal ją Lubię - możesz mi PD polecić jakiegoś
> specjalistę od Lobotomii? ;)))
To znów definicyjki - robię porządek w szafie, czasami znajdę jakiś
łach, który może komuś być przydatny, choć nie wydaje mi się - ale co mi
tam - muszę.
Najpierw zastanawiałem się nad pojęciem ambiwalencji, czy w ogóle
istnieje w realu, czy tylko w opisie. Wyszło mi, że istnieje tylko w
opisie - znów porażka psycholi, przepraszam, psychologów. Konstrukcja
mózgu nie umożliwia bowiem przypisanie dwóch różnych stanów do jednego
śladu pamięciowego w jednym i tym samym momencie - czyli trzy przypadki:
- rozbicie w czasie odczytu wartości ze śladu pamięciowego [jeżeli
uznać, że ślad pamięciowy zawiera tylko formę funkcji, a nie
zmienne/wyniki funkcji] - w przypadku konstrukcji "lubię/nie lubię"
jedno z tych stwierdzeń jest wyłącznie fantomem wygenerowanym kiedyś tam
- poprawnie winno brzmić to "lubiłem/nie lubię";
- odczyt dokonywany jest w tym samym czasie z różnych śladów
pamięciowych [a więc fizjologicznie nie istnieje ambiwalencja], jednak
ograniczenie opisu/komunikacji zmusza do określenia źródła ambiwalencji
jednym pojęciem;
- i specyficzna - racjonalizacyjna - każdy następny człon ambiwalencji
jest efektem poprzedniej racjonalizacji i jednocześnie sam jest
racjonalizacją - czyli osoba tak naprawdę nie potrafi wyartykułować
emocji odnośnie jakiegoś bodźca - zresztą to normalne -
Mądry_Pies_Pawłowa nie widząc prądu, a tylko go odczuwając
fizjologicznie też nie potrafiłby - Głupi_Pies_Pawłowa udawałby, że
potrafi, przypisując negatywne emocje np. do dźwięku dzwonka, ale to
byłby głupi pies. ;)
A druga sprawa - zastanawiałem się nad abstrakcyjną funkcją procesów
nadrzędnych - neurologicznie mogłby być to procesy niezależne od funkcji
mózgu, związane z produkcją jakiejś substancji lub jakimś ośrodkiem
mózgu - w każdym razie niepoddający się woli. Zastanawiałem się, bo
pojęcie asocjacji już mi nie wystarczy. W moich dwóch ostatnich
związkach występowało ochłodzenie po rozstaniu, które uniemożliwiało mi
powrót - humanistyczne wyjaśnienia mnie jakoś nie rajcują, więc
spróbowałem po swojemu. Powiedzmy, że istnieje proces nadrzędny, który
działa powoli i poza granicami świadomości - jego czas działania można
liczyć w tygodniach, miesiącach - dopiero osiągnięcie pewnego poziomu
efektów pozwala na jego dostrzeżenie, choć mz. często widoczne są
wyłącznie efekty, sam proces umyka poznaniu, bo go już nie ma. Czyli
moje porażki nie wiązały się z tym, że "czegoś już nie było" ale
wyłącznie z osiągnięciem określonego wewnętrznego stanu.
I tak przy okazji zastanowiłem się nad chorobą afektywną dwubiegunową.
Załóżmy, że takie osoby posiadają wyższą samoświadomośc tzn. potrafią
walczyć i przewidywać własne stany umysłu - ciekawi mnie, czy nie można
uznać, że okres maniakalny jest tylko efektem próby zapobieżenia [m.in.
poprzez racjonalizacje] działającemu już procesowi "depresyjnemu"
[nadrzędnemu], którego efektem jest zapaść - czyli z punktu widzenia
fizjologii byłaby to choroba mieszana - z jednej strony depresja, z
drugiej wyuczone metody zapobiegania "zapadaniu się".
Flyer
|